Ale przecież w większości przypadków to użytkownicy entry-leveli z kitem, więc jakie znowu gazyliony? Dla nich lustrzanka ma zrobić zdjęcie po wciśnięciu przycisku, tak jak dla mnie mikrofalówka ma podgrzać jedzenie i nie wnikam w jej dodatkowe funkcje. A że mają nieporęcznego klocka dyndającego na szyi, zamiast prostego kompakta w kieszeni, wynika tylko z tego, że dali się podpuścić - czy to znajomym, czy reklamom, sprzedawcy czy może obiegowej opinii, że lustrzanki dobre zdjęcia robią. I tyle.