Moja siostra ma Labladora (suka) i ten cholerny suk ilekroć przyjdę do nich zawsze w progu wita mnie serdecznie próbując skakać mi łapami na piersi....
Ja pomny nauk Cesara Milana staram się tegoż suka pacyfikować już na wejściu , co wywołuje niepożądaną reakcje na siostrze (bądź szwagrze) i niekoniecznie skierowaną przeciwko rzeczonemu sukowi...
Na moje nieśmiałe: , "że przecież przychodzę do nich a nie do suka więc czemu on mnie pierwszy wita a nie oni?" Spotykam się prawie z wrogością " bo czego ja się czepiam takiego milutkiego suka co tak serdecznie mnie wita"
Siostra pomna mojego nastawienia do skądinąd sympatycznego suka, ostatnio jak wchodziłem to odciągała go za tilną część ciała suczego byle nie skoczył znowu na mnie... Jakby nie było polecenia na ten przykład : "poszedł!"![]()
Można by o tym anty zaklinacza psów napisać....![]()