W góry nie chodzi, mieszka na nizinach.
A robi zakupy?
Ot, standardzik: 2 piwa, mleko, chleb, kiełbasa.
Nie słyszałem, żeby ktoś narzekał, że to strasznie ciężkie zakupy, a to waży tyle co solidne body i ze dwa szkiełka.
EDIT: No tak, ale ja prawie codziennie wchodzę na trzecie piętro z torbą pełną szpejów, zakupami/5-litrową butelką wody oraz dwuipółletnim dzieckiem na ręku, więc mogę mieć skrzywioną optykę.
![]()




Odpowiedz z cytatem
