Ostatnio miałem dość niecodzienną przygodę podczas fotografowania w plenerze. Będąc nad stawem ze swoim sprzętem E-5 + 30-100mm nieoczekiwanie spadłem z kładki do wody wraz body i obiektywem. Po całej sytuacji pomyślałem, że jednak ta cała wodoodporność się przydaje. Za jakiś czas podobna sytuacja tyle, że bardziej śmierdząca. E-5 + 12-60mm wylądował w.. TOI TOI, wyślizgnął się i wpadł prosto do... ale tutaj znów miłe zaskoczenie - aparat śmiga. Po tych przypadkach jeszcze bardziej doceniłem system 4/3. Miał ktoś podobne lub inne przypadki ?