Ja ogólnie trochę się bałam, bo klimat w tym kasynie był niczym z filmu o mafii syciliskiej :P Wszędzie stali goście z giwerami i kontaktowali się z bazą informując o jakiś podejrzanych ruchach. Cały czas mi się wydawało, że ktoś mnie obserwuje. Zrobiłam dosłownie 4 zdjęcia i od razu znikąd pojawił się gość z ochrony i kazał mi usnąć wszystkie.
Jasne, że nie jest, ale tak mnie to trochę uderzyło, może po prostu ze względu na niedawny kontakt z Hong Kongiem.
Jedno zdjęcie jest z kasyna, a drugie z jakiegoś przyulicznego sklepiku. Kasyna jak już mówiłam opływają złotem, więc taki syf by tam nie przeszedł :P
A co do tych biednych ludzi, to oczywiście nie liczyłam, że pomogą im z czystego altruizmu, ale z bardziej prozaicznych pobudek jak choćby to, że przy wejściu do kasyna (gdzie podjeżdżają panie w futrach z norek i panowie w garniturach od Armaniego swoimi nowymi Bentley'ami) szwędają się brudne dzieciaki i starsze babcie budujące sobie domki z kartonów. Ochrona nie daje sobie rady z przeganianiem ich, więc to chyba też byłoby w interesie kasyna, żeby im pomóc.
Anyway... w całej Azji południowo wschodniej ludzie raczej przyjaźnie traktują białych fotografów. Nigdy nie spotkałam się z jakąkolwiek formą agresji (no może oprócz kasyna :P), a nawet często dzieciaki podbiegały do mnie i prosiły, żeby zrobić im zdjęcie. Parę razy zdarzyło mi się, że ktoś chciał pieniądze za zrobienie zdjęcia, ale wynegocjowałam zapłatę w cukierkach ;]
Pierwsze zdjęcie jest zrobione na jednej z głównych ulic. Może ze 100-200 metrów od jednego z największych kasyn w Macau. Widok niestety dość częsty tam![]()