bez przydługich wstępów zapraszam na część kulinarną spaceru. Jak dobrze zauważyliście budka była pusta (za to brzuch pełen), czas więc uzupełnić braki i dorzucić do pieca
222.
Komuś świeże bułeczki? Zwykłą, cebulową a może ziołową?
223.
Petreq zaproponuję oczywiście pyszną pajdę od przesympatycznej sprzedawczyni, za którą czai się tajemniczy cień
224.
A jak ktoś jeszcze czuje niedosyt, to akurat cosik się piecze. Zaprosie na prosię
225.
Po jedzeniu trzeba oczywiście popić - są soczki owocowe, są procenty, cydr, mniodek, do wyboru, do koloru
226.
Na koniec zostało tylko wrzucić coś na deser i można ruszać w dalszą drogę
227.
Jedzonko można spożyć w doborowym towarzystwie na ustawionych przy budkach stolikach
228.
Dość osobliwa rodzinka, przyznacie? Na widok kilku fotografujących ich osób ta mała coś krzyknęła do reszty, wszyscy się obrócili i zaczęli coś głośno żwawo gestykulując. Uciekłem stamtąd szybko w obawie czy nie rzucają właśnie na mnie jakiegoś okropnego zaklęcia.
229.
na razie koniec, ale ciąg dalszy nastąpi. Nie opuszczamy jeszcze Goerlitz, bo sporo tu ciekawych rzeczy do zobaczenia. To w ogóle zachwycające wiekowe miasto z pięknie odnowionym rynkiem, mnóstwem zabytków i malutkich, ciasnych uliczek prowadzących pomiędzy starymi kamienicami. Na temat Goerlitz już dawno miałem zrobić jakąś wrzutkę, ale jakby to powiedzieć... cięgle zbieram materiał
Miłego oglądania i pozdrawiam