Po prostu zrobic tak jak one sobie tego zycza.To jest kwestia wzajemnego zrozumienia.Po prostu po ludzku nie robic nikomu na zlosc.
Ale tez nie przeginac bo wyjdzie jelen przy strumyku na skraju lasku.Czesto widac schrzanione kadry nieudolna obrobka wg autora zmierzajaca w strone artyzmu nasladujacego obrazy znanych malarzy,swiatlo nieudolnie "kopiowane".A po prostu wychodzi juz nawet nie kicz tylko normalny obciach.
http://www.renderosity.com/mod/galle...ername=mirek54
I tak Was lubie
|popRAWka: 3|SKARBNIK TWA wątek Moje foty :::: Nie ma prawdziwego szczęścia :::: wątek IR'iotyczne EGZEKUTOR TWA|Zloty: 6|
Zaczynamy technikalia, czyli jaki obiektyw do portretów? Oczywiście zaczynamy od początku, czyli krótki rys historyczny tytułem wstępu, mam nadzieję, że później wypowiedzą się w wątku posiadacze konkretnych szkieł pisząc o ich wadach i zaletach. W czasach analogowego fotografowania panowała powszechna zgoda, że typowym małoobrazkowym (nikt jeszcze wtedy nie wpadł na pomysł, żeby mały obrazek nazywać pełną klatką) obiektywem portretowym była stałka 135/2,8. Stąd obecnie takie mnóstwo starych obiektywów o tych parametrach. Każdy producent miał taka portretówkę w swojej ofercie. Zwykle miał też tańszą wersję 135/3,5. Wraz z nastaniem ery cyfrowej sytuacja uległa pewnej zmianie. Popularność jako portretówki zdobyły obiektywy 50/1,8 w połączeniu z matrycą APS-C. Co prawda nie dają ekwiwalentu ogniskowej 135 mm, ale mają inne zalety, są jasne i tanie, a w wersji manualnej nawet bardzo tanie. Poza tym umożliwiały fotografowanie w mieszkaniach i małych studiach. Z czasem ekwiwalent ogniskowej 85 mm odebrał stotrzydziestcepiątce miano portretówki. Obecnie można powiedzieć, że warto mieć dwa obiektywy do portretów, jeden w okolicach ekwiwalentu 85 mm z przeznaczeniem głównie do pomieszczeń i drugi z zakresu ekw. 135 - 200 mm do zastosowań plenerowych. W ofercie m 4/3 są to obiektywy 45/1,8 i 75/1,8. Jeśli ktoś decyduje się na zaczęcie przygody z portretem od obiektywów manualnych, to też powinien wybierać coś z tego zakresu ogniskowych.
---------- Post dodany o 20:33 ---------- Poprzedni post był o 20:29 ----------
Właśnie do tego zmierzam, żeby nie brnąć na siłę w sztukę i głęboką psychologię bo tylko taki portret się liczy. Najlepiej chyba zacząć od tego, żeby obie strony dobrze się bawiły i były zadowolone ze zdjęć, a na sztukę przyjdzie czas, albo i nie przyjdzie.
Podlinkujcie to koniecznie bikeartowi! Chłop od dłuższego czasu portretuje na 24 milimetrach i nie wie biedaczek, że błądzi...![]()
Dzięki za wizytę, liczyłem na taki komentarz i się nie zawiodłem. To jest dość typowa reakcja na informacje o ogniskowych portretowych. 135 mm nie wzięło się oczywiście z powietrza, ale zatrzymajmy się na chwilę przy zdaniu "Chłop od dłuższego czasu portretuje na 24 milimetrach i nie wie biedaczek, że błądzi...". Póki nie wiemy jaka matrycę ma aparat chłopa, to takie zdanie jest bez sensu. Jeśli chcemy się dowiedzieć jakim obiektywem było robione zdjęcie, to zawsze pytajmy też jakim aparatem. 24mm da zupełnie inny obraz na matrycy 4/3 i na pełnej klatce. Oczywiście na APS-C też będzie inny. Żeby porównywać sensownie obiektywy musimy korzystać z pojęcia ekwiwalentu ogniskowej. Ekwiwalent mówi jaką ogniskową musiałby mieć obiektyw podpięty do pełnej klatki, żeby dawał taki sam obraz ja nasz obiektyw. Jeśli mamy aparat 4/3, to ekwiwalent uzyskujemy mnożąc ogniskową x2, dla APS-C Canona mnożymy x1,6, dla Nikona i Sony x1,5. Wracając do chłopa, to jeśli ma on aparat 4/3 ekwiwalent równy jest ok. 50mm, jeśli APS-C, to otrzymujemy ok. 35mm, jeśli pełna klatkę, to niczego nie mnożymy. To oczywiście zawsze jest dużo mniej niż ekw. 135mm. Skąd się w takim razie wzięło 135mm i co się dzieje jeśli użyjemy innej ogniskowej? c.d. wkrótce n.![]()
http://www.renderosity.com/mod/galle...ername=mirek54
I tak Was lubie