Odp: nauka rysunku jako sciezka fotograficznego rozwoju.
Miałeś argument wyżej, ale jakoś go przemilczałeś. Malarz po szkole u mistrzów, o jakich trudno teraz pomarzyć. A jednak wykazał się brakiem talentu w pewnej dziedzinie, więc wolała poprosić o pomoc, by powstało dzieło doskonałe. Gdyby jakość zależała wyłącznie od odbytych szkoleń, pojęcie talentu w ogóle by nie istniało. Są rzemieślnicy i są artyści.
Odp: nauka rysunku jako sciezka fotograficznego rozwoju.
Potrzebny talent do rysowania - Oczywiście !
Możesz wprawdze rysować bez tego ale będziesz dobrze rysował tylko to co się gdzieś , od kogoś nauczyłeś...
Dlatego, że niektórzy mają tą bożą iskrę, mamy muzyków, malarzy , rysowników, śpiewaków i piosenkarzy, mamy świetnych kierowców , pisarzy ale i też hydraulików z talentem..
Mamy architektów, którzy się wyuczyli i projektują kurniki i architektów którzy mają wspaniałe wizje miast przyszłości... Tak jest ze wszystkim , nie tylko świat artystyczny opiera się na talencie...
Ale już odpuść sobie,
Ucz się, pewnie nie będzie to czas stracony , tego ci życzę zupełnie szczerze.
Odp: nauka rysunku jako sciezka fotograficznego rozwoju.
Na potwierdzenia mych słów o różnorodności naszych doświadczeń posłużę się innym przykładem - swoim. Jeśli chodzi o plastykę byłam w szkole średniarą. Jako że w podstawówce zainteresowałam się fotografią (bardziej od strony rzemiosła niż sztuki przez duże szy), wybrałam sobie liceum plastyczne. Siłą rzeczy mój średniarski warsztat przez 5 lat był szlifowany. Nie byłam najgorsza chyba dzięki temu, że bardzo lubiłam i malarstwo, i rzeźbę no i fotografię. Wiedząc, że będę chciała iść na studia artystyczne chodziłam na dodatkowe zajęcia z malarstwa i to na nich czułam, że trening czyni mistrza bo coraz pewniej się czułam i coraz lepiej oceniane były moje prace. Miałam bardzo utalentowanych kolegów, wielu nie dorastałam do pięt. Bardzo pozytywnie odczuwałam efekty wspólnych lekcji - mogłam ich podpatrywać, czasem coś uszczknąć. Mimo że szkołę skończyłam z bardzo dobrymi ocenami, na studia się nie dostałam.
Potem dużo rysowałam i malowałam odkrywszy, że w ten sposób mogę "uwolnić swoje demony". Znalazłam złoty środek - jak najlepiej wykorzystać to co umiem aby przekazać te swoje "wizje" ;) Do dziś uważam, że mój talent był umiarkowany ale to i tak dużo, bo mogłam dzięki temu coś tam z siebie wyrzucić.
Tak uważam i dziś - całkiem przerzuciłam się na fotografię, mój talent jest średni, umiejętności trochę poniżej średniej. Ale to i tak wystarcza aby "uwolnić demona". Na moje własne potrzeby. Gdybym miała większy talent, to hohohoooo :D
O taki przykład Ci chodzi?
Odp: nauka rysunku jako sciezka fotograficznego rozwoju.
Cytat:
Zamieszczone przez
bufetowa
Na potwierdzenia mych słów o różnorodności naszych doświadczeń posłużę się innym przykładem - swoim. Jeśli chodzi o plastykę byłam w szkole średniarą. Jako że w podstawówce zainteresowałam się fotografią (bardziej od strony rzemiosła niż sztuki przez duże szy), wybrałam sobie liceum plastyczne. Siłą rzeczy mój średniarski warsztat przez 5 lat był szlifowany. Nie byłam najgorsza chyba dzięki temu, że bardzo lubiłam i malarstwo, i rzeźbę no i fotografię. Wiedząc, że będę chciała iść na studia artystyczne chodziłam na dodatkowe zajęcia z malarstwa i to na nich czułam, że trening czyni mistrza bo coraz pewniej się czułam i coraz lepiej oceniane były moje prace. Miałam bardzo utalentowanych kolegów, wielu nie dorastałam do pięt. Bardzo pozytywnie odczuwałam efekty wspólnych lekcji - mogłam ich podpatrywać, czasem coś uszczknąć. Mimo że szkołę skończyłam z bardzo dobrymi ocenami, na studia się nie dostałam.
Potem dużo rysowałam i malowałam odkrywszy, że w ten sposób mogę "uwolnić swoje demony". Znalazłam złoty środek - jak najlepiej wykorzystać to co umiem aby przekazać te swoje "wizje" ;) Do dziś uważam, że mój talent był umiarkowany ale to i tak dużo, bo mogłam dzięki temu coś tam z siebie wyrzucić.
Tak uważam i dziś - całkiem przerzuciłam się na fotografię, mój talent jest średni, umiejętności trochę poniżej średniej. Ale to i tak wystarcza aby "uwolnić demona". Na moje własne potrzeby. Gdybym miała większy talent, to hohohoooo :D
O taki przykład Ci chodzi?
Tak, taka argumentacja mnie przekonuje i ma dla mnie sens. Nie moge oczywiscie powiedziec, ze to nagle zmienia moje zdanie, ale na pewno stawia mi jakis konktrargument.
Odp: nauka rysunku jako sciezka fotograficznego rozwoju.
Cytat:
Zamieszczone przez
hellbike
A to, ze wasze opinie nt. wrodzonego talentu uwazam za kompletnie bezpodstawne, ignoranckie i poparte jedynie przekonaniem o wlasnej niemocy, to inna sprawa.
Cóż, obawiam się, że Twoja opinia nt. wrodzonego talentu jest kompletnie bezpodstawna, ignorancka i poparta przeświadczeniem, że wszystkiego można się nauczyć. :P
Owszem wszystkiego można się nauczyć na poziomie rzemieślniczym, do czegoś więcej potrzeba talentu. Jak kiedyś spotkasz osobiście kogoś utalentowanego to zrozumiesz o czym tu wszyscy piszą:)
Odp: nauka rysunku jako sciezka fotograficznego rozwoju.
Cytat:
Zamieszczone przez
hellbike
Tak, taka argumentacja mnie przekonuje i ma dla mnie sens. Nie moge oczywiscie powiedziec, ze to nagle zmienia moje zdanie, ale na pewno stawia mi jakis konktrargument.
Na zgodę w imieniu swoim i forumowiczów mogę Ci podarować książkę do nauki rysowania jako uzupełnienie Twojej książki. Leży u mnie i się marnuje, bom beztalencie. W zamian opublikujesz mam swoje prace w tym wątku. Ale dopiero za rok. Jak nie opublikujesz to trudno. Znaczyć będzie, że Ci się rysowanie znudziło :-)
Jeżeli jesteś zainteresowany to daj znać na priv
Odp: Nauka rysunku jako ścieżka fotograficznego rozwoju.
rysuj wrzucaj jak chcesz się chwalić i nie zastanawiaj się za bardzo czy potrzeba talentu, pracy czy dobrego sprzętu...
Coś jak w fotografii - jak lubisz to rysuj, jak lubisz analizuj parametry kredek a jak chcesz się rozwijać to ćwicz czytaj zgłębiaj temat.
Jak byśmy tak się zastanawiali czy trzeba być utalentowanym, żeby zająć się fotografią to by nikt nie kupował aparatów :D :D :D
No właśnie ? A jak jest w fotografii ? trzeba talentu ? wystarczy żmudna praca ? musi być jedno i drugie... :) Tak pytam dla podtrzymania dyskusji ;) ??
Odp: nauka rysunku jako sciezka fotograficznego rozwoju.
Cytat:
Zamieszczone przez
Mysikrolik
Malarz po szkole u mistrzów, o jakich trudno teraz pomarzyć.
Zakładasz, że mistrz jest również dobrym nauczycielem, ma cierpliwość do gamoni (do tych z mniejszym talentem) i nie boi się przyszłej konkurencji.
PS. Ciekawe kto Twojemu dziadkowi malował rzeźby?
Odp: nauka rysunku jako sciezka fotograficznego rozwoju.
Cytat:
Zamieszczone przez
skow
Zakładasz, że mistrz jest również dobrym nauczycielem, ma cierpliwość do gamoni (do tych z mniejszym talentem) i nie boi się przyszłej konkurencji.
PS. Ciekawe kto Twojemu dziadkowi malował rzeźby?
Myślę, że pojęcie konkurencji w sztuce nie jest takie samo jak w biznesie. :) A wybitni malarze nie muszą jednak się obawiać innych. To tak naprawdę zależy zawsze od człowieka. Faktem jest, że kompletne beztalencie nie miało prawa uzyskać dyplomu, ani nauczyć innych. Teraz to się zmieniło - studia, w moim odczuciu, nie są już wyzwaniem. A tym bardziej nie można ich porównywać do tych sprzed 2 wieków.
Odpowiadając na "P.S." ;) Z tego co wiem, z literatury (bądź przekazów rodzinnych), chodziło o malowanie jedynie ludzi i koni, więc myślę, że rzeźby można zakwalifikować do architektury. :)
Odp: Nauka rysunku jako ścieżka fotograficznego rozwoju.
Ech, do rysynku trzeba mieć talent, a u mnie go niestety brak ..