Ja natomiast przezarąbiste pierogi jadłam w Wigrach. Inne niż wszystkie. To było coś jak ciasto faworkowe, musiały być poddawane szybkiej obróbce termicznej bo jagody lub maliny w środku były zupełnie surowe, nierozpaćkane. Niestety, były tylko wersje na słodko.
Bodzio, narobiłeś mi smaka tym Wyczechowem - idę luknąć czy daleko.
A offtopy to ja bardzo chętnie, zwłaszcza w takim wykonaniu![]()