alnico - szwarc, mydło i powidło

[gulasz]

historyjka fajowa
może kolejny agent od podglądania ptaków na forum się wykluł...
aż sama się boję jak to brzmi - ale się napisało kasować nie będę

[kolba]

298 jest przepiękne i nie ma się czego wstydzić po zdjęcia są fajne.

[robtor]

Opowiastka świetna

[alnico]

Dzięki za odwiedziny

może kolejny agent od podglądania ptaków na forum się wykluł...
aż sama się boję jak to brzmi - ale się napisało kasować nie będę

Aż sam zacząłem się bać . Na razie podglądam głównie robale

świetne momenty złapałeś z czaplą, szkoda że daleko. byłyby naprawdę dobre fotki
na 297 masz białą sztukę. u mnie wtym roku jakoś słabo z tym gatunkiem. może na jesień coś się pojawi przed odlotami. uważam, że jest ładniejsza od siwej
gratuluję spotkania

Czaple do tej pory widywałem nad Wisłą w Goczałkowicach, białe były rzadkością. Te tutaj spotkałem na pobliskim stawie hodowlanym. Biała sobie polatała i usiadła daleko na drzewie. Ciężko było z ich obserwacją - brzeg stawu niestety jest mocno porośnięty trzciną i las. Jak się człowiek wychyli nad trzciny to czaple uciekają na przeciwległy brzeg, który już w ogóle nie jest dostępny. Przydał by się jakiś doby 400...500mmm/4.0

[alnico]

Jak na razie dobra informacja dla tych co nie lubią robali - będę kontynuował odrobaczanie wątku
Gorsza to ta, że będzie typowo wycieczkowo, bez żadnych spektakularnych chmurek, piorunów i innych kataklizmów.
Na razie zajawka z dzisiejszego poranka (klikać)
309.


Nie, to nie będą tym razem Tatry, choć blisko - jak powyżej widać było je widać a

310. wyłaniające się z porannych mgieł

[fazi75]

Zazdroszczę widoczków. Fotki ekstra!

[Bodzip]

Wlazłeś na górę ?

[yamada]

Widoczki ładne, czaple z przyjemnością pooglądałem. Odrobaczony wątek mi nie przeszkadza, znając Twoje foty, to te wycieczkowe będą zapewne przyjemne dla oka.

[abir]

faaajne przestrzenie na 309. tylko sie położyć w sianie i podziwiać

[alnico]

Wlazłeś na górę ?

Trzy Korony i Sokolica zaliczona, trzeba było sobie przypomnieć po latach.
Pogoda na szczęście dopisała. Porządnie lać zaczęło dopiero w drodze powrotnej w nomen omen Kasince Małej. Miałem dzień wolny więc szukałem coś jak najdalej na wschód (deszcz szedł od zachodu) w granicach rozsądnego czasu dojazdu i tak padło na Pieniny.