Dzięki za dobre przyjęcie

Na marginesie - mam duży sentyment do historii Łodzi związanej z gettem, bo podejrzewam, że moje korzenie stamtąd pochodzą. Moja mama urodziła się w kwietniu 1942, a jesienią została adoptowana przez dziadków mieszkających wtedy dosłownie 300 metrów od granicy getta. Jesienią tego roku właśnie miała miejsce "wielka szpera" (od niemieckiego Allgemeine Gehsperre) - władze hitlerowskie zmusiły zarząd getta by wyselekcjonować dwadzieścia tysięcy dzieci do dziesiątego roku życia i osób starych i chorych. Celem było wywiezienie ich z getta w wiadomym kierunku i przeznaczeniu. Dlatego mam wrażenie, że moim biologicznym dziadkom udało się uratować ich córkę jakimś cudem wynosząc ją z getta i oddając dobrym ludziom do adopcji. Żeby było ciekawiej moja mama została ochrzczona w kościele, który w czasie wojny był wyłącznie do dyspozycji Niemców, więc tym bardziej coś dziwnego się zadziało...
Pozdr