-
Tak w połowie lat 90 kumpel przytargał karton filmów kodaka w opakowaniu bez specjalnych oznaczeń profesjonal coś tam ble ble ble ISO 400 . Wypstrykalem kilka sztuk zenitem TTL i mam je na papierze . Lepszych zdjęć w życiu nie zrobiłem w sensie technicznym. Niesamowite wybarwienie i ostrość. Do dziś jak chcę komuś pokazać porządne foty to wyciągam te zdjecia . Strach pomyśleć co by było gdybym wtedy miał nie zanitka z heliosem , a jakąś porządna lustrzankę z dobrą optyką.
Kilka lat temu znow kupilem filmi profesjonalny , fakt znacznie lepiej niz zwykła superia fuji,ale już nie to co wtedy było. Dziwne ???
-
Mam Olka od niedawna. Wcześniej fociłem analogiem Canonem 50, od roku mam także "gupiego Jasia" Canon IXUS II. Ja także przez chwilę wahałem się między E1, a E500. Wybrałem drugą opcję.
Nie jestem profesjonalnym fotografem, ale od lat ocieram się o profi. Opublikowałem kupę zdjęć w prasie (jestem dziennikarzem ilustrującym zdjęciami swoje teksty). Jeszcze raz podkreślam, że nie uważam się za profesjonalistę w dziedzinie foto! Lubię myśleć o sobie, że jestem profesjonalnym dziennikarzem. A od lat z tego żyję.
Pytanie brzmi: co to znaczy sprzęt profesjonalny? Potocznie sprzętem profesjonalnym okrelśla się sprzęt dla fotoreporterów. Bo przecież kamerą sprzed 20 lat można zrobić wybitnie technicznie zdjęcie. Adam Bujak do dziś używa manualnego Nikona i sztywnych obiektywów (nie splamił się założeniem zooma :wink:).
Fotoreporterzy "na etacie" (czytaj: nie doskwiera im bieda) nie używają Olków. Wiadomo: Canon i Nikon. Ale jest też grupa fotoreporterów, którym nie powodzi się najlepiej - etatu ni ch..ja. Próbują wiązać koniec z końcem, raz jest zlecenie, częściej nie ma. I moim skromnym zdaniem Olek E1 jest dla nich. Ma liczne ograniczenia (o których na tym forum wiele napisano), ale ma jedną dwie podstawowe zalety: jest tani i jest odporny na niepogodę. Podobno można nim gwoździe wbijać, ale ja nie sprawdzałem. Więc jeśli ktoś tłucze dzień w dzień i nie chce się "pieprzyć" z delikatnym E500 (a nie stać go na profi Canona albo Nikona), to E1 jest dla niego.
A wracając do zastosowań profesjonalych, większość gazet, nawet kolorowych magazynów dla kobiet, ma naprawdę niewielkie wymagania co do jakości technicznej zdjęć. Ważne jest, o czym opowiadają. Jeśli ktoś ma pod ręką wczorajszy numer dziennika "Nowym Dzień", to na ósmej stronie (wydanie z 11 stycznia) może zobaczyć foty wykonane "gupim Johnem" Canon Ixus II - 3,2 mpx. To sprawdzona wiadomość, bo to ja jestem autorem tekstu i zdjęć. Nazywam się Robert Sadowski. To robota z grudnia, nie miałem jeszcze Olka E500. A od dawna nie chce mi się kombinować z analogiem, ze skanowaniem negatywów itp.
Kończąc ten przydługi wywód, to "nie szata zdobi szympansa, ale szympans szatę (czy jakoś tak)". Wbrew powszechnej na tym forum opinii, E1 nie jest profesjonalnym aparatem. Profesjonaliści się na niego wypinają. Nie bez powodu. E500 jest lepszy, bo nowszy, ale za to delikatny. Tylko ten nikczemnej wielkości obraz w wizjerze nie daje mi spać. Ja wybrałem E500, w przyszłości wymienię obiektyw na 14-54. Zdjęcia do gazet robię na tyle nieczęsto, że migawka nie musi mi wytrzymać 150 tys. A co do wizjera, to już zamówiłem soczewkę powiększającą.
Pozdrawiam wszystkich.
PS. Jeszcze odniosę się do wypowiedzi Marka J., który napisał "Mam kolegę fotoreportera który do tej pory fotografuje analogowymi Nikonami bez AF, i nie ma szans na to, aby umknęla mu jakaś chwila którą chciałby zarejestrować". Ja za to mam kolegę, który ignoruje fakt wymnalezienia noża i widelca. I je rękami.
PS2. Marku J. Jeśli jesteś fotoreporterem z 3miasta to na pewno znasz Darka Janowskiego z Dziennika Bałtyckiego. Uściskaj go proszę od odemnie.
-
to ja dodam tylko - zupelnie obiektywnie, ze czasem profesjonalista to jedno a zawodowiec to drugie.
fotografowalem na filmach (kolor, cz-b, e-6) i to tych najlepszych bo mam w zyciu psychoze posiadania profi sprzetu (nie z pychy tylko jak mam amatorski sprzet w reku to wydaje mi sie, ze producent robi sobie ze mnei jaja - jednym slowem wiem co dobre, jednak czaesto na to dobre mnie nie stac) Wspaniala przygoda tylko jestem zdania ,ze to co innego niż fotografia cyfrowa. Chociazby kwestia ,ze film jest malo tolerancyjny na ciemne pratie zas cyfra na jesne.
Nie mowiac ,ze uzywajac profi filmow jesli nie stosujesz filtrow , nie robisz pomiarow temaperatury to caly ten profi obroci sie przeciko tobie w cyfrze tego nie ma (mozemy dowolnie ustawic temperature)
Czseto jest tak ze dziennikarze maja Nikona lub canona bo taki system jest w ich gazecie , dzienniku (np. tele obiektywy na ktore malo kogo stac sa na takie systemy)