Salon fryzjerski godny uwagi. Podoba mi się nie tylko klimat dawnych wnętrz i sprzętów, ale i sposób, w jaki je pokazujesz, radząc sobie dobrze z natłokiem elementów. Bardzo fajny cykl "Szanujmy wspomnienia" :).
Wersja do druku
Salon fryzjerski godny uwagi. Podoba mi się nie tylko klimat dawnych wnętrz i sprzętów, ale i sposób, w jaki je pokazujesz, radząc sobie dobrze z natłokiem elementów. Bardzo fajny cykl "Szanujmy wspomnienia" :).
Masz rację - był natłok elementów. Właściciele mieli do dyspozycji tylko jeden mały pokoik, w którym musieli upchnąć wszystko.
Bardzo żałuję, że nie będzie tych słynnych suszarek pod którymi kobiety siedziały godzinami. Były w konserwacji niestety.
Cieszę się, że się podoba :D
Ciekawam, co będzie dalej. Gabinet felczera? :)
Jaki słonecznik prosto z patelni? W sensie że prażony? Bo u nas na podwórku to się normalnie skubało. A potem w zabawie "w dom" lub "w sklep" taki wyskubany szkielet słonecznika świetnie się nadawał na szczotkę do zamiatania :D
Bodzio, a gdzie ten sklepik? Eh... te rekwizyty, człowiek by poszalał ;)
Świeetne te "sklepowe" fotki.
Pozdrawiam.
No ale gdzie?
Co do felczera, to świetnie nadałby się mój śp. szwagier. Swego czasu sam sobie wyrwał szóstkę. Kombinerkami (uprzednio wygotowanymi). Przygotował sobie nawet wygotowany śrubokręt na wypadek dłutowania :mrgreen:
P.S. Śp. nie z powodu wyrwanej samodzielnie szóstki - jakby co ;)
Niektórych to Czterej pancerni i pies by do dentysty nie zapchneli. Świetne foty Boguś:grin:.
Dobrze Aguś, Nowy Sącz :D
Co do trzonowych, to mój też już ś.p. z roboty też kombinerkami...
Umarł ze starości, jakby co :D
Aż mnie ciary po plecach przechodzą jak Wy o tych kombinerkach i dłutowaniu.
Zakład fryzjerski ciekawy, te lokówki to pewnie nad palnikiem rozgrzewali, takim jak widać na zdjęciu? takich przyborów nie pamiętam, ale podobną lokówkę znalazłem kiedyś w piwnicy.
Kawał historii tu pokazujesz, nostalgicznie się robi :-)
Jak Saboor prosił, dziś będzie dla facetów. Wszystko co ostre, co pamiętamy jak nas na zero w wojsku ciachali. Eeech teraz to elektrycznymi, nie ma to jak ręczną cięli i kępki kłaków wyrywali :-P
Do brzytwy nie ma paska. Wystawiona była taka ostrzałka z grubej skóry. Wprawdzie wygląda to jak pilnik, ale spełniało rolę paska.
570.
571.
572.
573.
Dziękuję, mam jeszcze dwa piórka brzytwy, każde po 31 i 5/8 marki(odlotowa cena!),
tylko jedno ostre ;( . Te polerki skórzane były dużo wygodniejsze od pasa.
Ręczne maszynki do strzyżenia ech ... . pędzel z borsuka i gorrąca woda, jam młody i pamiętam, kto jeszcze?
I na koniec pytanie: kto z was się golił brzytwą?
edit:
Byłbym zapomniał o psiókwach, co w onych jakowaś woda ognista była, i paszcza po tym płonęła ogniem żywym.
P.S.
Bodzip jak tylko maszyna puści +rep
Rozpylacze takie to pamietam, maszynek do strzyzenia "baranow" to juz nie :mrgreen: a szczoteczki byly dlugo :-)
Maszynki, podobno żywota dokonywały u wojskowych golibrodów.:lol:
Pozwolisz bodzip to moje najstarsze piórko:
Piękne Piotrze :) - klasyka.
Wszystkiego, oprócz pędzla, doświadczyłem na własnej głowie. Szkoła i kochany tatuś, gonili regularnie do fryzjera. :grin:
Kiedy pojawił się zarost, włosy ogolili na krótko, dali maszynkę do golenia na żyletki (bodajże Polsilver) i tani pędzel, który zaraz się zużył przy malowaniu okien.
Potem nastały czasy długich włosów i już do fryzjera nie musiałem chodzić :mrgreen:
Chociażem nie facet, część tych utensyliów jeszcze pamiętam, jak mnie w wieku przedszkolnym dla wygody strzyżono "na chłopaka" :). Jak zawsze nostalgią powiało i nawet trudno wypowiadać się stricte o walorach fotograficznych tych zdjęć, tak żywy oddźwięk w oglądaczach budzą...
Witam
Miałem z 3-4 lata jak mnie babcia (świeć Panie ..) zaprowadziła pierwszy raz do fryzjera. Miałem piękne blond loki. Fryzjer właśnie taką ręczną mi ściął. Tak skutecznie, że do dziś nie odrosły i zamiast grzebienia, używam ręcznika. Traumatyczne wspomnienia mi się z tą maszynką kojarzą.
Pozdrawiam wszystkich z tamtej epoki. romeq
im dalej w temat, tym bardziej w dzieciństwo. Wszystkie te "atrybuty" retro świetnie pamietam bo nie raz moje włosy skracały:grin:.
Joł, strasznie fajna dyskusja :) Kończymy z golibrodą. Perełka - grzebień oprawiony w srebro. Oczywiście słynny krem Nivea, i michy. Jedna do golenia facetów, a druga do mycia głów pań.
Coś tam niedługo wymyślę :mrgreen:
574.
575.
576.
577.
578.
Podglowek na fotelu pamietam, jeszcze w latach 70-tych sluzyl :-)
Bodzip oglądam i podziwiam - wielki szacun - drąż temat.
Super seria.
Retro, retro... pięknie.
Z całą przyjemnością oglądam kolejne prezentacje, przenoszące w świat, którego już nie ma. I treścią, i fotograficznie dajesz radę :)
Świątecznie pozdrawiam :)
Miasteczko Galicyjskie cd.
Wiadomo, że w każdym miasteczku - nawet w Galicji, jest dentysta. Nieeee, świnia nie będę, lubię Krakmana :mrgreen:
Zacznijmy od początku.
Dawno, dawno temu, w okresie rozbiorów, nawet w Galicyjskim małym miasteczku była poczta. Gorlice miały numer okręgu 19.
Dziś trzy eksponaty będą z zaboru rosyjskiego. Na budce telefonicznej jest godło Rosji - dwa odwrócone orły z koroną nad głowami, w jednej łapie jabłko królewskie / carskie / cesarkie, w drugiej buława.
A kasa pancerna jest austriacka. Z Wiednia.
579.
580.
581.
582.
On taki sie zrobil.Na mnie tez poluje.Tylko zdanie zaczne od -a tu u mnie.....To juz konczy -i zyli dlugo i szczesliwie:mrgreen::mrgreen:.
Bodzip pocztowe świetne. Nie odstają od reszty. Ciasno tam chyba było?
Pozdrawiam Świątecznie!
Ta szafka austriacka idealna na sprzety olka. :-D
Przezorny zawsze ubezpieczony. :-D