Ale jesteście niedobrzy!
Sprzątaczka uznała, że to jest stare dziadostwo i umyła tą miskę. Podzielam jej podejście do tej sztuki sztuki.
Początek lat dziewięćdziesiątych - zenit, helios, topca i superia 200
Wersja do druku
Ale jesteście niedobrzy!
Sprzątaczka uznała, że to jest stare dziadostwo i umyła tą miskę. Podzielam jej podejście do tej sztuki sztuki.
Początek lat dziewięćdziesiątych - zenit, helios, topca i superia 200
Niemcy najwyraźniej nie znają się na sztuce: "Media przypominają, że incydent w Dortmundzie to nie pierwszy podobny przypadek w Niemczech. W 1986 roku dozorca budynku akademii sztuk pięknych w Duesseldorfie usunął ze ściany zrobione z masła dzieło Josepha Beuysa. Starty oszacowano na 40 tys. marek."
Drogie to masło, pewnie z jaków czy coś.
Czytałem gdzieś o tym. Ale przypomina mi to scenę z serialu "Shogun" Gdy jeden z Japończyków pogrzebał kruszejącego bażanta bo nie mógł znieść jego smrodu... (bohater oznajmił, że bażant będzie zdatny do zjedzenie gdy odpadnie od ogona za który był powieszony na wolnym powietrzu)
Po prostu nie był w stanie docenić europejskiej sztuki... kulinarnej.
Stąd jedyna nasza nadzieja w Niemcach, których świadome prawdziwej sztuki rzesze :cool: będą w stanie ochronić nas przed zalewem pseudosztuki.
Na temat tego zdjęcia sie wypowiedziałem. Dyskusja o "artyźmie" nie ma sensu. Tytuł wątka jest żartobliwy, przewrotny, więc nie ma co ustawiać Autora do bicia. A nad rzemiosłem i jego efektami w postaci zdjęć nie ma tutaj dyskusji. Co z tego może skorzystac przeciętny fotoamator? Może się tylko wślepiać w fotki nic nie rozumiejącymi oczyma i marzyć o jakimś krytycznym ogladzie, nawiązanich do kanonów, podręczników, praktyki amatorskiej, o wskazówkach na przyszłość, itd.
Pzdr, TJ
No wlasnie.
Rozmawiamy o artyzmie, ale tak naprawde to nie artyzm.
Wstawiamy zdjecia, ale o nich nie dyskutujemy.
Chwalimy sie swoim warsztatem, ale go nie krytykujemy.
Jestesmy w ciazy, ale tylko troche.
Po raz drugi zapytam o sens zakladania kolejnego takiego watku jak ten?
Skoro juz wszyscy poczuli sie docenieni i wstawili swoje zdjecia, ktore mieli wstawic, pogadali o problemach, ktore mozna napotkac na weselu, ujawnili swoje artystyczne talenty, to proponuje zamknac i do kosza.
Albo polaczyc z poprzednimi, tez wartosciwoymi, watkami.
To może w takim razie wpisać do regulaminu kategoryczny zakaz jakichkolwiek dyskusji o kotletach pod groźbą banicji?
Sądzę, że żaden watek, żaden tytuł nie zapuści rzeczowej dyskusji, nie zainspiruje użytkowników do wymiany sądów na temat focenia, konkretnych zdjęć, ich kompozycji, wymowy, techniki.
Dlaczego tak sądzę? Proste - na podstawie doświadczeń na tym forum i dziesiątkach innych, nie tylko fotograficznych. Bardzo szybko tego typu dyskusje sa zwodzone, wekslowane w przepychanki.
Dlaczego tak jest? Nie wiem, ale to jest reguła.
Moim zdaniem taki wątek, w którym by szła dyskusja o sposobach, drogach dochodzenia do sprawności warsztatowej w foceniu, do solidnego rzemiosła na przykładach omawianych zdjęć, bez stosownej, ścisłej "opieki", inspiracji i czuwania administracji, nie ma szans na zaistnienie.
Pzdr, TJ
Może i racja.
Po pierwsze duży stres związany z tego typu zleceniami.
Po drugie sztuczność i szopka jaka z tego jest robiona przez samych uczestników przedsięwzięcia. (z prywatnych obserwacji na tego typu imprezach to czasem wydaje mi się, że to fotograf uczestniczy w jakimś misterium i z tego powodu to święto)
Po trzecie kilka głównych wzajemnie zwalczających się nurtów w fotografowaniu identycznych zdarzeń.
Nie da rady tego ciągnąć w takiej formie. Nie da rady.
Ale trzeba próbować.
Swojego czasu na Canon desce - byl wielostronicowy watek, traktowany bardzo serio - na temat wyodrebnienia podforum - na tematy slubne.
Rozpoczelo sie od tego, ze gdzie nie wdepniesz - tam gadki o slubach. "Normalnych" uzytkownikow zaczelo to irytowac.
Chcieli sie pozbyc slubniakow, gdyz proporcje zostaly bardzo mocno zachwiane. U nas na forum, stosunkowo malo watkow o tematyce slubnej.
* * *
Zrobilem kilka slubow w zyciu. Zostalem o to poproszony, za zaden nie wzialem pieniedzy. Po doslownie KAZDYM moje umiejetnosci byly wieksze, kazdy byl nowym doswiadczeniem, czesto i zaskoczeniem. Przez to nabralem duzo pokory. Kazdy w rozumieniu Janeczka mi sie udal, Mlodzi zadowoleni, najwazniejsze momenty uchwycone, zdjecia do ramek sa. Ale dla mnie to za malo.
W miedzyczasie - widzialem wiele prac ludzi, ktorych prace mi sie bardzo podobaja. Od tej pory - nic mnie nie cisnie, zeby to powtorzyc, dlatego, iz wiem, ze ludzie ktorzy sie glownie tym zajmuja - robia duuuzo lepsze zdjecia, niz ja bym zrobil, i ze tak powiem gwarantuja te kadry. Mam na mysli Fatmana, Mariusha, Rafroga i in.
Owszem - niejeden kadr wiem, ze bym uzyskal nawet nawet, ale przeciez tu chodzi o pamiatke z calego przebiegu. A to wymaga ogromnej koncentracji, czesto powstrzymania jezyka, bycia czujnym. Odpowiedzialne podejscie, a tego wymaga wg mnie sytuacja - wymaga co najmniej dwoch korpusow, lamp, dobrych, skalibrowanych, znanych sobie szkiel, moze asystenta.
Mialem moment w zyciu kiedy sam siebie zapytalem, albo zaczac sie parac zawodowo slubami, doskonalic, uczyc - albo odpuscic, a fotografia zajmowac sie dalej jako hobby, pasja, ale nie zrodlem utrzymania. Wybralem to drugie.
* * *
Kiedys slyszalem takie zdanie: nie zal Ci, ze Mlodzi (w rozumieni znajomi, rodzina), ktorym masz szanse "zrobic slub" - wezma fotoziutka, co da rezultat duzo gorszy, niz gdybys Ty zrobil?
Moja odpowiedz jest taka - kiedys tak myslalem, dzis nie.
Albo mlodzi maja naprawde szacunek co do formy upamietnienia tego momentu, maja swiadomosc swoich potrzeb co do zdjec i chca za to zaplacic - wtedy wezma kogos kto zrobi nie za duzo zdjec, ale pokazujacych ten moment w sposob, ktorego czesto nie dostrzegamy, w sposob, dzieki ktoremu kazdy kadr zapada w pamieci, czuc emocje, estetyke, planowanie a nie reagowanie!
Albo...? Znaczy, ze im nie zalezy, albo zalezy moze ciut bardziej, niz na zdjeciach wujka z kompaktem. Kiedys nie moglem uwierzyc, ze sa tacy. Ale sa!
Ich zadowoli kilkaset zdjec! Zdjec, ktore prawie, ze zrobi malpa, ktora ustawimy obok Mlodych i powiemy zeby kadrowala i naciskala spust co chwile.
I juz.
Oczywiscie, ze Ci drudzy nie sa "gorszym" gatunkiem. Po prostu maja inne potrzeby, a ja nie bede wychodzil przed szereg.
A tym bardziej odbieral chleb innym.
Na koniec wazna uwaga:
ktos moze jeszcze powiedziec, ze mlodzi chcieliby miec dobre, mocne, zapadajace w pamieci zdjecia ale ich nie stac.
Uwierze, ale tylko pod jednym warunkiem!!! I wtedy moze nie odmowilbym takim znajomym zrobienia im zdjec - nie robia zadnej bzdurnej popisowwy w postaci weselicha dla gawiedzi, super hiper samochodow i itp. W przeciwnym wypadku - przepraszam - wszystko jest kwestia priorytetow.
No coz, chyba juz wszystko zostalo powiedziane...
Sa na forum (jak kazdym) ludzie, ktorzy udaja imbecyli lub po prostu nimi sa, sa ludzie, ktorzy unosza sie ponad to, choc mysli gornolotne to nie sa, a po prawdzie, prawdy proste jak drut. Zawsze jest tak, ze Ci co duzo maja do powiedzenia, nie czynia zbyt wiele, parafrazujac, szybki, ladny woz jest przedluzeniem przyrodzenia.
kaczy,
nie jestem twoja pania przedszkolanka, zeby ciebie, starego chlopa za raczke prowadzic,
kocham wszelkie TWA, bo gdyby nie one nie moglbym byc w ABCDEFG.
meczcie sie chlopaki:)
Janeczek! Poza TWA są tu chyba jeszcze "niezrzeszeni"? Czuje się jednym z nich. Czekam na kolejne fotki, Twoje i innych "Kotletowych Fachowców" Napewno nie jestem w tym czekaniu osamotniony. Dawajcie śmiało!
Pozdrawiam!
A wiadomo ... przyszłość ukaże
Jak nie jak tak.
A to obowiązek?
Żeby nacieszyć się stanem błogosławionym, a nie jego skutkiem.
A jeśli nie, jeszcze się nie wszyscy ujawnili, nie wszystko przegadali a teraz na pewno nie poczuli się docenieni ... .
Niech trwa! A ty Alpha siedź cicho to mówię ja Omega!
---------- Post dodany o 08:24 ---------- Poprzedni post był o 08:19 ----------
Ryś! Co ty tu jakąś wrogą propagandę siejesz?? Już kiedyś robili z TWA legendę OC, mafię prawie ... i skończyli w betonie na dnie Liwca.
Napiszę tak: k@czy ma rację i niema racji!
wątek jest i pewnie będzie a Janeczek do duży chłopczyk/dziewczynka* adwokata nie potrzebuje.
*nie potrzebne skreślić
Fatman - wow za fisza,
Janeczek - wow za odwagę (wątek pierwszy), nie ma się co spinać o atyzm, plastykę czy TWA - wchodząc w system bierzesz cały inwentarz (również akcje hejterskie).
Foty z wątku pierwszego są BARDZO OK, jak na pierwszy mikro kotlet!
Czy 12/2 jest stworzone pod ludzi, szczególnie z bliska? Mam piękne foty z tego szkła, ale coraz częściej używam fisza. Z drugiej strony te fotki (z 12/2) bardzo fajnie pokazują gdzie jest, czy potrzebny czy nie, czy za blisko czy nie za blisko, 17/1.4. A o GO w mikro się nie martwmy - będzie 60/2.8m czy 75/1.8 znajdzie się i głębia ;)
Z jednym się nie zgodzę - 14/2.5; to super szkło, ale jednak z innej (niż 12/2) galaktyki. Ktoś wspominał o konwerterze do Panasa - w wątku bodajże 12/2 wrzucałem link do forum.dpreview, gdzie koleś zapinał taki konwerter Nikona m. in. do mZuiko. Może i nie ogranicza Rafała choć jakim cudem nie wiem, skoro tak uwielbia street@LX3).
Saboor Omego! Janeczek bez adwokata sie obejdzie, ale niech wie, że może liczyć na zainteresowanie i sympatie. Tego nigdy nie za wiele!
Odniosę się tylko do tej części twojej wypowiedzi, pozostała jest pięknie wybronioną tezą.
Zwróć uwagę na pogrubiony prze zemnie tekst: zapędziłeś się pan panie Jerry_R! To nie ty bierzesz ślub i nie ty ustalasz priorytety.
gwarantuję, że dla tych "młodych", którzy robią "weselicho dla gawiedzi i jadą do ślubu super hiper samochodem" to właśnie jest najważniejsze, a nie super-profi fotogostek.
Im wystarczą fotki z małpki i nie trzeba się nad nimi użalać ... jedni lubią szynkę inni grabie. Ot i wszystko.
Co Wam się wczoraj wieczorem stało ?
Co komu przeszkadza, że będziecie mieli gdzie pokazać swoje wybrane foty z uroczystości prywatnych nie wiadomo czemu nazwanych tu kotletem. W tej samej konwencji artyzm tych fotografii rozumiem jako inność, niesztampowość, ciekawsze z wybranych tylko tyle i aż tyle.
Odkąd jest fotografia jest na taka jej odmianę też zapotrzebowanie.
Nie rozumiem dlaczego po kilkudziesięciu postach zaczyna się nawalanka.
Zły wieczór, zła pogoda , złe zioła???
Wrzućcie luz, proszę.
Pozdrawiam AP.
APZ, bo "kotleciarza" się nie lubi. Jak można robić "kotlety" i rościć sobie prawo do poczucia estetyki, wrażliwości artystycznej? No jak?! Przecież te rzeczy sobie przeczą. Wiadomo, że "kotlet" to rzemiosło, szablon, schemat, który trzeba wykonać. Nie ma w tym żadnej sztuki, że o wysiłku nie wspomnę. Tak więc, jak już któryś "kotleciarz" odważy się pokazać efekt swojej pracy a nie daj, żeby jeszcze połączył to w jednym zdaniu ze słowem "artyzm", to trzeba mu doj.bać.
Saboor, masz racej.
* * *
Komu sie podoba - czekamy na nastepne zdjecia.
Komu sie nie podoba - przestaje subskrybowac.
I juz. Nic na sile, nie ma co sie meczyc.
Mówiąc krótko, jak komuś kotlet nie smakuje, to niech knajpę zmieni :)
Długa seria komentarzy - dyskusja nie o zdjęciach. Mniejsza o to.
Chciałem powiedzieć, że podoba mi się to, iż fatman pokazał nietuzinkowe ślubniaki (nie mówmy o artyzmie, bo to jest zbyt labilny temat, chociaż moim zdaniem fotki fatmana mocno się wdzierają w strefę atrakcji estetycznych oraz dotykają pewnych sensów) oraz co najważniejsze dołączył swoje reminiscencje o warsztacie, technice, etc., podzielił się doświadczeniami na temat robienia zdjęć pomijając liczne aspekty czysto egzystencjalne fotografowania ślubnego, chociaż te też są ciekawe.
Pisał tylko o robocie fotografa. I to jest najcenniejsze. Takie podejście jest rzadkością na forach.
Pzdr, TJ
Sam jestes swoim przedluzeniem. Parafrazujac.
Oczywiscie, ze tak. Kazdy kotleciarz to artysta wielki i niedoceniony. Zdjecia jego wielkimi dzielami artystycznymi som. Kazde jedne warte swoich pieniedzy jest. A nawet wiekszych. Zadowolenie, szczescie wieczne, radosc wszechobecna, dobrosc na calym swiecie zaslugami jego (fotografa) som. Bezmiar artyzmu do histori niewatpliwie przejdzie, bo przeciez jakzeby nie poznac sie na tej sztuce ludzie mieli... no jak.... no niemozliwosciowe to by bylo. MUSZOM docenic KAZDE ujecie. No po prostu MUSZOM.
A unikalnosc kadrow i talentow jego na wieki wiekow ament. Az dziw bierze, ze jeszcze na Grand Press Photo nie ma kategorii "Weselnosciowej". I w National Geographic tez. Przeciez na Samoa tez musza miec jakis kotleciarzy, zwanych pewnie kokosiarzami, ze wzgledu na diete tamtejsza. Albo Eskimosi - ciekawe jak tamtejsi artysci rozwiazuja problem wtapiania sie w sniezne tlo sukni panny mlodej.
Eddi- tak prywatnie- od kiedy to wysilek jest miernikiem zawartosci artyzmu w kadrze? Wyobrazasz sobie ile artyzmu musi byc w pracy gornika na przodku? Az sie boje pomyslec....
Dlaczego tak latwo nam idzie powiedziec o jakiejs piosence, ze to gniot, a o zdjeciu nie? Taki z ciebie kolega? Obcemu powiesz prosto w oczy, a znajomemu z forum bedziesz klamal w imie dobrych kontaktow? Albo zeby nie pojechal po twoich zdjeciach? Nieladnie....
Oczywiscie, ze nie mam. To nie podlega zadnej dyskusji.
A pamietacie jakim przebojem byla strona pewnego malzenstwa, ktore oferowalo supehr- ahrtystyczne sesje i nawet jakies nagrody mialo, o wystawach nie wspominajac? Bodajze nagrodzone zdjecia byly wystawiane w Sztokholmie, czy gdzies tam.... I nawet warsztaty organizowali...
Myslicie, ze oni sami do tego poziomu artyzmu doszli, czy tez pomogli im ich znajomi i rodzina, wmawiajac im jakie to ich zdjecia sa Ach i Och?
No niech ktos zapoda linka, bo nie moge znalezc.
Że wysiłek, to zupełnie odrębna sprawa. To było tak na marginesie, więc nie przywiązuj się za bardzo do tej części tamtego zdania.
Ja kolega jestem dobry, zazwyczaj. Jak trzeba to opi.rdolę, ale i piwo wspólnie wypiję. Jednak co znaczy forum i kontakty, ba!, kontakty w internecie w ogóle, to pewnie sam wiesz. Trzeba więc dbać o imidż.
Ale powiedz, czy fotografia ślubna musi być gniotem? Spytam ponownie, już zupełnie bezpośrednio. Czy to, że fotograf ślubny, to znaczy jednocześnie, że pozbawiony wyczucia, poczucia estetyki, jakiejś wrażliwości artystycznej a każdy wypluty z jego aparatu kadr, to gniot i tragedia? Ja może się mylę, ale chyba w każdego rodzaju fotografii, tak i w ślubnej trzeba umieć wypatrzyć i zatrzymać ten właściwy moment, wyraz twarzy, skomponować kadr, itd, itp. No bo szczerze, portret tak dla przykładu, jakim tu trzeba być artystą, żeby portret zrobić? Albo jakiś krajobraz, kiczykiem zwany.
Ja wiem, że ogromna część albo nawet i większość "kotleciarzy", skoro już przy takiej nomenklaturze jesteśmy, to tandeciarze odwalający wszystko na jedno kopyto. I mają serdecznie w głębokim poważaniu sztukę, wrażliwość artystyczną z estetyką na czele. Nie wszyscy jednak, na pewno nie wszyscy.
I jedną prośbę mam - Eddie, nie Eddi, tam na końcu jest "e" :)
Sluchajcie Eddie :D
Zbyt latwo polaczyles artyste kotleciarza z jego artystycznymi wytworami.
Jesli sie przyjrzysz moim wypowiedziom, to zauwazysz, ze oprocz ostatniego posta, nigdzie ani slowem nie wspomnialem o kotleciarzu. Tylko o fotkach, tak jak zalozyciel watka sobie zyczyl.
Jedno nie wyklucza drugiego- artysta fotograf moze robic sztuke przez duze S. Tym bardziej kotleciarz- moze robic kotlety przez duze K.
Pytanie tylko, czy robi?
Z kolei na twoje pytanieodpowiem: Nie musi, ale dlaczego z reguly jest?Cytat:
... powiedz, czy fotografia ślubna musi być gniotem?
Czy ktores ze zdjec z tego watku Fatmana nazwalbys gniotem? Albo Rafroga?
A teraz jeszcze raz spojrz na zdjeca Janeczka- i powiedz tak szczerze - a jego?
Czy ja w ktoryms momencie generalizowalem, ze wszyscy kotleciarze to tandeciarze?
Musimy sie zdecydowac- albo gadamy o zdjeciach, albo o kotleciarzach. Inaczej bedzie balagan.
Tu z Wami się zgodzę, k@czy, gadajmy o zdjęciach. Choć dodam, że w to co piszę jest w kontekście zdjęć. Bo to od nich zaczyna się cała ocena. Widzimy obrazek, brzydki "kotlet", wyrabiamy sobie opinię o "kucharzu".
Niestety, odpowiedź na pytanie, dlaczego fotografia z reguły jest gniotem jest tak oczywista, że aż przykra. Młodym się i tak podoba, więc nie trzeba się napinać...
No widzisz :) Malymi kroczkami w koncu dojdziemy do pewnych wnioskow.
Z twojej wypowiedzi mozemy juz wyciagnac trzy:
1. Oceniasz Janeczka na podstawie kilku zdjec - blad. W realu to na pewno fajny facet jest, tylko na forum wydaje sie byc troche dziwny, ale to sa pozory :)
2. Skoro robimy zdjecia dla mlodych i z reguly one (te zdjecia) im sie podobaja, to nie mozemy zakladac, ze beda sie one podobaly wszystkim. A juz na pewno nie mozemy doklejac im brody i twierdzic, ze sa artystyczne.
3. Po raz kolejny unikasz odpowiedzi na moje pytania odnosnie niektorych zdjec z watku- albo sie kogos boisz, albo za bardzo dbasz o pozory - w obydwu wypadkach dalsza dyskusja jest obarczona wadami, ktore uniemozliwiaja jej kontynuowanie :)
Prrrrrrrrrrrrrrrrr, szalony, bo kopyta zedrzesz a o tej porze pedicure nikt Ci nie zrobi.
To są Twoje wnioski, oóki co nikt inny się nie udziela. A pierwszy, tak swoją drogą, mocno ociera się o właściwą kobietom nadinterpretację :)
1. Nie oceniam Janeczka po jego fotach. Jeśli jeszcze raz przeczytasz i mocno się skupisz, to zauważysz, że chodzi o podejście fotografa do pracy, którą wykonuje.
Niewątpliwie człowiek taki może być super gościem, fantastycznym przyjacielem i najlepszym ojcem i mężem na świecie.
2. Tak, to się zgadza. Dodam, że powinniśmy umieć rozpoznać czy takie zdjęcie ma wystarczającą wartość, żeby pokazywać je szerszemu gronu.
3. Jeśli chodzi o Janeczka i zdjęcia, które pokazał w wątku, z którego obecny wypłynął - pokazał, że m4/3 można takie zdjęcia robić a nie po to, żeby je oceniać. Jeśli chodzi o pozostałe zdjęcia, Fatmana i Rafroga, nie widzę potrzeby, żeby się o nich wypowiadać w kontekście "artyzm/gniot". Za to mogę powiedzieć, skoro już tak bardzo ciśnierz, że Fatmana momentami nadmiernie talent ciśnie i mimo doskonałego warsztatu i wyczucia zdjęcia, na których sporą część kadru zasłania plama światła są po prostu nie do oglądania. Dla mnie, zaznaczam, moim zdaniem :)
@Eddie: a po co znowu pisac to samo, sie pare osob wypowiedzialo w temacie artyzmu naszego kolegi, jak i prezentowanych fotek przez innych userow.
Wiec nie widze potrzeby abym co kilka postow to samo powtarzac.
pozdro
Z fotografią ślubną jest jeden podstawowy problem -prawie zawsze robi się takie coś za pieniądze, więc idzie się na jakiś tam kompromis.
Od jakiegoś czasu staram się robić to co lubię. Myślę, że wszyscy pod pewnymi względami jesteśmy podobni i jak robimy dłuższy czas coś podobnego to nam się po prostu nudzi. Kiedy fotografia ślubna znudzi mnie już w takim stopniu, że będzie wywoływać u mnie tylko negatywne uczucia to przestanę ją robić. To odejście od fotografii ślubnej w moim przypadku już następuje -co raz bardziej skupiam się na filmowaniu, niekoniecznie ślubów.
Wiele razy mam tak jak napisał Janeczek -tuż przed ślubem niepokój i lekkie zniechęcenie. Do momentu aż coś się uda, aż coś podniesie mi pozytywnie poziom adrenaliny. Czasem jest to miła atmosfera, czasem odpowiednie światło -coś co mi się podoba. Coś co spowoduje, że będzie mi się chciało po prostu zapitalać kilka godzin na najwyższych obrotach. Bo będę chciał zrobić takie zdjęcia, które u mnie wywołają zachwyt. Dla mnie będą zajebiste, to nimi będę chciał się pochwalić wszystkim i wszędzie i tych zdjęć krytyka bardzo mnie zaboli. Czasem czytam -Fatman masz swój styl. Nie wiem czy mam, bo u mnie to się ciągle zmienia -moim zdaniem tak jest. Kiedyś starałem się aby moje zdjęcia były jak najbardziej "czyste", jak najostrzejsze -bardziej poprawne jeśli chodzi o kadrowanie (zasady). Teraz robię je inaczej, tak żeby to mnie sprawiały więcej przyjemności. Jak już wspominałem lubię przepały, lubię jak mi coś zasłania kadr, lubię tajemnice, nie chcę pokazywać w kadrze wszystkiego..... Zawsze staram się żeby klient był świadomy tego co może ode mnie dostać. Bo tak się składa, że klient też musi widzieć tą fotografię jak ja. To jedyna chwila kiedy na kompromis nie idę, bo nie ma jeszcze tego momentu kiedy mamy podpisaną umowę i musimy się trzymać pewnych wytycznych.
Oczywiście są też takie momenty, o których kiedyś pisał Janko Muzykant. Chwile, w których po prostu wymiotuję sztuczną słodyczą, w przerwach wesela kiedy jestem w toalecie, myję ręce, patrzę w lustro i poprawiam przyklejony uśmiech. Tak, są takie chwile, bo nie jestem robotem i też mam czasem złe dni. Tak więc poprawiam uśmiech i wychodzę, dalej robię swoje. I szukam tego czegoś co pozwoli mi znowu się nakręcić, dostać amoku i fotografować jak wariat, jak lubię. Dziękować Bogu, do tej pory zawsze mi się to udaje. Wiecie, fajnie jest usłyszeć jak się wychodzi z wesela "ale pan biegał, jakie zaangażowanie, no pierwszy raz widzę takiego fotografa". To jest miłe, każdy z nas (tak myślę) jest w pewnym stopniu próżny i uwielbia takie łechtanie, pochwały. Ja to bardzo lubię, wiem że wtedy ja jestem zadowolony i ktoś też -a do tego zadowolenia się przyczyniłem.
Kiedyś znudzenie przekroczy pewien poziom i fotografowanie ślubów przestanie mnie cieszyć/podniecać/rajcować. Nie będzie wyzwaniem. Bez adrenaliny wszystko stanie się monotonne, nudne. Zrezygnuję. Nawet nie dlatego, że tak powinno się zrobić. Po prostu rynek mnie wyeliminuje, bo moje miejsce zajmą inni, lepsi, bardziej zaangażowani. A ja będę musiał szukać innych możliwości zarabiania, utrzymania rodziny. Wiem o tym, dlatego staram się kontrolować i wcześniej przygotować na zmiany. Staram się robić to co lubię.....
Dlatego też boli mnie jak czytam słowo "kotleciarz", które często wypowiadane jest w sposób który odbieram jako w pewnym stopniu poniżający. Ujmujący mi to co chcę robić, tak jak by ten rodzaj fotografii był czymś niegodnym. A ja się staram... ten cały artyzm, chcę żeby on był. Nie chcę żeby to było tylko wykonanie zlecenia, rzemiosło. Nie wiem czy mi się udaje, ale się staram, cholera jak ja bardzo tego chcę.....
Przepraszam za tak chaotyczny opis tego wszystkiego. Za dużo do napisania, za mała mądrość, żeby przekazać moje odczucia w sposób klarowny i odpowiednio piękny.
Proszę tylko niektórych, żeby mimo dawnych zatargów, problemów, czasem innego zdania po prostu -zastanowili się ilu z "kotleciarzy" robi co w ich mocy, żeby wszyscy byli zadowoleni. Klient, wykonawca.......... bo kompromis czasem cholernie ciężko osiągnąć....
A z innej beczki -jak ktoś chce poznać moje techniki albo cokolwiek co dotyczy mojego hmmm, warsztatu -to nie ma problemu, można pytać, nigdy nie odmówiłem pomocy..... no chyba, że ktoś mi wyjątkowo zalazł za skórę (a potem na PW bezczelnie prosi o pomoc ;-) ).
Fatman ... przeczytałem tego posta od deski do deski, smutny on ale mówi całą (chyba) prawdę o fotografii ślubnej.
Nie chcę się wymądrzać, bo sam nigdy i za żadne skarby, nie podjął bym się tego rzemiosła, tak rzemiosła i jeżeli komuś to
określenie nie pasuje ten kiep, albo nie rozumie potęgi określenia rzemieślnik.
Wnioskuję z tego, że to cholerycznie ciężki kawałek chleba, zwłaszcza dla kogoś o artystycznej duszy, bo tam gdzie w grę wchodzą
zobowiązania finansowe, kończy się swoboda przekazu.
Napisałem trzy rzeczy:
- Masz swój styl, tworzysz foty "fatmanowe" inne i będę to podtrzymywał czy Ci się podoba, czy nie!
- Fotografia ślubna wg mnie jako odbiorcy, jest specyficzna, skierowana do bardzo wąskiego grona odbiorców, z częściowo nadanym jej z góry kształtem.
- Znowu to moje porównanie wiejska zabawa i kapela ma grać "biały miś"(disco polo) bo jak nie to w ryja :-D(przecie zawsze się przy tym bawim) to na pewno bardzo krępuje wyobraźnię, ale taki tego urok.
Udaje Ci się przemycić masę ciebie, z tego co widziałem na tych paru fotkach, i to właśnie wg mnie jest Duża Sztuka w tej dziedzinie przez ogromne S.
Pozdrawiam Serdecznie
Saboor
P.S.
trochę namotałem, ale mam nadzieję, że w części jest zrozumiałe, to moje pisanisko.
Bardzo trafnie to ujeles.Tam gdzie jest umowa o usluge tam konczy sie artyzm.To tak jak klejenie plytek.Mozna polozyc rowniej lub nie,mozna spoinami przykryc niedociagniecia.Jednak artyzmu tam tez nie ma.To jest rzemioslo lepiej lub gorzej wykonane.
Co do innej beczki.Mnie juz tu nauczono,ze nie warto wyskakiwac z tym co sie umie.Uzer X przed dwoma laty pytal (po mojej wypowiedzi,ze dobrze przed zakonczeniem procesu wcisnac f i dokladnie sie przypatrzyc focie) jak wrocic do poprzedniego wygladu PS-a.Musialem odpisac zeby wcisnal jeszcze raz te nieszczesne f.
Teraz juz mnie pisze zebym dalej sie zajmowal kwiatkami bo postac na focie to wyzsza para kaloszy o ktorej pojecia nie moge miec bo jego najtanszy obiektyw do postaci jest drozszy niz moje wszystkie graty.Co ma piernik do wiatraka???nieodpisalem.
Sa tez tacy co pisza,pytaja i im odpowiadam,ale czy pisze wszystko co wiem?chyba juz nie -blizna sie jeszcze nie zagoila.
Tak ze,pamietaj zadra za skora moze dlugo uwierac.
Wy to sie w sumie malo znacie na sztuce:
http://www.video-mkw.pl/galeria_wide...ria_wideo.html
@Fatman teraz sie ucz jakim debesciakiem byc;)
pozdro
Fatman, lepiej nie można było tego opisać. Wyszła ta najgłębsza szczerość spod skóry i chyba nic więcej dodawać nie trzeba. O coś takiego właśnie mi chodzi. Przedstawiłeś obraz człowieka, który jest zaangażowany w to co robi. I o to właśnie chodzi, to jest to, co rozumiem jako artyzm w fotografii ślubnej. Poszukiwanie i odnajdywanie tego, co człowieka nakręca do działania, mobilizuje. Nie umowa, zadatek i spodziewane dalsze profity a moment, światło, kadr. Tak, trzeba wykonać określoną robotą. Jednak jest w tym ogromne pole do własnej inwencji i działania.
Słowo daję, za to co napisałeś z dziką rozkoszą postawię Ci flaszkę.
Fatman, bardzo dobrze się czytało Twoje wynurzenia na temat fotografowania ślubnego.
Zastanawia mnie tylko terminalne określenie - znudzić się. Otóż ja bym to nazwał rutyną, popadnięcie w rutynę, w szablon.
Znałem bardzo dawno jednego fotografa ślubnego, jeszcze za czasów analogów, który był zawodowcem na etacie i był jako zawodowiec polecany na śluby, miał wszystkie piątki i soboty obstawione. Jego fotki, to kilkanaście wypraktykowanych ujęć ze ślubów cywilnych i kościelnych. Sztampa i sztanca, ale klientom się podobało, ponieważ było tam dokładnie to, co miało być.
Uważam, że fotografia ślubna jest takim samym działem fotografii użytkowej, jak reportaż dla prasy, focenie do albumu przyrodniczego, zdjęcia z rewii mody, czy zawodów balonowych. W każdym przypadku mogą to być pod względem jakości estetycznej gniotki, niezłe wrzutki, och jest na co popatrzeć, jak świetnie zarejestrowane wydarzenie, itd. Granica między rzemiosłem, a sztuką jest płynna i ruchoma, w zależności od ambicji intelektualnych oglądającego.
Zaciekawił mnie zaprezentowany przez Ciebie trend do przechodzenia na video.
A to w kontekście wczoraj przeczytanego na dpreview wywiadu z fotografem prasowym, który coraz bardziej angażuje się w swoich relacjach z wydarzeń w wideofilmowanie i twierdzi, że nadchodzi, a właściwie już nadeszła era wideo.
Fotografia tradycyjna traci pozycję. A to wszystko dzieje się z jednego powodu w dwóch odsłonach.
A mianowicie dzisiejsze lustrzanki i inne bezlusterkowce są już tak doskonałe w wideo (obraz i dźwięk), że pozwalają na tworzenie całkiem komunikatywnych relacji z wydarzeń, newsów.
Po drugie dzisiaj świat jest tak nasycony odbiornikami obrazu i technologiami przekazu, ze coraz więcej ludzi ma możliwość usiąść przed terminalem monitorowym i się pogapić na filmik z drugiego końca świata, coraz więcej witryn żąda ruchomych obrazków.
Tak to wygląda w opowiadaniu. Lecz jak jest w praktyce? Przejście od nieruchomych obrazków do ruchomych wymaga nabycia nowych umiejętności, nowych przyzwyczajeń, metod, sposobów ujmowania sceny, najeżdżania, odjeżdżania itd?
Wydaje mi się, że nie jest to takie proste i wiele osób, które sobie radzą w fotografii polegnie przy wideo. To jednak jest inna filozofia przekazu - akcja, ruch, przejścia między ujęciami, montaż, dźwięk, itd.
Pzdr, TJ
Zgadzam sie z Fatmanem w wiekszosci. Rozumiem tez jego motywacje i podejscie do tematu. Cenie tez fakt, ze zabral glos w dyskusji mimo, iz nie jest ona pewnie zbyt mila dla fotografa slubnego.
Ale dopoki sami fotografowie slubni beda nazywali siebie kotleciarzami i dopoki sami nie nabiora szacunku dla siebie, to nie mialbym zbyt wielkich nadziei na to, ze reszta fotografow/zleceniodawcow przestanie was tak nazywac. Jak w kazdej grupie zawodowej sa partacze i fachowcy, lepsi i gorsi, wolniejsi i szybsi, wyzsi i nizsi, chudzi i grubsi. Jak wszedzie na swiecie. Tylko nie wszyscy sie tak napietnuja publicznie jak wam sie zdaza :)
Nie wiem czym autor watka robil to wesle/slub, ale jesli mialo byc artystycznie, bo zrobil to sprzetem, ktorym nie powinno to sie udac, to czemu nie isc na calosc- czemu nie obfocil tej imprezy Smiena? To bylaby dopiero sztuka :D Albo jakims otworkowcem? Zyskalby rozglos nawet za oceanem :)
To tyle co mialem do powiedzenia. Jak zwykle niewiele i bez sensu, ale inaczej nie umim.
Prosze tylko: nie piszcie juz, ze temat watku niby ma byc zartobliwy, ze autor nie to mial na mysli, co mial, ze chcial powiedziec co innego, ze zupa byla za slona.
Napisal, co napisal i tego sie trzymajmy.