Zobacz pełną wersję : Olympus E1 & zima
Cześć.
Jestem od miesiąca posiadaczem E-1, a od jakiś 5 minut zarejestrowanym użytkownikiem forum :D. Szykuje mi się dłuższa wyprawa w góry, a jak widać za oknem temperatury są jakie są, więc stąd moje pytanie. W jakiej minimalnej temperaturze można robić zdjęcia (wg instrukcji 0-40 st.C), czy pomimo swojej uszczelnionej konstrukcji wewnątrz aparatu nie skropli się poźniej woda, na co szczegónie uważać? Z góry dzięki za wszystkie odpowiedzi.
Pozdr.
R@fi
było kilka wątków poszukaj :? Ale dziś fociłem przy temp. -21 :D aparat "parzył" w ręce mimo, że chowałem go pod kurtką... Powrót do domu 30 minut dla "odparowania" i zero problemów, nie pierwszy raz zresztą :lol: Więc ruszaj i się nie stresuj 8)
Tak na zdrowy rozum to nie powinno się używac takich sprzetów w minusowej temperaturze. Najważniejsze jesli już sobie na mrozie pofocisz to aby nie przenieść aparatu do rozgrzanego pomieszczenia co skutkuje zjawiskiem kondensacji pary wodne na szklach, elektronice i niestety na matrycy. Na sensorze mogą pozostać zacieki dla niektórych nie zauważalne. Dobrze jest zabezpieczyc aparat przed szokiem termicznym w jakis materiał izolujacy od rozgrzanego powietrza i pozwolić mu powoli dochodzić do temperatury pokojowej nawet taki niby "szczelny" jak E1. Chociaż w tym temacie doświadczenia forumowiecze zapewne mają różne.
Tak na zdrowy rozum to nie powinno się używac takich sprzetów w minusowej temperaturze.
O rety, ja mam chyba niezdrowy :D :D :D Ale tak na serio dla zapobiegliwych, najlepiej sprzęt włożyć po przyjściu do torby foliowej, odczekać aż korpus dojdzie do temp pokojowej i z głowy. A może lepiej w ogóle nie ruszać się z domu :P :P :P
Spoko Spoko E-1 lepiej zniósł nasze wieczorne focenie niż ja było -24 nawet się nie zwiesił.
Tomasz Pawlaczek
23.01.06, 11:51
To ze producent pisze ze uzytkowac mozna od 0 do + 40 to jego sprawa, ja swoje wiem.
Wczoraj caly dzien, z rana - 24, pozniej sloneczko przygrzalo wiec -20 :) (wiem ze "dziwny jestem ale nie przeszkadza mi taka temp ) para sztuk baterii na zmiane w cieplej kieszeni i jedynka dawala rade, choc pierscienie zmiany ogniskowej wyraznie ciezej pracuja ( AF bez zmian )
Generalnie nie chucham na sprzet, do tej pory canony 5, 50 i pro1 dostawaly niezle w dupe i przez wiele lat nie bylo najmniejszych problemow wiec nie spodziewam sie zadnych po E-1.
Czasami zmiana stanu skupienia z pary w wode "zachodzila" kilka razy dziennie na wszystkich sprzetach i dawaly rade.
Przy takich temperaturach jak ostatnio po powrocie do domu nie zalecam zadnego kombinowania z foliami czy zawijania sprzetu, wczesniej analogi zostawialem poprostu w torbie do czasu kiedy byly mi potrzebne nastepny raz, z cyframi uwazam ze jesli postoja w torbie z godzine aby wyrownanie temperatur nastepowalo w miare wolno to bedzie ok. Przeciez wlasnie po to kupuje sie 1 zeby przestac marwic sie ze "co sie stanie".
Tomek.
Witam serdecznie.
Potwierdzam. Po przyjściu do domu nie wyjmować przez kilka godzin z zamkniętej torby. Nic się nie skropli, bo obieg powietrza jest mocno spowolniony, a aparat bezpiecznie, powoli się nagrzewa.
Wkaładanie w szczelną torebkę foliową nie powinno mieć miejsca. Mówcie co chcecie ,ale te urządzenia nie mogą być poddawane szokom termicznym takim jak im serwujecie. To że jeszcze nie padły to Wasze Panowie szczęście. Odwdzieczą się za te traktowanie w przyszlości skrocóna żywotnoscią lub awarią w najmniej potrzebnym momencie i nawet nie skojarzycie tego z tym mrozem z przed kilku miesięcy. Woda Woda Panowie wróg elktroniki !!! Nie wierzcie w szczelność E1. Jesli by była mozliwość to należałoby zrobić taki test statystyczny i poddac np. w windzie termicznej 1000sztuk wspanaiłych E1 testowi takiemu jak np przechodzi elektronika zbrojeniowa i jestem tego pewien z doświadczenia zawodowego ,że na te 1000szt 5%-7% aparatów pojdzie na śmietnik, ap kilku tygodniach nastepne 5%. Na razie trzeba się cieszyć ,że to nie wasze. Producent naprawdę wie co pisze w instrukcji !!! może trochę asekuracyjnie dla siebie, ale apartów cyfrowych nie można mrozić !!! Powodzenia "sadyści"
robin102: konkluzja jedna wiwat analogi :D :D :D
Tomasz Pawlaczek
23.01.06, 13:49
Nikogo nie namawiam do katowania sprzetu, kazdy dba o swoj tak jak uwaza, zreszta ja tez dbam ale nie popieram przesadego chuchania ktore ogranicza przyjemnosc uzytkowania.
Cale mnostwo elektroniki uzywam na mrozach i nie zauwazylem nic zlego np: komorka - to chyba wszyscy maja, laptop, GPS - ten to dostaje w tylek, echosonda wedkarska, rozna aparaty analogi i cyfry i mnostwo innych ktorych z glowy nie pomne.
( nie mowiac o calej elektronice samochodowej)
Zreszta gdzies na stonach firmowych olympusa widzialem body z zapietym 14-54 ktore tylko niewielkim fragmentem obiektywu wystawalo z snieznej zaspy.
Uszczelnienie E-1 nie ma nic wspolnego z parowaniem i nie po to zostalo pomyslane, zeby nie parowal w srodku musialaby byc proznia.
Przede wszystkim cieszmy sie uzywajmy swoich zabawek wtedy kiedy mamy na to ochote.
Ponizej troche hardcoru w uzywaniu sprzetu, niemoje to aparaty i nie moje zdjecia ale jesli kiedys sie przydazy to sprzet pewnie i to wytrzyma, w koncu ludzie na syberii i w wilgotniej tropikalnej dzungli tez robia zdjecia.
Tomek.
http://www.flyfishing.pl/web/ff.photos/400x412d260abb9182b6dc332e14b820473f.jpg
http://www.flyfishing.pl/web/ff.photos/400xb9f5be9c2d8f75295563317c198ad025.jpg
Umiar i rozwagę polecam. Szczególnie w tą zimę.
NEX analogi też mają sporo elektroniki.
A w samochodach to zupełnie inna bajka bo inna technologia produkcji elektroniki do nich aplikowanej.
Producent naprawdę wie co robi pisząc 0-40 !!!!!
Umiar i rozwagę polecam. Szczególnie w tą zimę.
NEX analogi też mają sporo elektroniki.
Cenię robina 102 za fachowość i znajomość zagadnień z zakresu elektroniki :) ale zdecydowanie jestem przciwnikiem nadmiernego "chuchania" na sprzęt w przeciwnym wypadku nikt z nas nie zrobiłby zdjęcia zimą przy ujemnej temp., w deszczu, nad wodą itp, jak się tak głębiej zastanowić to nie mielibyśmy żadnych naprawdę ciekawych ujęć plenerowych, a więc z rozwagą ale do boju :!: :wink:
No i kurdę muszę Ci przyznać racje co do tych zdjęć. Sam "zgrzeszyłem" wychodząc w mały mrozek ze swoim C5050.
Mój kolega stomatolog zaleca żeby co tydzień przy jedzeniu zmieniać zeby które najbardzie obciążamy gryząc np. schabowego . Jak to zrobić w praktyce?? pokazywał mi i turlałem sie ze śmiechu. To podobno bardzo zdrowe dla uzębienia . Podobnie niestety jest z tą dbałością o aparaty. hi hi hi Teoria swoje - praktyka swoje
pomimo tego ze mam e300 (ktory wogle nie jest uszczelniony) podczepie sie pod ten post z moim wywodem/pytaniem :-)
Otoz zawsze jak szedlem w teren to bylo to gdzies daleko... jak skonczylem robic fotki na mrozie gdzies w lesie to wkladalem aparat do plecaka fotograficznego (pewnie jest jakos tam uszczelniany) i wracalem. Szedlem sobie dosc dlugo z takim plecaczkiem na mrozie. Po powrocie do domu walilem w kat plecak i nie dotykalem przez dlugi czas.
Ostatnio mialem troche inna sytuacje. Robielm fotki wyciagajac aparat z pod kurtki.
Nie wiem czy takie wyciaganie - co chwila - z cieplego miejsca na mroz to nie jest za duzy szok dla aparatu?.
Wrocilem do domu z aparatem zawieszonym na szyje, zakrytym kurtka (w bardzo cieplym miejscu w porownaniu z tym co bylo na dworze). No i postanowilem ze w domu poloze aparat lekko zakryty kurtka - zeby doszedl do siebie.
Po godzinie zobaczylem ze aparat praktycznie plywa, bardzo sie spocil... i prawde mowiac nie mialem pojecia co z tym zrobic. Czy zostawic, polozyc na kaloryfer czy cos? Co w takiej sytuacji zrobic?
pozdrawiam
Ciekawe Jeronimo z tym zapoceniem się apratu :shock:
Mi zdarzyło się focić przy max -15 C ale nigdy nie przyszło mi do głowy chować aparat pod kurtkę podczas focenia. Fakt bateria dość szybko padła, ale aparat działał cały czas. Po powrocie poprostu nie uruchamiałem aparatu dopóki się nie zagrzał. Może w domu była duża wilgoć i dlatego skropliła się na zimnym aparacie, albo kurtka miała dużo wilgoci w sobie? A jak ratować aparat? Suszarka? Zawsze to suche i ciepłe powietrze.
pozdrawiam
Pod kurtką jest tyle samo wilgoci jak pod wodospadem :wink: Dla elektroniki i optyki najgorsza jest wilgoć, więc moim zdaniem najlepiej aparat mieć na zewnątrz, a po sesji schować go do plecaka lub torby. Po powrocie do domu najlepeij poczekać aż dojdzie do tem pokojowej w torbie. Jedyne co się opłaca trzymać pod kurtką do akumulatory. Nawet ten po wymianie na mrozie, po ogrzaniu i ponownym włożeniu do aparatu jeszcze jakiś czas popracuje.
https://forum.olympusclub.pl/imgimported/2006/02/Sad_666-1.gif
źródło (http://www.allemoticons.com/Sad/Sad_666.gif)
o matko widze ze mam dziwne pomysly z tym trzymaniem pod kurtka i wyciaganiem na chwile (z czego zawsze chwila robi sie dluga i pozniej jest duza roznica temp).
dobrze ze w tym roku dopiero mialem jedno wyjscie w zimie :P
Najniższa tem prz jakiej, około 3 h, robiłem zdjęcia to około -30 w słowackich górach. Zawsze fotgrafuję tak, że aparat jest na zewnątrz. Nie chowam go pod kurtkę, tam dopiero w zimie jest wilgotno, E-1 wisi mi na szyi lub jest gdzieś podczepiony. Po "spacerze" przed budynkiem, autem etc wkładam go do torby (która mroziła się wędrując razem ze mną po górach) i zamkniętego w wychłodzonej torbie zostawiam na kilka godzin w pokoju. Nigdy po wyjęciu z torby nie był zaparowany. Nie zalecam eksperymentów z woreczkami foliowymi i kaloryferami, elektronika jest wrażliwa i jeśli chcemy aparatem bawic się w temp poniżej 0 stopni to nie róbmy mu szoku termicznego, niech powoli dochodzi do siebie. Ja dbam o sprzęt, ale na nieg nie "chucham" swoje MUSI wytrzymać, ryzyko zawsze jest ale własnie dlatego kupiłem E-1 a nie E-300 bym się w zimie i deszczu nie musiał martwić. Zrobiłem z aparatem prawie wszystko czego producent nie zaleca i działa doskonale, ale kiedy nie ma potrzeby to go nie "szokuję" i trzymam z dala od woreczkó i kaloryferów ;-D
Jedyny ratunek gdy aparat się "spoci" czyli nastapi na nim konensacja pary wodnej to bardzo powolne suszenie , a nawet wietrzenie i nigdy nie na kaloryferze .Nie należy też na powrót w przestrach wynosic do zimnego otoczenia. Można czasem położyć na telewizorku lub włożyc do pudełka papierowego z mocno higroskopijnym materiałem ( w dużej ilości) , ot akim jak znajduje sie w woreczkach z rożnymi artykułami elektronicznymi
tez tak myslalem ze z ta suszarka to troche przegiecie... ja w tej sytuacji oprocz tego ze sie denerwowalem - ze moj sprzet sie poplakal - poprostu go zostawilem...
Wprawdzie mam E-500 ale jak pojechałem na wycieczkę do Krakowa przy minus 15 chodziłem zawieszonym aparatem. I wszystko OK, gdyby nie świetny pomysł rozgrzania się czekoladą w kawiarni.
Dopiero jak się aparat popłakał kapłem się o co chodzi.
Takiego zaparowanego trochę prztarłem (obiektyw zaszedł parą wodną momentalnie) i schowałem do torby. Potem jeszcze marsz do auta na mrozie. Co godzinę sprawdzałem jak sobie radzi. Po 3 h nie było śladu.
Aparat działa.
Dziś we Wrocku wprawdzie mrozu ni ma, ale jak był też robiłe zdjęcia i tylko trochę czasu mu dawałem na odpoczynek.
Przygody z zaaparowaniem myślę, że więcej mieć nie będę.
P.S. To że korpus czy obiektyw jest uszczelniony (a nie szczelny) nie oznacza wcale braku problemu z parą - przecie w środku nie ma próżni jakieś powietrze się tam znajduje to i się będzie skraplać przy gwałtownej zmianie temperatur - bezczelna fizyka gazu...
Powered by vBulletin? Version 4.2.5 Copyright Š 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.