Zauważyłem dosyć często powtarzający się schemat wśród amatorów zdjęć macro Olków - tą drogę przebyłem też i JA - myślę że może to pomóc potencjalnym MACROFANOM.
Kolej rzeczy wygląda następująco w MACRO:
Większość kupuje na samym początku ze wg. na cenę obiektyw M42 - ot taki Helios, industara czy coś podobnego koszt 50-200zł widząc kilka fajnych fotek siekniętych takim obiektywem na Allegro z pierścieniami MACRO które robią wrażenie.
Zabawa jak na początek wydaje się przednia, po pewnym czasie żmudna a efekt końcowy czasami pozostawia trochę niesmaku i wiele do życzenia na dłuższą metę,
Wtedy przychodzi olśnienie: RAYNOX DCR-250 - im dłuższa lufa tym większe powiększenie - ołłł jeeee to musi być to
ale
duża skala jaką uzyskamy z np: 40-150 daję nam tak mała głębię że w pytkę czesia, ciężko trafić ostrością w to co chcemy, trzeba strzelić kilka, kilkadziesiąt klapsów tego samego ( w moim przypadku byłą to ważka) z tego wybrać to jedno ostre tam gdzie trzeba- hobby żmudne efekty już zadowalające ... jest lepiej ale czegoś brakuje
dlatego normalną koleją rzeczy w moim przypadku było ZD-35 (od Oleryca- wtedy jeszcze Woytec)
jest AF, jest żyleta, jest kilka powtórek czasami i wolny AF ale to macro więc jest fun na dłuższą metę i są super efekty w krótkim czasie po poznaniu szkiełka.
Rozpisałem się aby oszczędzić co niektórym zbędnej drogi naookoło jaką ja i pewnie kilku jeszcze ludzi przebyło by cieszyć się fotografią MACRO.
pozdrawiam
Dziekan