Właśnie dostałem zdjęcia i filmy z wyprawy Olka Ostrowskiego, który zdobył Cho Oyu (8201 m n.p.m) i zjechał z niego na nartach, samotnie i bez tlenu. Dla nas miłą wiadomością jest to, że cały materiał został nagrany Olympusem EPM2, który specjalnie wybrałem do tego projektu. Jako obiektywy pracowały Samyangi 7,5 mm oraz 12 mm i to był dobry pomysł, ponieważ pracując na hiperfokalnej wyeliminowały problemy z pilnowaniem autofocusa. W takich warunkach, jak za niedługo zobaczycie, byłby to problem.
Historia samego aparatu też była ciekawa, gdyż troszkę zagapiliśmy się z terminami i pozostało kilka dni, a epm2 był niedostępny (mój sprzedałem bratu). Znaleźliśmy na allegro jeden egzemplarz, ale z pękniętą szybką nad wyświetlaczem, poprzedni właściciel uderzył o coś w tym miejscu. Mimo to aparat działał. A że akurat mieliśmy roadshow w Warszawie, zjechaliśmy z trasy po Olympusa gdzieś tam po drodze. Właściciel myślał, że kupujemy go na części i mocno się dziwił, gdy się dowiedział, że aparat ma iść na wyprawę na ośmiotysięcznik.
Sprzęt, mimo uszkodzonej szybki, spisał się świetnie. 100 GB zdjęć i filmów, a wszystko technicznie udane. Zresztą kompozycyjnie również, Olek okazał się mieć oko do zdjęć i filmów. Teraz czeka mnie dużo pracy ze złożeniem tego w film. Specjalnie na tę okazję nagrywaliśmy wywiad pod Mięguszowieckimi Szczytami. Całość zapowiada się ciekawie, a na pewno bardzo interesującego dla sympatyków gór. Wkrótce wrzucę zdjęcia, a na sam film będziemy musieli trochę poczekać, gdyż chcę to zrobić porządnie. Naprawdę żal byłoby nie skorzystać z okazji.