Na wstępie dziękuję firmie Olympus za wypożyczenie rejestratora LS-3.
W pierwszej części testu kilka słów wprowadzenia i ogólne wrażenia z użytkowania.
W drugiej już nie będę ględził tylko zamieszczę pliki z testu.
Ostatnio coraz większą uwagę poświęcam filmowaniu przy użyciu sprzętu foto gdyż takie jest zapotrzebowanie. O ile możliwości obrazowania w sprzęcie foto są wystarczające to ciągle czegoś mi brakowało aby lepiej zarejestrować dźwięk.
Najlepiej byłoby rozstawić przy pomocy dźwiękowca szereg mikrofonów i sprzęt nagrywający i tak przystąpić do realizacji zlecenia. Niestety możliwości oraz inne czynniki wykluczają takie rozwiązanie.
Co zatem zrobić aby jakość rejestrowanego dźwięku była adekwatna do jakości obrazu? Najprostszym rozwiązaniem jest zamontowanie na aparacie mikrofonu zewnętrznego, tak też rzeczywiście robię. Szerokokątne i standardowe ujęcia z bliskiej odległości bez większych problemów są obsługiwane przez mikrofon dołączony do aparatu.
Jednak gdy zachodzi potrzeba zastosowania długiej ogniskowej, rejestrowany dźwięk jest zbyt słaby lub zniekształcony przez wpływ bliskiego otoczenia.
W takim wypadku nagranie dźwięku niewielkim, niezależnym urządzeniem, będącym blisko akcji wydaje się być najlepszym rozwiązaniem. Bez kabli i dodatkowych komplikacji.
Próby jakie wykonałem przy użyciu zwykłego dyktafonu były na tyle obiecujące, że zainteresowałem się rejestratorami liniowymi.
Na zdjęciu poniżej obok zwykłego dyktafonu VN-5500PC
Kilka słów o budowie i ergonomii LS-3
Biorąc do ręki przedmiot, który jest chłodny dłuższą chwilę, od razu ma się wrażenie solidności i rzeczywiście tak jest, mimo jego niewielkich rozmiarów.
Na zdjęciu poniżej LS-3 obok karty CF co daje pojęcie o wielkości czy raczej „małości” rejestratora.
Przejawem dbałości o detale są choćby gumowe wypustki zapobiegające ślizganiu się rejestratora położonego na płaskich powierzchniach. Dodatkową zaletą jest gwint statywowy, który przyda się w zasadzie w każdym zastosowaniu do mocowania urządzenia.
Do budowy, przycisków, menu i innych detali nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Wszystko jest solidne i logicznie zorganizowane. Dla osób mających wcześniej kontakt z dyktafonami Olympusa sposób obsługi będzie logiczny i szybki do przyswojenia.
Nawet średnio rozgarniętemu fotografowi takiemu jak ja, opanowanie urządzenia zajmie tylko kilka minut.
W bezpośredniej obsłudze trochę przeszkadza dość słabej jakości głośnik ale przy takich gabarytach chyba trudno byłoby zamontować tam coś lepszego. Trochę dziwny jest brak możliwości szybkiego dostępu do akumulatorów. Co prawda świeże baterie pozwalają na wiele godzin pracy ale przydałaby się możliwość szybkiej wymiany bez konieczności używania śrubokręta.
Wbudowana pamięć 4GB pozwala nagrać ponad 1,5 godziny materiału w najwyższej dostępnej jakości. Można też użyć karty pamięci do 32GB
Rejestrator LS-3 jest zaskakująco niedużym urządzeniem, wielkością zbliżony do standardowych dyktafonów z łatwością zmieści się nawet w zatłoczonym plecaku foto.
Na zdjęciu poniżej obok aparatu z podłączonym niewielkim mikrofonem zewnętrznym.
W kolejnej części testu nie będę rozwodził się nad specyfikacją techniczną, rolą trzeciego mikrofonu i tym podobnymi sprawami, których nawet do końca nie rozumiem tylko skupię się na praktycznym zastosowaniu LS-3 do amatorskiego filmowania.
Na powyższym zdjęciu po lewej widoczny jest fragment rejestratora umieszczonego na statywie.
W części testowej wykorzystam pliki nagrane podczas tego koncertu.
Zapraszam za kilka dni.![]()