a jak z winkiem? wypiliście coś? bo w Kachetii się inaczej chyba nie da?
a jak z winkiem? wypiliście coś? bo w Kachetii się inaczej chyba nie da?
Ty naprawdę masz dryg do pisania. Dziś to rzadkość![]()
cerkiewki || Beskid Niski || mój wątek || mój drugi wątek|| makro||
Wychodzi się na pole, a nie na dwór o! ||Nadnaczelny Weryfikator TWA i wszystkiego
W moich wątkach można offtopować i grzebać w zdjęciach||Łowca spamerów||
Podoba mi się ta Gruzja. Coraz bardziej mi się podoba![]()
The question is, who cares?
cerkiewki || Beskid Niski || mój wątek || mój drugi wątek|| makro||
Wychodzi się na pole, a nie na dwór o! ||Nadnaczelny Weryfikator TWA i wszystkiego
W moich wątkach można offtopować i grzebać w zdjęciach||Łowca spamerów||
Nie, my lecieliśmy na okrętkę. Pilot sam mówił, że lot będzie dłuższy ponieważ nie lecimy nad terytorium Ukrainy.
Fotografuję OM-D EM-5 II, mZD 12-40 2.8, mZD 45 1.8, mZD 75-300, mZD 60 2.8 macro, Samyang Fisheye 7.5
Swietna relacja.
Moja przygoda z morzem Kapitan I , II , V rejsu PBO
Aktualnie przebywam w Chorwacji. Będę wrzucał może nieco wolniej kolejne odcinki relacji po Gruzji. Jeśli oklepana i zjechana wzdłuż i wszerz Chorwacja, też kogoś zainteresuje, to mogę też coś skrobnąć.
Fotografuję OM-D EM-5 II, mZD 12-40 2.8, mZD 45 1.8, mZD 75-300, mZD 60 2.8 macro, Samyang Fisheye 7.5
Dzień 6 - Wardzia + Achalciche
Kierunek, nad którego wyborem zastanawialiśmy się najdłużej i do ostatniehc chwili trudno było nam rozstrzygnać, czy udać się w te strony, czy może porzucić ten pomysł. W podjęciu decyzji pomogła nam nieznaczna zmiana godziny wylotu z Polski do Tblisi (zaledwie 5 minutowe opóźnienie), która umożliwiła nam bezkosztowe wydłużenie pobytu a tym samym podjęcie decyzji o udaniu się na południe Gruzji. Jak już wcześniej miałem okazję wspomnieć dostanie się do Wardzii jest dość problematyczne. Z tego, co udało mi się "wyniuchać" w przewodnikach i portalach poświęconych Gruzji w ciągu dnia bezpośrednio do Wardzii odchodzi zaledwie jedna marszrutka, jedzie się nią długo i nie ma szans, na załapanie się na kurs powrotny do stolicy. Przy ograniczonym czasie, może to naprawdę mocno zaburzyć plan podróży.
Zdecydowaliśmy się. Spakowani czekamy na Nazgura, który ma nas podwieźć na dworzec Didube, skąd można złapać transport do Wardzii. Ważna informacja. Ze wspomnianego dworca dostaniecie się do większości miejsc w Gruzji - oczywiście marszrutką. Przyjeżdzamy na dworzec. Żegnamy się z Nazgurem dziękując za wyświadczoną nam przysługę i za gościnę, po czym udajemy się we wskazane miejsce, gdzie czeka już marszrutka do Achalciche. To z tego miasta będziemy próbowali dostać się do skalnej Wardzii. Mamy szczęście, ponieważ w grupie oczekującej na odjazd ludzi spotykamy naszych pobratańców z Polski. Też jadą do Achalciche i też chcą dostać się do Wardzii. To dla nas duże ułatwienie, ponieważ zamiast marszrutki wynajmiemy w 4 osoby taksówkę, dzieki czemu niewiele drożej dotrzemy do upragnionej Wardzii.. Droga jest długa i męcząca. Przy każdym wjeździe marszrutki w większą dziure nasze głowy witają się z dachem samochodu. W dodatku siedzimy uładowani jak sardynki w puszczce. Mamy komplet. Ba mamy nadkomplet, ale od czego są taborety wożone przez kierowcę. Można je przeciez ustawić w przejściu, dzięki czemu, więcej osób dostanie się do punktu swojej destynacji. Po okolo 5-6 godzinach dojeżdżamy do Achalciche. W trasie dogrywamy z rodakami kwestię dalszego transportu i oswajamy się z myślą, że przez najbliższe kilka godzin będziemy wspólne podróżować przez Gruzję.
Wardzia
Wardzia
Wardzia - spacer po skalnym mieście
Wardzia + tata
Na dworcu czeka już kilka taksówek. Ene due ... los pada na wąsacza, który tak naprawdę jako pierwszy złożył nam ofertę. Jeszcze tylko kilka formalności dot. ceny przejazdu i już siedzimy w środku, kierując się do Wardzii. Kierowca jest sympatyczny, zresztą jak większość Gruzinów. Stara nam się co nieco opowiedzieć o teranach, przez które przejeżdżamy oraz swoim kraju. Po około 1,5 godziny dojeżdżamy na miejsce. Już z daleka Wardzia robi niesamowite wrażenie. Dziesiątki wykutych w skale jam, praktycznie żadnych turystów, nie pozostaje nic innego, jak pakować manatki i udać się czym prędzej na zwiedzane. Obraz przypomina nieco "grzybki" z Kapadocji, kto był ten napewno nabierze podobnych skojarzeń. To, co widzimy to tylko ok. 1/3 miasta pozostała po trzęsieniu ziemii, które mialo tu miejsce w 1283 roku. Pozostała część była zamieszkiwna przez mnichów aż do 1551 roku, kiedy to, zostali najechani przez Persów. Dzisiaj miejscem tym opiekuje się mała garstka mnichów, których można zobaczyć w czasie swojej wędrówki po skalnych piętrach miasta.
Dzwony przed kaplicą w Wardzii
Po spędzeniu około 2 godzin i zjedzeniu obiadu w restauracji na dole (polecam jarskie potrawy - są naprawdę dobre i niedrogie, mięsne to niestety zbitek tłuszczu i kości, jeśli nie towarzyszy Wam czworonożny przyjaciel to zaniechajcie ich zamawiania).
Ptaszek siedzący na linie łączącej skalne miasto z podnóżem góry
Jaszczur do kolekcji
Wracamy do Achalciche. Po drodzę zatrzymujemy się aby obejrzeć ruiny twierdzy, ale niestety nie jestem w stanie podać jej nazwy.
Ruiny twierdzy noname
Ruiny twierdzy noname
Dojeżdżamy do Alchalciche. Kierowca pomaga nam w znalezieniu noclegu. Umawiamy się z nim także, że podjedzie po nas następnego dnia aby zawieźć nas na pierwszy kurs marszrutki do Batumi. Przy okazji zostawiamy kilka bagaży w jego bagażniku z czystego gapiostwa. Kierowca podrzuca nas jeszcze do twierdzy Rabati znajdującej się w sercu miasta. Przez chwile przelatuje nam myśl aby udać się do Armenii, wszak jesteśmy rzut beretem od granicy, ale odstrasza nas fakt, że marszrutki do Erywania odchodzą jedynie w dni parzyste. Ciekawe jak wyglądają powroty? Nie chcielibyśmy się przecież spóźnić na nasz rejs powrotny do Warszawy. Rezygnujemy z tego pomysłu i skupiamy się na spacerze po wspomnianej twierdzy. Zamek pamięta jeszcze czasy XII wieku, ale jego przeważająca część została zrekonstruowana. Proces ten tak naprawdę jeszcze się nie zakonczył. Kompleks robi wrażenie. Niejednokrotnie znajdując się w murach a raczej ruinach twierdzy zastanawiałem się jak wyglądała ona za czasów swojej świetności. Rekonstrukcje mogą mieć wielu przeciwników ale w tym przypadku efekt rekompensuje wszystko. Pozycja obowiązkowa w podróży przez Gruzję.
Po zwiedzeniu twierdzy oraz znajdującego się w jej murach naprawdę ciekawego i niemałego muzeum wracamy do hotelu. Rano trzeba będzie wcześnie wstać aby zdążyć na marszrutkę do Batumi.
Twierdza Rabati w Achalciche
Twierdza Rabati w Achalciche
Twierdza Rabati w Achalciche
Twierdza Rabati w Achalciche
Twierdza Rabati w Achalciche
Fotografuję OM-D EM-5 II, mZD 12-40 2.8, mZD 45 1.8, mZD 75-300, mZD 60 2.8 macro, Samyang Fisheye 7.5