Zazwyczaj fotografuję w hałasie.
Zawsze coś hałasuje, woda, wiatr, ptaki, samochody. Zawsze jest jakiś szum.
Ale. ostatnio robiłem zdjęcia w bibliotece. Cisza, zamknięte pomieszczenie
(tu chciałem zauważyć że miogawka względem E1 jest tak hałaśliwa że bolą uszy) ale nie o tym.
Otóż w tejże bibliotece gdzie cisza jak makiem zasiał. nagle coś brzęczy.
Aparat ? Obiektyw ?
Zdjąłem obiektyw przykładam body do ucha. lekko macham i...
BRZĘCZY.
COŚ LATA W ŚRODKU.
Aparat nowy. nigdy nie upadł. Co jest ??
dźwięk jak by coś latało na sprężynce ale ewidentnie jest.
I teraz pytanie O CO CHODZI U DIASKA !! co to brzęczy ??
zdenerwowany spakowałe sprzęt i obskoczyłem dwa sklepy żeby pomiąchać aparatami.
Tam niestety był już hałas, muzyka, ludzie gadali. Ale wydaje mi się
że tamte korpusy też brzęczały.
Tak więc odetchnąłem z ulgą. Chyba że wszystkie 3 korpusy były z wadliwej serii
Co brzęczy ?
Kiedy się urwie ?
Jak bardzo to coś nie lubi na przykład jak się biegnie z aparatem w torbie lub na szyi ?
Na pewno ktoś wie co tam jest w środku...
Czy tylko ja mam dobry słuch / urojenia ?
pozdrawiam
dobas