Czekam z niecierpliwością na kolejną partię testu![]()
Czekam z niecierpliwością na kolejną partię testu![]()
X-E1, X-T10, trochę szkieł i ostatnio po zbyte LX-100, A7II,
Dzień 6.
Kontynuuję pieśń o boskim Olympusie, tym razem przy akompaniamencie magicznych filtrów artystycznychA właściwie tylko jednego filtra, bo w ogóle nie miałem zamiaru ich używać. Sprawdziłem tylko jak się je włącza i wybrałem jeden by sprawdzić, czy działa. Chyba wybrałem najbardziej znośny filtr, ten czarno-biały, chociaż jak na mój gust to z kontrastem i ziarnem trochę w nim przesadzili. Siostrze się jednak spodobał... Przynajmniej są jakieś fotki, które można umieścić miedzy akapitami, a przy okazji wypromować ich autorkę
Nie testowałem stabilizacji, ale robiłem nocne zdjęcia z reki i mogę potwierdzić, że działa ona bardzo dobrze. Myślę, że ze 3 działki da się dzięki niej zyskać na czasie naświetlania, co okazało się nieocenione podczas fotografowania obiektywem ze światłem f/3,5-5,6. Nie zauważyłem żadnej różnicy w skuteczności w porównaniu do stabilizacji w obiektywie. Odróżniał je jedynie dźwięk, jaki towarzyszy pracy stabilizacji, która w E-M10 jest głośniejsza. Słyszalna jest jednak tylko wtedy, gdy wokół panuje cisza, a nawet wtedy szum słychać tylko z bliskiej odległości. W normalnych warunkach odgłosy otoczenia kompletnie ja zagłuszą, więc w praktyce nie ma to żadnego znaczenia. Na początku doznania akustyczna są trochę dziwne, ale szybko można się do nich przyzwyczaić. Jeśli to jedyna cena za to, że stabilizację obrazu można mieć z każdym podpiętym obiektywem, to nawet nie ma się nad czym zastanawiać. Szkoda tylko, że włącza się ją i wyłącza w podręcznym menu, a nie ma żadnego dedykowanego przycisku.
Większą frajdę sprawił mi jednak zupełnie inny gadżet, a mianowicie zdalne sterowanie przez Wi-Fi. Pamiętam, że parę lat temu gdzieś na forum pisałem rozmarzony, ze byłoby cudownie, gdyby w aparatach były odczepiane ekrany, za pomocą których można dyskretnie kadrować i wyzwalać migawkę. Jaki ja bylem wtedy głupi... Po co odczepiane? Przecież dzisiaj każdy nosi zapasowy ekran w kieszeni (w dodatku ma on funkcję dzwoniącego kalkulatora multimedialnego)! Pierwszy raz inżynierowie konstruujący aparaty mieli lepszy pomysł ode mnieDziała to znakomicie, intuicyjnie, sposób parowania aparatu z telefonem za pomocą kodu QR jest dziecinnie prosty. Jest niewielkie opóźnienie w przekazywaniu obrazu (a może to po prostu niższa częstotliwość odświeżania - nie miałem ochoty w to wnikać), ale nie jest to w stanie zepsuć zabawy. Już wypróbowałem to na targowisku, wchodząc między ludzi, szparagi i pomidory, z aparatem wiszącym na szyi i jedynie odchylanym jedna ręką w razie potrzeby oraz ze smartfonem w drugiej ręce, udając, że piszę smsa. Nikt się nie połapał, nikt nawet nie spojrzał! Jeśli kupię kiedyś następny aparat (hehe, dobre... oczywiście, że kupię), to na pewno z Wi-Fi. Jak dla mnie to największy wynalazek w fotografii od czasu pojawienia się histogramu na żywo, serio.
A własnie, jeśli histogram na żywo, to i wizjer. Wszak jedna z największych zalet bezlusterkowców jest wyświetlanie go w EVF - ostatni gwoźdź do trumny prześwietlonych i niedoświetlonych zdjęć. A wizjer w E-M10 jest co najmniej przyzwoity, ale z drobnym "ale". Nigdy nie miałem parcia na ogromne wizjery, właściwie to wystarczyła mi nawet ta "dziurka od klucza" w Olku E-410, tyle że tam ciemnawo było. Moje niskie wymagania pod tym względem biorą się pewnie z tego, ze nie spędzam nie wiadomo ile czasu, gapiąc się w wizjer - ot, robię zdjęcie i tyle. Nie ma tam dla mnie nic interesującego, co sprawiłoby, abym chciał zaglądać do niego częściej, niż to jest konieczne. Nie przeszkadza mi więc zupełnie, że wizjer jest mniejszy (aczkolwiek daleki od dziurki od klucza) i ma niższą rozdzielczość, niż ten w Fuji (i w pozostałych OM-D również, o ile dobrze pamiętam). Odkryłem nawet, ze miło jest widzieć świat w formie obrazu wyświetlanego płynnie, a nie w postaci animacji poklatkowej. Podoba mi się też to, że muszla oczna jest cofnięta do tylu, przez co wygodniej się z niej korzysta. Kolory w wizjerze są trochę wyprane, a w gorszym oświetleniu robi się już prawie monochromatycznie, ale nie zmartwiło mnie to ani trochę. Niestety mam kilka innych uwag krytycznych trochę większego kalibru. Po pierwsze: wizjer jest jakiś taki narwany i nerwowo reaguje na zmiany ekspozycji, jest zbyt czuły na światła. Nie widać tego w dzień, na zewnątrz, ale w pomieszczeniach wystarczy, ze w kadrze znajdzie się okno, a cała reszta robi się wręcz kompletnie czarna. Widać to na filmiku poniżej, co prawda na ekranie, ale w wizjerze jest dokładnie to samo. Pewnie nie pisałbym o tym, gdybym nie miał do czynienia z innymi wizjerami i uznałbym wtedy, że tak ma po prostu być. No ale nie będę ukrywał, pod tym względem może być dużo lepiej. Po drugie: w standardowym trybie działania wizjer nie wykorzystuje w pełni potencjału, jaki daje elektronika i w niewystarczającym stopniu rozjaśnia obraz, gdy zaczyna brakować światła. Dochodzi często do sytuacji, że aparat potrafi złapać ostrość, a nawet nie widzimy na co ją złapał, bo wizjer pokazuje po prostu czarny (a raczej ciemnoszary) placek bez żadnych szczegółów. Sytuację poprawia opcja "Nocne kadry", okupiona jeszcze większą utratą kolorów. Po trzecie: "Nocne kadry" upośledzają działanie histogramu, uniemożliwiając dokładne naświetlanie "na światła". Histogram się nie zmienia, gdy kręcimy kółkiem, czyli tracimy podstawowa zaletę EVF. No w mordę jeża! Kto to wymyślił? Nazwisko!
www.sarwinski.com | najlepszy aparat to ten, który zostawiłeś w domu | fb
Wizjer w E-M10 jest taki sam jak w E-M5, lepszy ma tylko E-M1.
"Bez muzyki życie byłoby pomyłką." ~ Wilhelm Friedrich Nietzsche
E-M5 + Pen E-P3 + Lumix 20/1.7 + Oly 12-40/2.8 + 45/1.8 + 40-150 + manualne macro +7.5/3.5
moja galeria: http://nightelf.org Prawa Ręka Egzekutora-Skarbnika TWA
Dzień 7.
Chcę jeszcze wrócić do obiektywu, który wcześniej testowałem na jpegach, bo zapomniałem włączyć rawy. Powtórzyłem więc test rozdzielczości, a rawy wywołałem w LR5 na standardowych ustawieniach. Nie szukajcie tutaj ciekawych fotek, będą same nudne cropyAle zacznę może od krótkiego opisu...
M.Zuiko Digital 14-42 f/3,5-5,6 ED EZ - tak się to ustrojstwo nazywa. Rozszyfrowując tę nazwę można w skrócie przetłumaczyć ją na: typowy uniewersalny ciemnozoom kitowyChociaż może nie do końca taki typowy, bo pod względem rozmiarów w pozycji złożonej jest to w zasadzie naleśnik, jakieś 3-krotnie mniejszy od typowego zooma o podobnych parametrach (np. pierwszego Panasa 14-45 czy odpowiedników pod APS-C). Waga też jest iście piórkowa, mniejsza pewnie, niż waga moich wszystkich dekielków
A dekielek też ma śmiesznie mały - taka plastikowa 5-złotówka. Po wysunięciu tubusa obiektyw nadal jest mniejszy, niż typowy obiektyw tego typu w pozycji złożonej. Generalnie w pozycji transportowej nadaje się on do noszenia w kieszeni kurtki z jakimś mniejszym korpusem, np. z PENem.
Pisałem już wcześniej o pierścieniu zoomowania, który tylko udaje pierścień z wyglądu, a w rzeczywistości jest dźwignią, którą poruszamy w jedną lub drugą stronę. Nie podoba mi się takie rozwiązanie, działa mało precyzyjnie, ciężko je wyczuć, jest dość powolne, reaguje z opóźnieniem. Daję sobie rękę uciąć, że w wielu kompaktach, w których także zoomuje się dźwignią, działa to lepiej. Oczywiście da się tego używać, do fotografii spacerowo-widoczkowo-rodzinnej wystarczy, ale żeby szybko jednym ruchem pierścienia przeskoczy z szerokiego końca na tele albo na odwrót lub precyzyjnie ustawić ogniskową w krótkim czasie, to się po prostu nie da. Osobiście wolę rozwiązanie ze starszego kita, tego rozkładanego ręcznie, nawet jeśli miałoby zwiększyć rozmiary obiektywu.
Jakość wykonania jest bardzo dobra. Mimo, że obiektyw wykonany jest z plastiku, to nie sprawia wrażenia tandetnego. Oczywiście uderzenie wysuniętym obiektywem mogłoby się dla niego źle skończyć, ale takich rzeczy raczej się unika nawet w przypadku metalowych obiektywów. Trzeba tylko uważać, aby do torby wkładać aparat wyłączony, a nie w stanie uśpienia, tak aby przypadkowe wciśnięcie guzika nie spowodowało wysunięcia się obiektywu. Bagnet jest oczywiście metalowy i ciasno "siedzi" na korpusie, zakłada się go i zdejmuje ze sporym oporem.
Dobra, a teraz jedziemy z koksem
Jak łatwo się domyślić, po lewej stronie są wycinki 1:1 z Olympusa, a po prawej z Fuji XF 18-55, jako że to jedyny zoom, który miałem do dyspozycji. Wykonane na szerokim kącie i pełnych dziurach.
Powyżej z kolei ogniskowa ~25 mm ekw., też na pełnej dziurze.
A tutaj maksymalna ogniskowa i minimalna przysłona.
Powiem tak: spodziewałem się, że będzie w miarę ostro w centrum kadru i mydlano w rogach na pełnej dziurze, a po przymknięciu w miarę ostro wszędzie. Częściowo miałem rację, bo w centrum jest dobrze jak na kita, a w rogach jest typowo, jak na kita (chociaż bywają kity lepsze i gorsze). Pomyliłem się tylko w tym, że po przymknięciu będzie lepiej. Na tych samplach akurat tego nie widać, ale lepiej wcale nie jest, a jeśli już, to zmiana jest niewielka. Problem też w tym, że obszar najlepszej ostrości w centrum jest bardzo mały i niedaleko poza fragmentem przedstawionym na cropach już się zaczyna psuć. W zasadzie większość zdjęcia to mydełko, które w jpegach Olek próbuje ratować potężnym wyostrzaniem. Po przymknięciu do f/8 wygląda to tak:
Tutaj widać, że dyfrakcja już zbiera swoje żniwo, ale do krajobrazów użyłbym takiej właśnie przysłony, chcąc zachować największą głębię ostrości. Spadek ostrości w przypadku Olka okazał się jednak jeszcze większy, niż na pełnej dziurze. Z drugiej strony jeśli na długim końcu jest f/5,6, to już nie ma z czego przymykać - 1 działka i już mamy f/8. Jeśli ktoś ma ochotę porównać lub sprawdzić sobie inne kombinacje ogniskowych i przysłon, to tutaj wrzuciłem pliki w pełnej rozdzielczości, od maksymalnego otworu do pełnych wartości wartości przysłony co 1 EV, na 3 różnych ogniskowych:
https://drive.google.com/folderview?...&usp=drive_web
Podsumowując nie będę ukrywał, że jestem rozczarowany. Chciałem wypożyczyć aparat z m.ZD 17 f/1,8, ale się nie dało - dostałem za to zooma. Okazał się on idealnym przykładem tego, jak nadmierna miniaturyzacja negatywnie wpływa zarówno na jakość, jak i funkcjonalność. Dam sobie rękę uciąć, że taki X-Z2 na pełnej dziurze rozłożyłby tego kita na łopatki, nawet pomimo matrycy o mniejszej rozdzielczości. Nie czyni to jednak tego obiektywu bezużytecznym, wszak parę lat temu taka jakość kitowców była na porządku dziennym i jakoś się nimi robiło zdjęcia. Jeśli ktoś używa głównie stałek, a zooma chce mieć tylko dla wygody do niezobowiązujących pstryków i nie chce przy tym, aby zajmował on miejsce w torbie (da się go upchnąć w boczną kieszonkę, albo nawet wcisnąć gdzie popadnie), to taki obiektyw może spełnić jego wymagania. Albo jeśli ktoś szuka możliwie małego aparatu, który chciałby nosić w kieszeni, do rejestrowania zdjęć które nie będą drukowane w większych formatach, a przy tym chciałby mieć możliwość używania czasami innych obiektywów lub poszerzenia szklarni w przyszłości, to też może być w pełni usatysfakcjonowany. W każdym innym przypadku ODRADZAM. Jeśli szukasz małego aparatu i nie zamierzasz zmieniać obiektywów, kup dobrego kompakta z w miarę dużą matrycą i jasnym szkłem. Z kolei jeśli nie masz parcia na wpychanie aparatu do kieszeni, a potrzebujesz bezlusterkowca ze standardowym zoomem, kup starszą wersję 14-42 bez EZ.
www.sarwinski.com | najlepszy aparat to ten, który zostawiłeś w domu | fb
Nie wiadomo, czy to z moim egzemplarzem coś nie tak, czy ze wszystkimi.
www.sarwinski.com | najlepszy aparat to ten, który zostawiłeś w domu | fb
mam ten obiektyw i co prawda murków nie robiłem, ale mój egzemplarz wydaje mi się jednak sporo ostrzejszy od tego, który testowałeś. Wieczorem postaram się wrzucić porównanie mojego 14-42EZ i Panasonica 14-45.
To chętnie bym zobaczył, jak to wygląda w Twoim egzemplarzu. Wystarczyłby jakiś murek na szerokim kącie i pełnej dziurze.
www.sarwinski.com | najlepszy aparat to ten, który zostawiłeś w domu | fb
Wrzuciłem porównanie 14-42EZ do Panasa 14-45 w osobnym wątku
https://forum.olympusclub.pl/threads...s.-Panas-14-45
Co do Twojego testu to faktycznie jest to chyba jeden z najlepiej przeprowadzonych testów jakie tutaj czytałem. Fajnie, że Ci się chciało, czekam na kolejne dni![]()