Myślę, że to nie błąd, a zwykła niewiedza społeczności fotograficznej, obecnie ucyfrowionej i w znakomitej większości nieznającej tradycyjnych technik, a przede wszystkim traktująca fotografie jako lustrzane odbicie rzeczywistości. Wszystko musi być wygładzone, równomiernie doświetlone. Odkrycie wysłaniania/doświetlania w wersji cyfrowej jest dziś jak odkrywanie Ameryki po raz drugi. Coś jak "wow, to tak można???". Dziś to jest błąd, bo przecież fotoedytor mógł w PS dokładnie obwieść maską odpowiednie obszary by uniknąć efektu prezentowanego na zdjęciach. Ale tam nie ma efektu halo, ani wyciągania z cieni. Tam jest operowanie ekspozycją przy wywoływaniu (co można też zrobić cyfrowo), zwracanie uwagi na ważne detale i chowanie przez doświetlenie lub niedoświetlenie nieistotnych treści.
Za mało zwraca się dziś uwagi o czym zdjęcie opowiada. Za dużo jest "gdybaniny" czy aparat złapie scenę od piwnicznego półmroku do ostrego słońca.