Jak widać dość oszczędnościowo przerobiono lekki czołg na wóz zabezpieczenia technicznego - otwór po wieży zamknięto pokrywą z drewnianych desek. Chyba zbyt praktyczne to nie było - zwłaszcza podczas opadów.
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wyszomir@toya.net.pl)
Ten drewniany właz, poza ograniczoną trwałością, nie zapewniał elementarnego bezpieczeństwa załodze. To kolejny dowód na to, że do ludzkiego życia w byłym ZSRR, nie przykładano wielkiej wagi. W tej kwestii, nic się nie zmieniło, aż do obecnych czasów, co unaocznia tocząca się wojna, za naszą wschodnią granicą.
1955. Nieprecyzyjnie opisany model - 7,5 cm PaK 97/38 w skali 1:35.
![]()
Fakt że Rosjanie nie dbali i nie dbają, ale czy akurat w takim pojeździe opancerzenie włazu na górnej powierzchni jest bardzo istotne? Podczas akcji tak co najmniej część załogi musi wychodzić pracować na zewnątrz. Istniało wiele konstrukcji z otwartym od góry przedziałem bojowym - choćby amerykańskie niszczyciele czołgów.
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wyszomir@toya.net.pl)