Wtrącę swoje 3 słowa, niejako wywołany do tablicy, zdarzyło mi się kilka razy pisać sporo dobrych słów o E-PL1. Do dziś zresztą go używam i daje mi masę frajdy.
Andrzeju, negowanie lepszości nowej matrycy to jedno, a negowanie Twojego określenia to drugie. Nowa matryca z pewnością jest inna i generalnie pozwala na więcej - jest lepsza - zgoda. Niemniej analogia do przepaści, Himalajów i Rowu Mariańskiego jakkolwiek barwna, jest IMHO przesadzona. Jakby się z nią zgodzić to jak określić matryce w starszych od E-PL1 aparatach? Na E-PL1 nie ma co wieszać psów, nie dość, że był taniutki to jeszcze oferował przyzwoity DR i świetny szczegół. No i jeszcze ten silnik JPG.
Bo to odzyskiwanie przepałów to trochę relikt czasów lustrzanek. Tam siłą rzeczy pomiar światła nie był precyzyjny, stąd dobrze jak był pewien margines dla świateł. W bezlusterkowcach pomiar światła jest z matrycy, jest histogram na żywo, wskaźnik przepaleń, w sumie dobrze, że można kontrolować światła na etapie naświetlania, niejako więcej zostaje dla cieni i zakres dynamiczny matrycy jest lepiej wykorzystany.
Ano właśnie. E-PL1 ma świetny silnik JPG, chyba najlepszy z aparatów, które miałem (jeżeli go odpowiednio ustawić). Obrazki są bardzo przyjemne, kolor cieszy oko, jest to coś co być powinno. Na wyższych czułościach (lub ciągnięciu cieni w obróbce) E-PL1 najbardziej odstaje od nowych matryc. Nowe matryce potrafią jednak dać od natywnego ISO na JPGach takie drobne artefakty (szum?) - w praktyce bez znaczenia, przy oglądaniu per pixel - wygląda tak sobie. W E-PL1 100 ISO jest gładziutkie, trzeba mieć jednak świadomość, że wcześniej odcina światła niż na 200 ISO.
Hehe - uśmiałem się. Nie wiem kim jest ów Piotr, Marka kojarzy chyba każdy kto choć trochę interesuje się fotografią. Pamiętam zdaje się publikacje i zdjęcia makro z magazynów fotograficznych sprzed lat...




Odpowiedz z cytatem
