Rozpoczęła się kolejna edycja OlyTest-u. Tym razem postanowiłem zapoznać się bliżej z m4/3 i do przetestowania wybrałem E-PM2 z kitowym obiektywem 14-42. Ponieważ liczba szkieł jakie mam z dużego systemu nie jest imponująca, więc nie było sensu wraz z aparatem wypożyczać przejściówki. Dlatego jako dodatkowy element zestawu wybrałem wizjer VF-3. Prawdę mówiąc wybór wizjera był po części wynikiem kilkuletniego przyzwyczajenia z posiadanego E-520, gdzie z trybu LV praktycznie nie korzystam. W tym momencie korzystanie z aparatu, gdzie wizjera nie ma wydawało mi się trochę bez sensu.
Sam wybór akurat tego modelu był bardzo banalny - najlepsza matryca w ramach dostępnych PEN-ów (oczywiście ta sama co w E-PL5) i mikro gripCo do drugiego elementu, to całkiem możliwe, że popełniłem błąd, gdyż później doczytałem, że E-PL5 posiada w zestawie wymienny grip, jednak nie było to najistotniejsze
Tytuł wątku należy oczywiście traktować z przymrużeniem oka, gdyż nie mam zamiaru robić porównania tych dwóch aparatów. Po prostu jako posiadacz 520-ki i totalny amator, któremu od jakiegoś czasu zdarza się zerkać na aparaty m4/3, nie mogłem się oprzeć pokusie porównania obydwu aparatów.
Co przyniósł Św. Mikołaj?
Cały testowy zestaw to:
- Korpus E-PM2
- Kitowy obiektyw M.Zuiko 14-42 mm 1:3.5-5.6 IIR
- Lampa FL-LM1
- Wizjer elektroniczny VF-3
Kolejne "Pierwsze wrażenia"
Wcześniej miałem okazję "obmacać" poszczególne modele PEN-ów na zlotach lub w tzw. Miejskiej Macalni, jednak możliwość nieco dłuższego poobcowania z aparatem daje więcej możliwości. Mimo że E-PM2 można śmiało nazwać maleństwem, ba nawet w zestawieniu z "małpką" FE-45 (którą pstryka mój syn), to PEN jest trochę większy. Oczywiście bez obiektywuJako że od kilku lat jestem przyzwyczajony do trzymania w rękach nieco większego aparatu, to wyjmując PEN-a z pudełka pierwsza myśl jaka mi przeszła przez głowę, to "o w mordę, chyba nie ten model miałem zamówić". I tu muszę się przyznać, że kwestia wielkości aparatu i przyzwyczajeń z lustrzanki (która swoją drogą była kiedyś reklamowana jako niewielka lustrzana) robi swoje. Cały czas mam wrażenie, że wolałbym nieco większy aparat i oczywiście brak normalnego gripa. Jednak mimo swoich rozmiarów PEN całkiem dobrze leży w dłoni, a mikro grip i uchwyt na kciuk z tyłu, spisują się nieźle. Powiem więcej gdyby nie te dwa drobne elementy na obudowie, miałbym gorsze zdanie o tym aparacie.
Co do samego wykonania, to jestem pod wielkim wrażeniem. Całość jest bardzo solidna i mimo niewielkich rozmiarów nie można powiedzieć, że ma się w rękach zabawkę. I tu wielki plus. Oczywiście komfort trzymania aparatu i pewności z jaką się go bierze do ręki nie przebije lustrzanki, jednak mimo ciągłego porównywania, z biegiem czasu coraz bardziej przyzwyczajałem się do tego mikrusa. Niestety zestaw nie zawierał paska, więc efekt problemu z trzymaniem był z tego powodu większy. Pasek zawsze można owinąć na nadgarstku i automatycznie ma się większe poczucie pewności, że aparat nie wypadnie z dłoni.
Pierwsze fotki
Z pierwszych zdjęć wykonanych E-PM2 niestety nie jestem specjalnie zadowolony. Cóż, powody są dwa i to banalne. Raz, bo to całkiem nowy aparat i jakby nie było trzeba się z nim obyć, a dwa kilkuletnie przyzwyczajenie z E-520, gdzie na początku cały czas próbowałem wszystko robić tak jak w poprzednim aparacie. Inna sprawa, że trochę czasu minęło nim dogrzebałem się w instrukcji jak przestawić menu na takie a'la lustrzankowe i cały czas denerwował mnie sposób przełączania parametrów.
Na początku wszystkie zdjęcia robiłem kitowym obiektywem 14-42. Później, dzięki Romkowi, miałem możliwość skorzystania m.in. z obiektywu Lumix G X Vario 12-35.
cdn.