Na wyjazd do Gruzji zbierało mi się od dawna i w końcu się udało. W sierpniu spędziłem 10 dni w tym znanym a zarazem nieznanym kaukaskim kraju. Nie była to bardzo ambitna wyprawa. Ot, wycieczka objazdowa z biurem podróży specjalizującym się w wyprawach na wschód. Cóż, to w sumie chyba najbezpieczniejsza opcja na pierwszy kontakt z tak obcym światem, gdzie nawet alfabet jest jakiś taki pokręcony.
Wycieczki objazdowe nie są dobrym poligonem fotograficznym. Przede wszystkim jeździ się po znanych i oklepanych miejscach, zwiedza się w środku dnia kiedy o dobre światło trudno a w kadr bez przerwy wchodzą towarzysze podróży. Jednak parę zdjęć udało mi się stamdąd przywieźć. Próbkę pokazałem w swoim wątku z Poczekalni... ponieważ trzy osoby wyraziły zainteresowanie, spróbuję owe zdjęcia ułożyć w pewien cykl.
W zasadzie, powinieniem ten wątek umieścić w dziale fotografii podróżniczej, ale nie uczynię tego. Przede wszystki dlatego że tamten dział wymaga wysokiego poziomu i zdjęć i narracji a ja ciągle jeszcze się uczę. Mam więc nadzieję że P.T. Czytelnicy niniejszego wątku będą łaskawi dzielić się swoimi uwagami, sugestiami, poradami co można by zrobić lepiej. Tak jak wypada to w dziale dla początkujących.
Po tym przydługim wstępie zaczynamy.
Gdy przed wyjazdem, w rozmowach ze znajomymi dzieliłem się swoimi pomysłami na wakacje widziałem w oczach lekki popłoch. "Nie boisz się? Przecież tam jest niebezpiecznie! Tam jest wojna!". Otóż nie ma się specjalnie czego bać... Gruzja, zaliczana jest do krajów postsowieckich które najlepiej poradziły sobie z procesami transformacji. W rankingach ustawiana jest zaraz po krajach nadbałtyckich. Jedną z reform zarządzonych przez Micheila Saakaszwilego była całkowita reorganizacja niewydolnej, skorumpowanej i zdeprawowanej policji. Całkowicie rozwiązano drogówkę (najbardziej przeżartą rakiem łapówkarstwa czy wręcz wymuszania haraczy) powołując na to miejsce policję patrolową. Zwolniono (podobno) 80% funkcjonariuszy, a nowy narybek, starannie selekcjonowano a następnie kształcono wg standardów zachodnich (w tym amerykańskich). Normą jest znajomość dwóch języków obcych.
Policję widać wszędzie - w stacji metra...
1. (stacja metra w Tbilisi)
Po ulicach jeżdżą (ciekawostka, zazwyczaj "na kogutach") nowymi skodami...
2. (gdzieś na drodze z Mestii)
A w terenie górskim Pick-up'ami
3. (Mestia - plac przed komisariatem)
Reforma objęła też budowę nowych budynków. Zgodnie z doktryną że obywatel ma wiedzieć (i widzieć) że w razie potrzeby zawsze na policję może liczyć, komisariaty nie przypominają już betonowych okratowanych bunkrów. W architekturze obowiązują duże przeszklenia
4. (Mestia - komisariat)
albo wręcz całe fasady zrobione są ze szkła (jako symbol przejrzystości)- tak jak w budynku Ministerstwa Sprawiedliwości.
5. (Tbilisi)
I jeszcze jeden fakt sprawiający że szczególnie Polacy mogą czuć się w Gruzji bezpiecznie. Jesteśmy tam raczej lubiani. W Polsce prezydent Kaczyński nie cieszył się specjalnym poważaniem. Z jego pamiętnej wyprawy "na linię frontu" w 2008 roku urządzano sobie żarty w stylu "jaki prezydent taki zamach". Ale kto nie zaznał wojny nie doceni pokoju. Gruzini pamiętają jeszcze konflikt z 1992 roku i w większości są przekonani że sytuacja by się powtórzyła gdyby nie gest solidarności ze strony Polski a w konsekwencji Unii Europejskiej. Gest tym ważniejszy, że Amerykanie, na których Gruzini szczególnie liczyli odwrócili się plecami.
6. (Tbilisi)
Czyż więc dziwić może że turystów z Polski widać wszędzie?
7. (Sighnaghi w Kachetii)
(CDN - wstawione specjalnie dla ahutta'y)