cześć,
gdy nadszedł czas na wymianę mojego wysłużonego C-5050 Zoom z obudową PT-015 na coś nowszego i mniejszego, wybór padł na TG-2. Specyfikacja techniczna, opisy i recenzje brzmiały zachęcająco. Na razie nie miałem okazji jeszcze z nim snorkelować, ale zdjęcia "lądowe" wyglądają rzeczywiście przyzwoicie. Niestety, nie wiem w jaki sposób, ale na tylnej szybce osłaniającej wyświetlacz pojawiło się spore "gwiaździste" pęknięcie (załączam zdjęcie), które wyklucza możliwość wkładania aparatu o wody (a po to głównie był kupiony). Aparat nie spadł mi, w nic nim nie uderzyłem. Podejrzewam, że przygniótł go w jakiś sposób - o ironio - jego starszy wujek C-5050, który znajdował się w tej samej torbie fotograficznej. Co ciekawe, stało się to "stacjonarnie", w domu, a nie na jakimś wyjeździe. Bardzo to dla mnie dziwna sprawa. W każdym razie, stawia ona pod znakiem zapytania przydomek "tough" nadany temu aparatowi...
Skontaktowałem się już z serwisem Olympusa i dowiedziałem się, że mogę przysłać do nich aparat w celu dokonania oceny, czy naprawa będzie gwarancyjna, czy też nie. W tym drugim wypadku musiałbym zapłacić ponad 500 zł. (naprawa, czyszczenie, aktualizacja software'u, wysyłka), co jest mało atrakcyjne, biorąc pod uwagę cenę tego aparatu. Myślę, że zaryzykuję i wyślę to do Olympusa, licząc, że może jednak potraktują to, jako naprawę gwarancyjną, ale zanim to zrobię, zapytam jeszcze Was, czy przypadkiem nie mieliście jakiegoś podobnego przypadku i możecie się podzielić doświadczeniami?
Zastanawiam się też, czy w razie zakwalifikowania naprawy, jako pozagwarancyjnej, jest może jakaś inna metoda naprawy aparatu, niż przez Olympusa? Raczej nie, bo póki jest na gwarancji, nikt inny nie powinien tam chyba ingerować?
Co sądzicie o powyższym?
Pozdrawiam, Bartek