Kto czytał książkę Tomka Michniewicza "Samsara" ten wie, że to nie są oryginały, tylko fałszywki. Ci prawdziwi nie dają się fotografować, a ci fałszywi wiedzą gdzie przebywać, żeby natrafić na turystów z aparatami (i kasą). Stąd taka powtarzalność.
---------- Post dodany o 13:29 ---------- Poprzedni post był o 13:17 ----------
A propos "wszystko już było" mój ulubiony konic, czyli woodstock
Nie problem w tym, że wszystko już było, tylko w tym, że ludzie nie są pomysłowi. Tłuką zdjęcia bez namysłu. Znają tylko mały wycinek życia i myślą, że odkrywają nieznany świat przed innymi. Tymczasem wystarczy odrobina wiedzy, chęci zbadania "terenu" przed fotografowaniem, sprawdzenia co już zostało na dany temat powiedziane.
Gdybym ja miał zmierzyć się z tematem np. Woodstocku czy Jarocina nie zaczynałbym bez fixera, który był na tych festiwalach kilka razy, lub - jeszcze lepiej - mieszka na miejscu i wie dużo więcej niż jednodniowi dziennikarze. Rozmowa z taką osobą pozwoli na zaplanowanie naprawdę niepowtarzalnych ujęć. Tymczasem wpadając do Jarocina z marszu, wprost z pociągu wpadamy właśnie w pułapkę pstrykania wszystkiego, co wydaje się odmienne, a jest tak naprawdę opstrykane od wielu lat, tylko nam nie chciało się tych zdjęć odszukać.