Mam ciekawostkę dla Was. Przez ostatnie kilkanaście dni stan Wisły w mem mieście był bardzo wysoki, kilka dni przekraczał stan alarmowy. Między wałami są dość rozległe pastwiska - w całości zostały zalane.
Wody opadły, wybrałam się więc obejrzeć krajobraz po bitwie. W pierwszym momencie byliśmy zaskoczeni, że mimo tylu dni pod wodą, na polach jest śnieg - jak to możliwe? (fot. 1 - widok na Tczew z mostu, w tle widać rzekę, bliżej zalane wodą pastwisko, najbliżej - ten właśnie śnieg).
Po uważniejszym przyjrzeniu się zauważyłam, że ów "śnieg" to nic innego jak kry. Na zdjęciu nr 2 widać mnóstwo porozbijanych o przęsła mostu kier (kr, krów?) Trudno mi było pokazać ich ogrom, powinnam dla odzwierciedlenia proporcji położyć obok nich pudełko zapałek
Celowo zostawiłam kawałek mostu.
Na zdjęciu nr 3 widać wał - do tego miejsca sięgała woda. Wirujące lód, kry i woda utworzyły fajne muldy.
Od strony miasta te białe połacie wyglądają jak śnieg. W rzeczywistości to grube tafle lodu (fot. 4, 5, 6, 8 ).
Betonowe słupki stanowiące granice między pastwiskami z lekka się poprzechylały pod wpływem nurtu (fot. 7)
Sorki za przydługawy opis, niecodziennie jednak jest okazja do przypatrzenia się sile żywiołu i efektom jego działania. Mam nadzieję, że chociaż ciut oddałam klimat.