Ostatnio robienie zdjęć moim Olympusem C-360Z (3,2 magapixela!) doprowadza mnie do frustracji. Bardzo lubię robić zdjęcia, nawet czasami mi coś ładnego wyjdzie, ale ten sprzęt mi się rozwinąć jako fotograf nie pozwala. Wiosną przyszłego roku planuję przesiąść się na lustrzankę. Wiem, że tyle czasu przy obecnej technice to prawie epoka, ale finanse nie pozwalają (nawet jeżeli powstaną nowe ciekawe modele to jako nowości na pewno nie będzie mnie stać, a E410 i E510 zapewne potanieją do tego czasu).
Więc tak: obydwa mają bardzo dobrą matrycę, niskie szumy, są małe i lekkie (w moim przypadku to bardzo duża zaleta), dostarczane są z wystarczającymi na początek obiektywami 14-42 + 40-150, mają live view (to właśnie ta funkcja zadecydowała, że zainteresowałem się tymi modelami).
Największe różnice to stabilizacja i cena. Czy warto płacić tyle za tą stabilizację? Czy jest ona aż tak niezbędna? Czy np. robiąc zdjęcie Olympusem E410 z ręki, przy dużej ogniskowej (np. 150mm), w słabych warunkach oświetleniowych będę miał dwa wyjścia: zdjęcie rozmazane albo zdjęcie niedoświetlone??? Czy ISO 1600 jest mi w stanie zrekompensować stabilizację? (Oglądałem zdjęcia z testu na fotopolis.pl i jakość zdjęć nawet przy ISO 1600 jest jak dla mnie zadowalająca, gdyż nie będę robił bardzo dużych odbitek. Poza tym to aż 10mpx.).
Czy więc dopłacanie tylu pieniędzy do stabilizacji w E510 jest konieczne?