Problem z klasykami, fotografii czy literatury bardzo dobrze pokazuje, jak niemożliwym do oderwania od wszelkiej twórczości jest kontekst. Można sobie nie lubić Słowackiego, można nawet powiedzieć, że jego dzieła to naiwne i destrukcyjne efekciarstwo. Osobiście lubię twórczość Słowackiego mimo iż jego historiozofia zakładała, iż zmiana w narodzie wymaga krwawej ofiary z tegoż narodu... blah. A jednak dobrze mi się go czyta. Natomiast Słowacki jest - hmm nie lubię tego słowa no ale ... - ważny. Jak chcemy coś wiedzieć o XIX-wiecznej literaturze polskiej, o naszej kulturze i naszym języku to nie można nad twórczością Słowackiego przejść obojętnie. Oczywiście może być tak, że nie warto wiedzieć. Wielu uważa, że nie warto... Ich sprawa, nie umrą od tego.
Teraz wiem, lepsze słowo od "ważny" to "znaczący" lub "niosący znaczenie". Homer umarł, ale Iliada i Odyseja żyją nadal - nawet filmy o tym kręcą. Te dzieła rozrosły się niczym organizm i tętnią życiem. Przez lata zebrały tony bagażu i zbiorą jeszcze więcej. Na dobrą sprawę Iliada i Odyseja czytane dzisiaj są czymś zupełnie innym od tych znanych w Grecji 2000 lat temu, a za tysiąc lat będą znaczyć jeszcze co innego.
Fotografia ma ten problem, że w porównaniu do muzyki, czy literatury jest dość nowa. Może się ewentualnie podpiąć pod sztuki wizualne... Ale tak czy owak swoją historię ma. Stare zdjęcia niosą ze sobą znaczenie, zebrały już po drodze trochę bagażu. Można wziąć tych klasyków i ponarzekać na technikę, albo nawet że mogli strzelić coś ciekawszego. Ale jednak dają nam spojrzeć przez dziurkę od klucza na świat, którego już nie ma. A jeśli dodatkowo wiemy, coś o tamtym świecie, o tym jak mogło wyglądać życie robotników na zdjęciach Hinego, to jak tu się nie zachwycać, gdy przyjdzie nam to oglądać?
Zdjęcia współczesne będą siedzą w kontekście ery w której każdego dnia powstają miliony pstryknięć. Jak przeżyjemy, to nam, rodzinie, czy przyjaciołom oczywiście będą się podobać za ileś tam lat, bo dla nas będą przepełnione osobistym znaczeniem. Ale dla innych te pstryknięcia będą kolejnymi pośród pierdyliardów takich samych. Ale póki lubimy robić zdjęcia, raczej nie ma co się tym przejmować.