Niezależnie od tego co sprzedawcy polecają zawsze będą zainteresowani swoim interesem - taki już perfidny zawód. W dodatku często są to postawy bardzo agresywne na zysk tu i teraz - bez myślenia perspektywicznego - żeby klient był zadowolony i jeszcze wrócił a przy okazji polecił sklep znajomym. Ot taka metoda, żeby się nachapać na szybko. Będąc w NY w sumie wiele m-cy dość często robiłem zakupy w tamtejszych sklepach. Mam na myśli B&H i Adoramę. Widziałem jak handlują, nawet znam niektórych sprzedawców. Są to sklepy żydowskie - sensie większość sprzedawców jest Żydami co ma odbicie w stroju, wyglądzie i harmonogramie otwarcia tych sklepów. Oczywiście im też chodzi o zysk - po to prowadzą sklep, jednak do dziś jestem pod wrażeniem ich podejścia - utożsamiali zadowolonego klienta z własnym interesem, wiedzieli, że taki klient wróci i zrobi dobrą reklamę.
U nas ciągle dziki kapitalizm - wchodzi klient - rozeznać ile ma kasy i wyciągnąć z niego wszystko. Co z tego, że będzie może potem pluć sobie w brodę - przyjdzie kolejny jeleń... Rabaty, zwrot towaru do sklepu, czasem tylko kompetencja czy uprzejmość - po co? - przecież można wyrwać kasę szybciej...
Takie moje ot....