Oooo!! taki jak na pierwszym zdjęciu jeździł po Gorlicach. Żeby go w ziemie odpalić to musili palić pod nim ognisko
cerkiewki || Beskid Niski || mój wątek || mój drugi wątek|| makro||
Wychodzi się na pole, a nie na dwór o! ||Nadnaczelny Weryfikator TWA i wszystkiego
W moich wątkach można offtopować i grzebać w zdjęciach ||Łowca spamerów||
Też pamiętam taki "taktorek" Fajnie pracował silnik.
Jeśli nawet jesteś w mniejszości, prawda zawsze pozostanie prawdą.
Fajnie pracował bo to był silnik jednocylindrowy. Oryginalnych Lanz-Bulldogów jakoś nie zapamiętałem, pamiętam natomiast ze swojej młodości bardzo podobne ciągniki Ursus C-45 - ich najstarsze wersje były kopią Lanz-Bulldoga, późniejsze miały już ogumione koła. Ich uruchamianie faktycznie było niezłą zabawą - jak podaje Wikipedia: 'Uruchamianie silnika odbywało się przez podgrzewanie znajdującej się z przodu gruszki żarowej ręczną lampą lutowniczą. Po podgrzaniu należało wyjąć koło kierownicy wraz z kolumną i wsunąć w jedno z bocznych kół zamachowych. Następnie, przez przekręcenie kierownicy, można było uruchomić silnik. Wymagało to sporej siły fizycznej i wprawy. '
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wyszomir@toya.net.pl)
Mogłem się wypowiedzieć, bo takowy sprzęt stacjonował naprzeciw moich okien. I tak jak Marek pisze - uruchomienie to była sztuka. Pamiętam, był wypadek, kiedy korba odbiła i uderzyła pracownika w jądra, brzuch i podbródek. Ten człowiek zmarł niestety.
Ot, takie wspomnienia z dzieciństwa.
cerkiewki || Beskid Niski || mój wątek || mój drugi wątek|| makro||
Wychodzi się na pole, a nie na dwór o! ||Nadnaczelny Weryfikator TWA i wszystkiego
W moich wątkach można offtopować i grzebać w zdjęciach ||Łowca spamerów||
Pozuje z uśmiechem bo sam też lubi robić zdjęcia...
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wyszomir@toya.net.pl)