Co mi się nie podoba
--------------------------
1. Menu regulacji aparatu w 110% nieintuicyjne.
Ilość możliwych regulacji aparatu powala, ale cóż z tego, skoro do wprowadzenia tych regulacji w czyn służą aż 2 kółka, plus joystick, plus funkcja JUMP. Zupełnie nie wiadomo, kiedy którym kółkiem kręcić, kiedy używać joysticka, a kiedy jumpować.
Wciąż nie udaje mi się tego do końca rozgryźć.
2. Wyłącznik na tylnej sciance body, u dołu, w postaci obrotowej wajhy, której nie ma jak obrócić. Już od tygodnia próbuję się przyzwyczaić i jakoś nie udaje mi się.
Jak się zbyt delikatnie przekręca, to nic nie idzie, a jeśli bardziej energicznie, to od razu przeskakuje do funkcji JUMP (patrz wyżej)
3. Choć 30D jest zaledwie o ca 1cm szersze i wyższe, to wydaje się jednak o wiele większe od E500.
4. Puszka jest cięższa od E500 o połowę, ale jakoś się tego nie czuje.
5. Pokrywa interfejsów gumowa i jakaś kiepska, boję się jej używać, żeby nie urwać.
6. Choć wybór obiektywów jest olbrzymi, to tańsze są tylko wiekowe zabytki, projektowane jeszcze pod aparaty analogowe, albo szkła firm trzecich, na których nie można w pełni polegać. Dobre szkła kosztują krocie.
7. Legendarne rozrzuty jakości Sigmy, w jakimś stopniu odnoszą się też do szkieł Canona.
Zdążyłem już przetestować i oddać dwie elki 17-40, które mydliły i męczę się dalej z wyborem.
W sieci jest wiele dyskusji o konieczności sprawdzania szkieł Canona i o często spotykanym mydleniu, nawet w przypadku obiektywów klasy L.
Tak więc nie udało mi się w pełni skorzystać z dobrych rad Radka w kwestii szkieł, bo
17-40 musiałem odrzucić, ale pozostałe dwa szkła, o których pisał, są OK.
Nb. stałka 50 f1.8 o fantastycznej optyce (choć nikczemnej obudowie) za 390 PLN, to fenomen rynku foto.
I tyle znalazłem wad tej trzydziestki.
Reszta, to zalety.
Pozdrówka