Miałem ostatnio okazję wypróbować obiektyw-dekielek Olympus 15/8.
Pierwsze co rzuca się w oczy to niewielki rozmiar tego malucha. Wygląda praktycznie jak normalny, ordynarny dekielek. Tym co go wyróżnia to położona na dole dźwignia regulacji ostrości, która także służy do zamykania i otwierania obiektywu.
Budowa optyczna to klasyczny tryplet, czyli obiektyw jest złożony z trzech grup soczewek (dwóch skupiających i jednej rozpraszającej). Jest to konstrukcja prosta, co za tym idzie tania w produkcji. Największą wadą tego obiektywu zdaje się być stała światłosiła f8.
Obiektyw nie ma żadnych styków, AF, ani innych wyszukanych funkcji. Jedyne co musimy zrobić, to zapiąć go do aparatu i otworzyć dźwigienką. Dzięki temu szybko uzyskujemy gotowość do robienia zdjęć, klik, klik i jużW pierwszej pozycji dźwigni dekielek jest zamknięty, następna to ustawiony na nieskończoność (hiperfokalna), jeśli będziemy przesuwać ją dalej przechodzimy na bliskie ostrzenie (0,3m). Jest to bardzo wygodne i szybkie w użyciu.
Szkoda, że Olympus nie dał obiektywowi chipa, który by informował body o ogniskowej. Musimy przez to ręcznie ustawić ją w celu działania stabilizacji. W EXIFie też nie zapiszą się informacje o użytym obiektywie, więc wołarki RAW nie zastosują żadnych korekcji.