Nie bardzo rozumiem. Jak to "nasza robota"? Czemu zamiast wprost mówić, że to najpewniej jakiś rodzic wychował, który nigdy dzieci mieć nie powinien, zrzucamy odpowiedzialność na jakiś "ogół"?Bo kto nam wychował? To nasza robota, jako ogółu.
Nie bardzo rozumiem. Jak to "nasza robota"? Czemu zamiast wprost mówić, że to najpewniej jakiś rodzic wychował, który nigdy dzieci mieć nie powinien, zrzucamy odpowiedzialność na jakiś "ogół"?Bo kto nam wychował? To nasza robota, jako ogółu.
Zastanawiam się ile Ty masz lat.
Nie jest to z mojej strony złośliwa zaczepka.
Tylko nawiązanie do tego, że jeszcze nie tak dawno temu. Czyli jak ja byłem małym kajtkiem.
Relacje społeczne, mimo tej paskudnej biedy, były całkowicie odmienne.
Ludzie byli biedni zewnętrznie, ale dużo bogatsi wewnętrznie.
Cenili wartości, które zostały wyprawione do lamusa. Zapewne aby nie przeszkadzały w trawieniu dobrobytu.
Dzieci nie wychowują tylko rodzice, ale cała społeczność.
Bo dzieci to jej przyszłość w dobrostanie i radości, w przypadku powodzenia. Lub katastrofa w drugim przypadku.
Jeszcze do niedawna znakomita większość o tym wiedziała...
Dziś Tabula Rasa.
I żeby nie było, że kiedyś to tak cudownie i wspaniale było a teraz to źle.
Nie nie, "matolstwo" było, jest i będzie. I stara się za wszelką cenę zostać fundamentem naszej rzeczywistości.
Jeśli nawet jesteś w mniejszości, prawda zawsze pozostanie prawdą.
Tak przykro, że muszę się z Tobą zgodzić. To boli.
Wielu nie zdaje sobie sprawy że niezależnie od modelu aparatu ich zdjęcia będą wyglądały tak samo
Taaa, bo kiedyś to było, nie to co teraz.Ludzie byli biedni zewnętrznie, ale dużo bogatsi wewnętrznie.
Jestem z wczesnych lat 80. Widziałem (i do dzisiaj widzę) efekty prac tych bogatych wewnętrznie ludzi (o polityce nie mówię i mówić nie chcę - tylko wspomnę, że tych wspaniałych inteligentów widzę codziennie i nie uważam ich za bogatych wewnętrznie). Lata 90 - pomazane, poniszczone bloki, porozbijane butelki, obsrane kible w pociągach i we wszelkich miejscach publicznych. Lata 90 to strach przed wyjściem na ulicę - normalne były bójki band na osiedlach, kradzieże, napady, rozboje, mafie, przemoc w szkole (której sam doświadczyłem, na szczęście wysoki wzrost i szybkie pięści i wsparcie rodziców pomogły mi w przejściu tego syfu - ale niektórzy się wieszali, bo nie dawali rady). Nienawiść w oczach tych ludzi (zgaduję, że mówisz o urodzonych w latach 50-60-70) widzę do dzisiaj - oczywiście z dziwnym zagęszczeniem takich osób w miejscach cieszącego się popularnością (moim zdaniem niezasłużoną) kultu religijnego. Do dzisiaj też widzę, jak starsi ludzie podchodzą do zakały naszych czasów, czyli alkoholu - wesela to świetna projekcja tego bogactwa, najczęściej właśnie przez tych bogatych wewnętrznie wujów (ze mną się nie napijesz? co to za wesele bez wódki? piwo? dla dzieci, daj mnie wódkię!).
Łatwo oceniać przez pryzmat małej próbki - przyznam - mój tata też sporo opowiadał o swoich czasach studenckich, gdzie student był synonimem inteligenta, obytego, oczytanego. Teraz niestety student jest często synonimem pijaka-debila - patrz wszystkie rozmowy o wynajmu mieszkań dla studentów. Ta i pewnie Twoja i pewnie mojego ojca próbka nie jest jednak pełnym obrazem społeczeństwa czasów minionych. Choć na pewno obrazuje, że sporo ludzi miała inne priorytety - przede wszystkim była mniejsza pogoń za hajsem, albo inaczej ta pogoń wyglądała. Ale możesz wierzyć mi lub nie - jest masa ludzi, którzy nawet dzisiaj mają wywalone na bogactwo - po prostu cieszą się, z tego, co mają.
Jeszcze dodam, że zdarza mi się niejednokrotnie cytować osoby (i stosować do rad), które mają po lat 20+. Bo też niejednokrotnie powiedziały mi coś mądrego, czego nie usłyszałem od swoich rodziców.
Podsumowując, ja nie uważam, że jestem współodpowiedzialny za zniszczenie tej lokomotywy (przy okazji - byłem przy niej w sobotę). Ani nawet moje pokolenie. I szczerze - Twoje pokolenie też nie jest współodpowiedzialne - raczej odpowiedzialny jest rodzic (jeden, nie kolektyw), który być może nigdy z dziećmi nie rozmawiał o historii, mieniu, czy renowacjach czegokolwiek - bo może gna za hajsem ("moje pokolenie"), albo akurat nie poradził sobie z przemianami ustrojowymi i ma swoje dziecko gdzieś ("Twoje pokolenie"). Albo po prostu trafił się przygłupi dzieciaczek nabuzowany hormonami, który za 10 lat zrozumie, że zrobił głupio, i może jakoś wewnętrznie będzie chciał odpokutować i wyremontuje inną ciuchcię - tego nie wiemy, ale wiemy, że żadna rozmowa by mu nie pomogła - bo nawet inteligentni ludzie czasami przegrywają z hormonami (dojście do tej prawdy zajęło mi wiele lat, bo sam nigdy takiej walki toczyć nie musiałem).
Będzie można pofocić
https://www.parowozowniawolsztyn.pl/...owozow_17.html
Moczarom... mówimy zdecydowane NIE!!!
Ciekawostka (chyba jeszcze nie było?)
https://www.onet.pl/turystyka/40-lat...scs3c,30bc1058
Moczarom... mówimy zdecydowane NIE!!!