Nie - ale 250 zdjęć z dwóch dni łażenia po Londynie to nie jest chyba dużo...
No, ja mam 52 i 44 z dwóch tygodniowych wyjazdów
Ale nie ma tu żadnego obowiązującego prawa. Czysty praktycyzm - proporcjonalnie do ilości spada jakość, bo nie jest się w stanie dobrze skadrować, a potem obrobić setek zdjęć, choćby ze samego zmęczenia. A nawet po latach fajniej ogląda mi się zdjęcia technicznie i kompozycyjnie poprawne.
A właśnie ostatnio z tygodniowego wyskoku na skalistą wyspę przywiozłem ponad setkę i mimo sporego tempa obróbki dość mnie męczy ślęczenie nad taką ilością. Jednak żal wyrzucać.
Setek zdjęć nie robi się po to, żeby je wszystkie obrabiać. Obrabia się tylko część wyselekcjonowanych. Reszta to odpad, jak wióry w warsztacie stolarza. Gdyby stolarz miał nieograniczoną ilość drewna, za które nie musiałby płacić, to też by je rżnął z fantazją, a nie ostrożnie i oszczędnie, zgodnie z rachunkiem ekonomicznymZdjęcie, jakie zapisywane jest na kartę pamięci aparatu to i tak tylko surowiec, z którego dopiero później powstaje fotografia. Nie ma znaczenia, ile tego surowca zużyjemy dla uzyskania efektu końcowego, tym bardziej, że nie niesie to żadnych negatywnych skutków. A że wciśnięcie spustu migawki nic nie kosztuje, to można sobie pozwolić... Jedni wykorzystają to w sposób kreatywny, a inni do produkowania tysięcy bezwartościowych zdjęć.
Ale 50 zdjęć z tygodniowego wyjazdu? Jestem zwolennikiem robienia mniejszej ilości zdjęć, ale za to przemyślanych. Jednak to już dla mnie przejaw fotograficznej ascezy, której naśladowanie nie ma żadnego sensownego uzasadnienia. Oczywiście można, jeśli ktoś lubi, ale w żadnym wypadku nie próbowałbym nikogo przekonywać, że to jedynie słuszna metoda.
www.sarwinski.com | najlepszy aparat to ten, który zostawiłeś w domu | fb
Geniusz nam się trafił, każde pstryknięcie warte obróbki... Niestety, historia fotografii nie zna takich cudów![]()
Błąd w założeniach. Taki stolarz zamiast pracować wciąż wynosiłby wióry z warsztatu.
Preferuję zasadę ''lenia'' - w życiu jak najmniej się narobić. Dotyczy to problemu zarządzania ilością. Jesteśmy pokoleniem nadmiaru, począwszy od opakowań (i trzeba ze śmietnikiem częściej wychodzić), przez np. zdjęcia, które się pstryka bez opamiętania, skończywszy na ilości np. kanałów w tv, które - stając się ofiarą ilości właśnie - w większości robione są po łebkach i byle jak.
To nie jedyna słuszna metoda, to wynik praktyki. Chcę mieć mniej więcej pięćdziesiąt zdjęć, szukam pięćdziesięciu okazji by je zrobić. Oczywiście czasem zrobi się więcej, bo nie jesteśmy w stanie przewidzieć dziś, czy jutro nie zdarzy się coś ciekawszego. Chodzi o ideę, a nie konkretny ilostan. Sortowanie też kosztuje.
Musisz być chyba bardzo młody. Otóż z analogowej kliszy każde zdjęcie się ''obrabiało'', jeśli tylko zlecało się tę czynność zakładom fotograficznym
Mając współczesny aparat klasy XZ1 jestem w stanie naświetlić sto na sto zdjęć (typowych wycieczkowych) poprawnie technicznie. Pozostaje złapanie kadru, a tu - im mniej, tym łatwiej. Żadne cuda.
PS. Właśnie obrabiam zdjęcia z wczorajszej sesji reklamowej. Cały dzień pracy, 62 ujęcia. 62 pstryknięcia, 62 rawy, z tego 59 zdjęć (trzy ujęcia stworzyły panoramę ze względu na wymóg rozdzielczości - zdjęcie idzie na billboard). Cud?![]()
Ostatnio edytowane przez Janko Muzykant ; 13.01.12 o 20:01
Cieszę się, że widziałeś te zdjęcia i wiesz jakie spełniają wymagania, zwłaszcza, że jeszcze większość ich nie istnieje
A teraz zeszycik i sto razy przepisujemy zdanie: ''Są tacy, którzy potrafią od razu zrobić poprawne zdjęcie - kiedyś ja tak też będę umiał.''
Nie musisz już przepisywać drugiego zdania, które brzmi: ''Zrobić od razu dobre zdjęcie jest łatwiej niż nauczyć się na gitarze stairway to heaven''![]()
Podpisuję się pod tym zdaniem ręcyma i nogyma. Już kiedyś o tym rozmawialiśmy - opanowanie tzw. warsztatu fotograficznego (mam na myśli technikalia) to żaden problem. Średnio zdolna małpa jest to w stanie przyswoić w dość krótkim czasie. To oczywiście nie znaczy, że ktoś w krótkim czasie nauczy się robić dobre zdjęcia. Technika to za mało.
Jestem w stanie przekazać całą moją wiedzę techniczną (nie mam prawdę mówiąc tej wiedzy zbyt dużo, wiem tyle ile potrzebuję do robienia zdjęć) w miarę rozgarniętemu człowiekowi w tydzień. I ten ktoś jeśli będzie miał genialny pomysł jest w stanie stworzyć genialne zdjęcie po tygodniu nauki. Żaden muzyk nie stworzy, ani nie odtworzy działa po tygodniu nauki gry na instrumencie. Żaden malarz, żaden rzeźbiarz itd.