Po zakwaterowaniu w Nha Trang, postanowiliśmy zwiedzić kilka ważnych miejsc.
Pierwsze odwiedziliśmy Instytut Oceanografii, mieszczą się tutaj duże akwaria z wieloma gatunkami morskimi, między innymi z rekinami i żółwiami wodnymi. Instytut słynie z wyjątkowej kolekcji stworów morskich, jest ich około 20 000, niestety wszystkie umieszczone są w formalinie. Potężne sale z tysiącami słoików na regałach i zapach formaliny robią niesamowite wrażenie.
244.
Kolejne miejsce to umieszczona na wzgórzu, hinduistyczna świątynia Po Nagar. Pochodzi z VIII wieku.
245.
Do dzisiaj zachowała się tylko część budowli, między innymi te wieże wybudowane z cegły.
246.
Jest to święte miejsce do którego przychodzą ludzie, by się pomodlić.
Kobieta na głos śpiewała mantry i paliła kadzidełka.
247.
Budowle z zewnątrz ozdobione są licznymi rzeźbami. Po prawej stronie to bogini Durga.
248.
W tym dniu na placu obok świątynii odbywały się występy taneczne, tancerki wystukiwały rytm przy pomocy skorupy orzecha kokosowego.
249.
Uliczki prowadzące do świątynii, wypełnione są licznymi straganami z pamiątkami. Sprzedawcy są bardzo nachalni, takie praktyki stosują we wszystkich atrakcyjnych miejscach w większych miastach.
Z Po Nagar pojechaliśmy na wzgórze, gdzie już z daleka widać było posąg białego buddy. Znajduje się tutaj Pagoda Long Son.
250.
W tym mieście jest to najważniejsza świątynia buddyjska.
Idąc w kierunku białego posągu mijamy śpiącego buddę, kilkumetrową rzeźbę do której przychodzą wierni by ją pogłaskać.
Najbardziej wygłaskana jest poduszka na której opiera głowę.
251.
Stopy tego buddy ozdobione są buddyjską swastyką, symbolem szczęścia.
252.
Po schodach wdrapaliśmy się na szczyt, mijając po drodze kalekich ludzi zbierających pieniądze. W końcu ukazał się 24 metrowy posąg buddy siedzącego na lotosie, całość wykonana jest z białego betonu.
253.
Obok posągu znajduje się cmentarz. Złożone są tutaj w urnach prochy kilkuset mnichów.
254.
Mniszka buddyjska siedząca przy tutejszej świątynii.
255.
Takie posążki buddy, różnej wielkości, znajdziemy w większości domów, sklepów, hoteli. Znajdują się zaraz przy wejściu, zawsze obok palą się kadzidełka, każdego ranka składane są przy nich dary w postaci kwiatów, owoców, banknotów dolarowych, papierosów.
256.
Po południu postanowiliśmy wyjechać poza miasto, by odwiedzić słynne plaże na które do Nha Trang przyjeżdzają Wietnamczycy z całego kraju.
Wystarczy wyjechać poza miasto i mamy wiele kilometrów pustych plaż otoczonych dżunglą.
257a.
Rosły tutaj palmy których owoce spotkaliśmy na targowiskach. Mieszkańcy żują je by wzmocnić zeby.
257.
Odwiedziliśmy punkt gastronomiczny prowadzony między innymi przez tą sympatyczną panią. Kiedy opuszczaliśmy plażę kobieta iskała głowę swojego męża, zaskakujący widok.
258.
Serwowali świeże owoce morza, kraby w betonowej balii były mocno natleniane, miały powiązane gumkami szczypce, by sobie nie zrobiły krzywdy, za nimi widać część kuchni i miejsce z leżakami gdzie następuje konsumpcja z widokiem na morze.
259.
To pozostały asortyment, krewetki, mureny, małże. Za nimi centralna część kuchni i w samym tyle toalety przed którymi stoją beczki z wodą i naczyńka które napełnia się i zabiera ze sobą w wiadomym celu.
260.
To jest przykładowe męskie wc, przygotowane dla turystów, ponieważ posiada ceramikę, normalnie to byłby tylko otwór w podłodze. Pisuar był zawieszony na drucie, nie miał podłączonej wody i rury odpływowej. Taki folklor.
261.
Wróciliśmy do miasta.
W centrum znajduje się jeszcze jeden ciekawy budynek, wieża aloesowa (oryginalna nazwa to Tháp Trầm Hương), znajduje się tam galeria fotografii, ze szczytu mamy piękny widok na plażę.
262.
I liczne, małe restauracje z pięknym widokiem na morze. Siedząc przy stoliku, co jakiś czas podchodzą do ogrodzenia tubylcy i zachęcają do kupienia swoich przekąsek. Właściciele często ich przepędzają ponieważ oferują te same produkty za połowę ceny.
Ten chłopak sprzedawał orzeszki ziemne, oczywiście należało kupić by skosztować jak tutaj smakują. Nastąpiło rozczarowanie, orzeszki były świeżo pozbierane z pola i ugotowane w słonej wodzie, smakowały jak solony, zielony groszek.
263.
To owoce morza od konkurencji, przykładowo langusta kosztowała 3$. Naczynie postawione jest na rozpalonym grillu.
264.
Na koniec pobytu w Nha Trang flaga Wietnamu, powiewała samotnie na deptaku w centrum miasta. Samotnie dlatego, gdyż często obok powiewała flaga radziecka.
265.
cdn.
---------- Post dodany o 00:33 ---------- Poprzedni post był o 00:07 ----------
Kilka jeszcze znajdę.
Zdecydowanie wolę takie fotorelacje niż artykuliki z NG czy TV. Tym bardziej mi się podoba, bo ukazujesz miejsca mniej nasiąknięte komercją w przeciwieństwie do takiego 'słynnego' Bali czy Phuket. Świetna robota!
Czy chodząc z aparatem nie miałeś problemów z lokalsami? W końcu im się nie przelewa a tu taki biały z swoimi wypasionymi zabawkami, to zawsze tworzy jakąś barierę. Druga kwestia - bezpieczeństwo, chyba myśli się, że biały to znaczy bogaty, jak z nim było? Nie bałeś, że wyrwą Ci aparat z ręki? Choć to pewnie większy problem był w miastach, nie na prowincji.
Nie przestawaj i mam nadzieję, że będą też kiedyś relacje z innych krajów z Azji Płd - Wschodniej, jest to jeden z moich ulubionych regionów
Pozdrawiam!
Ostatnio edytowane przez Aisha ; 11.03.12 o 03:03
MuminekGeographic znowu nadaje :] Obejrzane, zachwycone
The question is: What is a Mahna Mahna?
Suuuper...
Były: 3 Canony PS, 2 Lumixy FZ, 2 Olympusy E-System /14-54II, 40-150/, Nikon D5000 /18-105/, E-PL2, E-PL3, E-PL5 /14-42, 14-150,12-50, 40-150, 14/2.5, 20/1.7, 45/1.8, Nokia LUMIA 920, 930 GOLD, LG G4, G5,G6, G7, Huawei P30 Pro jest Huawei Mate 50 Pro
Galeria Olympusclub: http://galeria.olympusclub.pl/index.php?cat=21795
Nadrobiłeś zaległości, z okładem. W końcu sobie poczytałem i pooglądałem
. Dzięki - Pozdrawiam
Nie przestanę, mam jeszcze kilka miejsc do pokazania.
Podczas całego pobytu w Wietnamie była tylko jedna sytuacja, w nocy, obok dworca kolejowego w Lao Cai podeszło do mnie trzech młodych ludzi i chcieli podotykać aparat, włożyłem go do plecaka i szybko się oddalili, byłem trochę wystraszony. Po chwili okazało się, byli to naganiacze zbierający ludzi chętnych na jazdę busami.
Nigdy więcej nie było podobnej sytuacji.
Ryzyko było jeszcze w sypialnych autobusach na dłuższych odcinkach nocnych i jak spaliśmy na lotnisku. W pociągach jest w miarę bezpiecznie, kierownik w nocy zamyka przedziały.
W dużych miastach jest bardzo tłoczno, ludzie jeżdżą na skuterach nawet po chodnikach i tutaj należy trochę uważać, ja nosiłem aparat w ręce i nikt się nim nie interesował, przynajmniej tak mi się wydawało.
Poza miastem na wioskach wszystkie gadżety robiły wrażenie, zegarek, aparat, zwłaszcza jak pokazywałem zdjęcia lub nagrany film, największym zainteresowaniem cieszyła się nawigacja turystyczna, nie mogli nawet zrozumieć jak to działa. Oczywiście widok białego człowieka jest dla nich największą atrakcją, nasz wzrost, waga, owłosienie na ciele, wszędzie się za nami oglądali.
Teraz mogę powiedzieć, są to uczciwi, uczynni i mili ludzie i nie czuję się tam zagrożenia. Podstawa to być zawsze uśmiechniętym.