A ja przyznam, że.... nie wożę aparatu w czasie rowerowych eskapad
martwi mnie to z jednej strony, bo wiele fajnych momentów i miejsc ucieka, ale żaden z pomysłów nie wydaje mi się naprawdę dobry dla transportu lustrzanki.
Plecak - nie wiem jakie Wy macie doświadczenia, ale nawet w konstrukcjach z wentylacją pleców, plecki najczęściej są jednak...mokre po kilkunastu kilometrach
Gdybym decydowała się na plecak to albo fotograficzny lowepro flipside 200 - można aparat bez ściągania plecaka wyciągnąć, jest wygodny ma jako tako profilowane plecy, prócz aparatu z obiektywem wejdzie jakaś wiatrówka, drobiazgi - cena coś ok. 200zł.
Druga opcja plecakowa - to typowy plecak rowerowy - tak do 100zł - tu priorytetem jest wentylacja, środek należałoby czymś wypełnić, żeby aparat miał amortyzację... - znowu może wiatrówka albo bluza by dała radę?
Torba w koszyku na kierownicy - na pewno wygodna, bo i plecki suche i wygodnie szybko można aparat wyjąć.... ale myślę że drgania na przednim widelcu (nawet amortyzowanym) nie mają najlepszego wpływu na mechanizmy aparatu, może to się sprawdza na równej powierzchni asfaltowej, ale na szutrach, wybojach, kamieniach... no wątpię Wygoda ważna ale aparat trochę kosztuje...
Inna sprawa, że... strasznie nie lubię jak rower jest objuczony jak wół transportowy, a kierownica obudowana do granic możliwości...
Wyjście trzecie - zamiast/oprócz lustra kupić mały aparat (mikrusa?) i wozić go w podręcznej "kaburze" rowerowej? Koszt najwyższy, wygoda największa - jak to w życiu - nie można mieć wszystkiego - dlatego na razie jeżdżę bez aparatu - a jak coś wydaje się konieczne do uwiecznienia...wyciągam komórkę