Kontynuując moje pytania z serii "Mamo, a dlaczego żółte jest żółte" chciałbym zapytać szanownych grupowiczów czy często korzystają z osłon przeciwsłonecznych (tulipanów).
Czy naprawdę "dyganie" ze sobą tulipanków ma jakieś konkretne przełożenie na jakość zdjęć?
Zasada działania jest znana (osłanianie obiektywu przed niepożądanymi przypadkowymi promieniami światła), jednak czy rzeczywiście warto mieć nakręcony tulipanek na obiektyw podczas focenia?