Podchodziliśmy tam dwa razy, najpierw przyszliśmy koło 18-tej i już nic nie było widać, ba nawet pewności nie mieliśmy, czy to rzeczywiście właściwe miejsce. Owszem tablica informacyjna stała, ale ciemno się robiło, a do auta trzeba było z powrotem parę kilometrów iść. Drugi raz wybraliśmy się tydzień później tylko rano i udało się jakieś zdjęcia zrobić.