Andrzeju mnie już obrzydło barowanie się co roku z kolejową fikcją. Gdy próbowałem kupić w Kutnie bilety na pociąg dowiedziałem się że...........miejsc już nie ma bo wszystkie są objęte rezerwacją. To zupełnie coś odwrotnego od tego co usłyszałem w Łodzi na dwóch dworcach. Nie pozostało nic jak czekać do godź 23 i "polować" na kierowników pociągów(do północy w kierunku Kołobrzegu jechały cztery). Gdy przyjechał pierwszy(z Krakowa) okazało się że nie ma wagonu na rowery, ale na moje prośby kierownik odpowiedział zgodą na wejście i ustawienie rowerów przy WC (dwa wagony od końca). To z kolei "zaowocowało" jazdą na stojąco nad samo morze i kłótniami z najpierw podchmielonymi baranami którzy wsiedli w Bydgoszczy i zaczęli szarpać drzwiami o które oparte były rowery (mimo że stali w wagonie wcześniejszym i mieli dostęp do WC). Potem jakaś baba jaga przyszła i prowokowała ze mną kłótnię o to że jej rowery przeszkadzają. Nie było rady musiałem blokadą od rowerów zablokować drzwi między wagonami, bo by nam rowery uszkodzili. W Gdyni zmieniła się obsługa pociągu i wsiałd taki chamowaty konduktor, który przyszedł i wydarł na mnie ryja, że rowery stoją w przejściu. Co ciekawe konduktor który wypisywał nam bilet w pociągu tuż po wejściu, nic się nie odezwał. Zbolałem te chamskie popisy i zrównałem tego pyskującego buraka z ziemią dopiero w Kołobrzegu. Słuchajcie możecie mi nie wieżyć, ale te nasze Intercity w wersji TLK to nie dość że lipa, to jeszcze z takimi burakami w obsłudze(choć muszę przyznać że to nie dotyczy wszystkich, normalnych też spotkałem). Co roku to samo mimo że chodzi głównie o okres przejazdów w wakacje. Co tym kołtunom te rowery przeszkadzają, że w jednym pociągu można, a w innym już nie.
---------- Post dodany o 20:07 ---------- Poprzedni post był o 19:51 ----------
Żeby było trochę normalnie, dodam coś o powrocie. W Szczecinie wsiadłem z córką do prawdziwego wagonu do przewozu rowerów w pociągu jadącym ze Świnoujścia do Krakowa Zabierzowa. Połowa wagonu miała haki, było też sporo miejsca by rowery normalnie oprzeć. W drugiej połowie wagonu za pleksą, wygodne niemal lotnicze fotele. I to było wręcz wzorcowe warunki, co dowodzi że jak się chce to można.