Te dwie ostatnie fotki bardzo mocne...
Te dwie ostatnie fotki bardzo mocne...
Mówiąc szczerze gdy weszłem do krematorium, postanowiłem poszukać innego kadru niż zwykle. Napis na pomniku i wazon, uznałem za coś zbyt prostego, to nie one miały "przemawiać" z fotki. Tam się bez przerwy ktoś kręcił, a ja nie chciałem nikogo na zdjęciu, dlatego powstały takie foty.
Kol. slaszysz Raw-y na wycieczce sprawdziły by się tylko w naprawdę atrakcyjnych miejscach, bo zajmują mnóstwo miejsca na karcie. A ja ogromu gigabajtów nie mam. Z większości orginalnych zdjęć przywiezionych z tegorocznej eskapady, jestem zadowolony, a jeśli mimo wszystko jest na nich coś nie tak po obróbce i spakowaniu to wina mojej obróbki. Jak będzie trzeba to w jesienne wieczory jeszcze się pobawię. Fotki umieszczone na mojej stronie przeszły weryfikację kolegi który je wstawiał, a na forum ja sam poprawiałem. A co do fotek nocnych, to moje błędy polegają jeszcze na doborze balansu bieli i korekcie ekspozycji, ale wciąż ćwiczę.
Wracamy do bajki z wycieczki.
Po pouczającej wizycie w obozie KL Stutthof ruszyliśmy dalej. Do Krynicy Morskiej dotarliśmy trochę zmęczeni, udało się jednak znaleźć pole namiotowe o godziwych warunkach i przystępnej cenie nawet z prysznicem w małej kabinie. Z tego faktu szczególnie moje bohaterki były zadowolone. Cały dzień spędziliśmy na spacerach nad Zalewem Wiślanym i morzem. Ja z Olą zaliczyłem wejście na wieżę latarni morskiej, bo tam mnie w 2008 r. nie było. Z wieży rozciągał się piękny widok na Zalew i morze. Nazajutrz w środę statkiem "Monika" popłynęliśmy do Fromborka. Przez cały rejs towarzyszyły nam szalejące nad wodą mewy, którym moje panny i nie tylko, rzucały do wody chleb. Była świetna okazja potrenować kolejne kadry w locie i kilka się udało. Strasznie to lubię.
Bazyliki we Fromborku to ja Wam chyba reklamować nie muszę. Z powodu ograniczeń czasowych weszliśmy najperw na wieżę z tarasem, czyli dzwonnicę. Piękna panorama wynagrodziła nam trud wspinaczki po schodzach, ale było coś jeszcze co uznałem za wyjątkowo ciekawy objekt. Na parterze dzwonnicy w dużym okręgu poruszała się kula umieszczowa na linie zwisającej z poddasza. To wahadło Foucaulta, przyrząd ilustrujący obrotowy ruch ziemi. Sama Bazylika to przepiękna, pełna ciekawych eksponatów świątynia. Niestety musiałem uwzględnić nasze dalsze plany podróżne i tempo jazdy, więc oglądanie nie trwało długo.
Wybaczcie że nie opisuję każdego zdjęcia, ale staram się tak pisać relację aby foty ją ilustrowały.
P.S. Dal ciekawych wstawiłem 2 fotki (reprodukcje) przedstawiające Helskie "Działo Nawarony"
Pozdrowerki dla wszystkich czytających.
Ostatnio edytowane przez BIKER ; 11.09.11 o 19:15
Po zwiedzeniu Bazyliki, ruszyliśmy do Braniewa z nadzieją, że zdążymy na pociąg do Olsztyna a później do Giżycka. Niestety nadzieje okazały się ulotne, pociąg odjechał godzinę przed naszym dojazdem, a następny był dopiero o 18. Stanęlismy więc przy okazałym kościele ewangelicko-augsburskim na krótki postój i posiłek. Zrobiliśmy małe zakupy na drogę i skierowaliśmy się na dworzec. Braniewo to jedno z najstarszych miast w Polsce, ma swoją ciekawą historię. Po II w. św. miasto zostało niemal doszczętnie zniszczone i wysiedlone przez nazistów lub władze komunistyczne. Gdy zaczęła się jego odbudowa, doprowadzono w sposób "kontrolowany" do podporządkowania obecności sowieckiej armii. Przez długie lata w okoicach miasta funkcjonował duży wojskowy poligon. Dopiero gdy "wyzwoliciele" łaskawie wyszli z Polski, miasto zaczęło drugie życie, choć nie jest ono łatwe na tych terenach w dzisiejszej rzeczywistości.
Dworzec kolejowy w Braniewie to opzabytkowy już budynek na którey nawet kasy tylko dyżurują. Gdy tam dotarliśmy, zastliśmy na kasowym okienku "kartkowy" rozkład jazdy kilku zaledwie pociągów do Olsztyna i Elbląga. Po 3 godź. spędzonych na dworcu przyjechał nowy szynobus którym dojechaliśmy do Olsztyna i podobnym do Giżycka. W podróży pomagał nam miły konduktor, który nawet uprosił kolegów w Olsztynie żeby na nas poczekali.
Do Giżycka dojechaliśmy póxno wieczorem, na szczęście taksówkarze pomogli nam znaleźć ośrodek LOK leżący nad J. Niegocin. W mieści mnóstwo było gwarnej młodzieży, która licznie zjechała na festiwal muzyki HIP-HOP odbywający się w Twierdzy Boen. Łubu-du słychać było już na dworcu.
W czwartek 4 lipca ruszyliśmy do jednej z największych atrakcji naszego wyjazdu Wilczego Szańca w Gierłoży- Głównej wojennej kwatery A. Hitlera. Pojechaliśmy trochę na skróty, choć nie obyło się bez przygód gdyż szlak nie jest oznakowany. Musiała wystarczyć nam mapa i prawie spełniła swoją rolę. Prawie.........bo jadąc na wiejskich bezdrożach i szutrach o mało nie przejechaliśmy skrętu w las. Właściwa drogę wskazała nam dwójka rowerzystów. Przejechaliśmy zatem przez las i kilka km. piachów i kolejnych szutrów i dotarliśmy do asfaltu w miejscowości Parcz. Tu już nie było problemu z dotarciem do celu, a po drodze minęliśmy Park mazurskich miniatur.
Już ok. 1km. przed bramą Wilczego szańca po lewej stronie na skraju lasu widoczne są resztki bunkrowisk. To pozostałości po jednej z 3 stref bezpieczeństwa kwatery. Objekty są zarośnięte gęstym lasem. Na teren Wilczego szańca weszły ze mną Ala i Ola, a Kamila została przy rowerach. Tuż za bramą swoje usługi zaproponował jako przewodnik, starszy Pan a ja natychmiast się zgodziłem mając na uwadzę swoją ciekawość i wiedzę którą mogą posiąść o tym miejscu moje córki.
Kwatera Hitlera to fascynujący objekt dla pasjonatów historii i militariów. Mimo mrocznego dziedzictwa nazizmu, skala wybudowanych bunkrów i budynków pośród gestego lasu, robią wielkie wrażenie.
Ciąg dalszy nastapi i będzie ciekawie.
Pozdrowerki.
Fotki z wyprawy![]()
Moja przygoda z morzem Kapitan I , II , V rejsu PBO
Zaraz wstawię, bo obiad podali.
Każdy bunkier który widzieliśmy jest dziś porośniety mchem. Na wielu drzewach można znaleźć resztki siatek maskujących. W gęstych zaroślach leżą ogromne odłamy betonu ważące 3-4 i więcej ton, które są "odłamkami" i świadectwem siły materiałów wybuchowych użytych do zniszczenia kwatery.
fot 1 tablica
fot 2resztki baraku z zamachu i tablica pamiątkowa
fot 3 Pęknięty bunkier Hitlera
fot 4 Wejście do bunkra Hitlera z widocznymi belkami wzmacniającymi drzwi
Ostatnio edytowane przez BIKER ; 17.09.11 o 15:33
Z przyjemnoscia ogladam foty, kawal historii dawkujesz nam.
Moja przygoda z morzem Kapitan I , II , V rejsu PBO
Całą kwaterę budowała tzw. "Organizacja Todta" specjalizująca się w budowie objektów militarnych III Rzeszy. Przy budowie pracowali głównie robotnicy specjalnie sprowadzani z Niemiec ze względów bezpieczeństwa.Hitler nakazał wybudowanie bunkrowiska, gdy planował wojnę z sowietami. Miejsce nie zostało wybrane przypadkowo. Wzięto pod uwagę położenie pośród lasów, bliskość bagien i rozlewisk z jezior. Te czynniki czyniły z Wilczego szańca bastion niedostępny, trudny do zdobycia. Kwatera została zaminowana w promieniu ponad 5 km. a polscy saperzy wydobywali stąd miny jeszcze w 10 lat po wojnie.
Czas który upłynął od zakończenia wojny, nie jest sprzymierzeńcem objektów w Wiczym szańcu. Drzewa coraz bardziej zarastają wszystkie objekty. Wilczy szaniec został wysadzony w powietrze w styczniu 1945 r. przy użyciu ponad 10 ton trotylu. W niczym nie zmienia to faktu, że miejsce to każdy pasjonat historii z pewnością uzna za obowiązkowe do odwiedzenia.