Cześć.
Nie wiem, czy się komuś to przyda, ale zebrałem kilka pożytecznych uwag dotyczących kompletowania ciemni do wywoływania negatywów. Chodzi o zakup podstawowych rzeczy i rozwagę przy wydawaniu pieniędzy. Warto wiedzieć na czym można zaoszczędzić, a na co nie należy żałować kasy. Oczywiście - sprawa jest otwarta i wszelkie uwagi czy uzupełnienia bardziej doświadczonych Kolegów są mile widziane, wręcz pożądane.
Jeśli zechcecie, mogę opisać też krok po kroku jak wywołuję negatywy w domowych warunkach - może otworzy to szerszą dyskusję "warsztatową" - w końcu każdy robi to nieco inaczej.
No to lecimy 
WYWOŁYWANIE NEGATYWÓW – JAK ZORGANIZOWAĆ DOMOWY WARSZTAT.
Mimo digitalizacji wielu przejawów życia i dążenia do łatwości, natychmiastowości i oczywistości, coraz większa ilość amatorów fotografii deklaruje zainteresowanie tradycyjnymi sposobami tworzenia zdjęć. Dyskusjom i sporom nie ma końca – jedni pytają o sens „bawienia się” w ciemnię, skoro tylu „zawodowców” odchodzi od fotografii analogowej, inni potępiają w czambuł „syfrę” i jej zwolenników widząc w naświetlaniu, wywoływaniu i powiększaniu negatywów najwierniejszy i najbardziej wartościowy sposób odwzorowywania świata.
Susan Sontag pisze o „dobrowolnym rozbrojeniu się” fotografów, którzy dążą do odkrycia swojej prawdy poprzez mozolną naukę rzemiosła ciemniowego. Mimo przystępnych cen używanych aparatów analogowych (w porównaniu z cyfrowymi kombajnami, lustrzanki analogowe kosztują kilka albo kilkanaście razy taniej) ta nauka jest kosztowna. Oprócz pieniędzy (zakup klisz, chemii, papieru, wyposażenia ciemni) wymaga ona zaangażowania czasowego, energii i skupienia, zaplecza (łazienka) i – w przypadku posiadania rodziny – wysokiego WAŻ[1].
Pozwalam sobie podzielić się kilkoma uwagami, dotyczącymi organizacji pracy w warunkach amatorskich. Od niedawna zająłem się wywoływaniem negatywów, wkrótce spróbuję pójść krok dalej (powiększalnik już czeka
). Poniższe wskazówki należy traktować wyłącznie jako próbę ułatwienia startu wszystkim, którzy chcą wywołać pierwszą rolkę i nie wiedzą jak zacząć.
Żeby wywołać kliszę, trzeba kupić następujące rzeczy:
- Koreks (najlepiej na dwa negatywy z opcją wołania średniego formatu – prędzej, czy później będzie nęcił
) - Termometr
- Menzurkę
- Kuwety
- Pojemnik na roztwór wywoływacza
- Obciążniki do negatywów
- Plastikowy pojemnik z pokrywką
- Lejek
- Coś do odmierzania chemii w małych ilościach
- Wywoływacz, przerywacz, utrwalacz i zmiękczacz
- Pojemniki na rozcieńczoną chemię (butelki harmonijkowe)
Pierwsze pytanie, jakie się nasuwa, brzmi – jak zminimalizować koszty? Gdyby kupić wszystko, jak leci w fachowym sklepie, można zbankrutować. Zatem trzeba szukać sposobu na wydanie jak najmniejszej kwoty jak najsensowniej (chyba, że problem deficytu budżetowego nie istnieje…). Jeśli jednak zależy nam na zorganizowaniu niedrogiego i skutecznego warsztatu, w pierwszym rzędzie trzeba uświadomić sobie, na czym nie należy oszczędzać.
Moim zdaniem najważniejszym elementem jest koreks. Musi być dobry, oryginalny, nowy (lub sprawdzony), najlepiej na dwie szpule (taki koreks może służyć do obróbki klisz średnioformatowych). Zatem trzeba kupić najlepszy, na jaki nas stać. Jest ich wiele, ja kupiłem Kaisera i jestem zadowolony.
Druga rzecz, na której nie należy oszczędzać, to chemia. Wywoływacz, utrwalacz i przerywacz powinien być świeży, ze sprawdzonego źródła. Wielu amatorów ciemni zaczyna od Rodinalu – oryginalna Agfa jest droga (jeśli uda się ją znaleźć), ale Rollei R09 One Shot jest też bardzo dobry, tańszy i sprzedawany w niewielkich opakowaniach – w sam raz na początek.
Niektórzy rezygnują ze zmiękczacza, zastępując go różnymi domowymi kordiałami – moim zdaniem lepiej odżałować i kupić porządny zmiękczacz, np. Tetenal Mirasol. Starczy na długo i jest skuteczny. Nie oszczędzałbym też na termometrze, od wskazań którego zależy skuteczność całego procesu.
Po zakupie dobrej chemii, termometra i koreksu czas pomyśleć o reszcie. Kuwety, służące do płukania można spokojnie zastąpić plastikową miską. Zamiast butelek harmonijkowych można wykorzystać plastikowe butelki po wodzie „Żywiec”. Są po prostu niezrównane
Menzurkę można zastąpić litrowym pojemnikiem z podziałką, kupionym w jakimkolwiek sklepie AGD. Funkcję obciążników do suszenia klisz mogą pełnić zwykłe, drewniane klamerki do bielizny. Jedną zaczepiamy na suszarce łazienkowej (np. takiej nad wanną), drugą przyczepiamy u dołu rolki. Dozowniki do chemii z łatwością znajdziemy w domowej apteczce – strzykawki, miarki do syropów itp. Wywoływacz możemy zmieszać w zwykłym litrowym słoiku. Plastikowy pojemnik z pokrywką przyda się do trzymania chemii, słoika i drobnicy. Można kupić taki pojemnik za ok. 10 – 15 zł.
Zaoszczędzoną kasę można przeznaczyć na materiały lub dobre, pszeniczne piwo. Rozcieńcza się w nim inspirację…
c.d.n.
Pozdrawiam
Pat
[1] WAŻ – Współczynnik Akceptacji Żony, element decydujący często o stabilności konstruowanego układu