Nie miał chłop kłopotu to średni format wymyślił...
Ani to poręczne, ani specjalnie efektywne w codziennym użyciu. O kosztach eksploatacji nie wspomnę, bo nie daj Boże moja, albo co gorsza czyjaś żona to przeczyta, za głowę się złapie awansem i i na wszelki wypadek wybatoży, żeby ze łba wybić cudactwa. Kupić rolkę średniego, 12 klatek leci bardziej niż żołd jegra w przybytku rozpusty, potem wywołać (samemu - pół biedy, w labie - gorzej), zeskanować - od 3 do 5 zł za klatkę, albo męka na płaszczaku. Którego też, o ile mi wiadomo, do płatków Cheerios jeszcze gratis nie dorzucają.
Po co?
Nie wiem, chociaż strasznie mnie ciągło do tego Rolleiflexa, ciągnie dalej, ale wątpliwości jak szara chmura opadają na głowiznę.
Pierwsze koty w błoto, Fuji Reala skanowane w labie. Tessar 75 f/3,5.
Nie wiem co to za paskudne krechy - może to być od wywołania, czy transport spierniczony?
Pozdrawiam
Pat