Żona (wtedy jeszcze prawieżona) kupiła jakiegoś cyfrowego kompakta na wakacje.
A więc prozaicznie się zaczęło, bez magicznego muśnięcia muzy![]()
Żona (wtedy jeszcze prawieżona) kupiła jakiegoś cyfrowego kompakta na wakacje.
A więc prozaicznie się zaczęło, bez magicznego muśnięcia muzy![]()
Zaglądnijże! - http://www.mariuszsarzynski.pl/
w podstawowce mialem do wyboru: kolko chemiczne lub elektroniczne ...wybralem oba. na fotograficzne musualbym jezdzic PKSem, gdzie? nawet nie wiem, a poza tym bylem za mlody, wiec to nie kolko zainteresowan. DRUCHA nie mialem, powiekszalnik i cale to zaplecze tez jakos nie skrzyzowalo sie z moimi drogami. Za to w domu byla Smiena (nie wiem w jakich okolicznosciach sie tam znalazla). Oczywiscie filmow nie bylo gdzie kupic - lezal tak. Ogladalem go tysiac razy, naciskalem, naciagalem i znow naciskalem. Podobala mi sie ta przewrocona osemka na obiektywiku i wizjer. Ktoregos razu, korzystajac z nieobecnosci rodzicow i siostry, do ktorej aparat nalezal, rozebralem Smiene na czesci pierwsze, bo interesowalo mnie, to cos, co klapie. Pozostal wydlubany wizjer i milczaca siostra.
W pozniejszych latach, czasami macalem Zenita, kolega mial. Mial tez klisze, ktore zakladalismy i zdejmowalismy wchodzac do szafy miedzy wiszace ubrania. Marynarka kolegi taty strasznie walila fajkami. Zapach mieszal sie z jakas woda kolonska, pylem, kurzem i chyba potem.
Potem ...nawet nie pamietam, jakies "malpki", ktorym notorycznie urywala sie klapka na baterie i trzeba bylo ja kleic plastrem. Cos nie stykalo, podtrzymywalo sie kciukiem. Raz nad morzem, przy takim manewrze, wypadl mi z rak i wpadl w piach. Otworzyla sie ta poklejona klapka, wypadly baterie, piasek byl wszedzie. Oczyscilem, podmuchalem, ale nie wstał.Dziwne.
powazny bodziec, hmmm...chyba obrazona siostra, albo dostep do aparatow, ktory w jakims momencie stal sie latwiejszy... sam nie wiem
Mimo, że ojciec bawił się domowego fotografa (pamiętam w domu smieny, zenithy, powiększalnik i kuwety), mnie nie specjalnie to ciekawiło. Ważniejszy był sport. Oczywiście pstrykałem jakimiś małpkami na kliszę ale bez pasjiPamiętam tylko jak przyjechali goście ze stanów i mieli polaroida. To był szok, że zdjęcie samo się wywołuje
Z narodzinami córki pojawiła się pierwsza cyfrówka (Minolta X20). Później był jakiś kompaktowy Pentax, Fuji S5500 i Canon S5IS aż w końcu przyszła pora na lustro i chyba od tego momentu zacząłem traktować fotografię jako hobby
![]()
Moja historia jest banalna, wiele tu podobnych...
Bajtlem (małolatem) będąc złapałem bakcyla od ojca. Miał koreks, powiększalnik (cz-b Beta), kuwety i aparat ZORKA4... Który kiedyś nota bene zepsułem... potem już wiedziałem, że w Zorce czas nastawia się dopiero po naciągnięciu filmuPotem kiedyś, tak coś około 1980roku, nabyłem za własne pieniądze aparacik SMENA 8M - to był dopiero wypas!!! Mój, własny, jedyny, NAJLEPSZY aparat! Za własną kasę (chyba z urodzin)! I dość długo nim fociłem... Koleżanki... Rodzinkę... Błyskawice... Widoczki... Ogólnie wszystko co się dało...
Kolejny aparat to ZENITH 12XP - pierwsze lusto... Byłem dumny jak paw...
Potem jeszcze jakieś automaty (FUJI, SAMSUNG EXP, cyfróweczka KOADAK 7440), no i w końcu lustro cyfrowe Olka.
Nie wspominam o godzinach przesiedzianych w łazience (ciemnia dorywcza) czy z koreksem na kolanach... To były czasy...
PS. Każdy z moich aparatów mam do dzisiaj. Sprawny!!!
![]()
"Fotografując staraj się pokazać to, czego bez ciebie nikt by nie zobaczył." Robert Bresson
U mnie zaczeło sie to bez żadnego tak zwanego szału
Fotografią sie nie interesowałem a jak trafiałem na jakieś fajne zdjęcia (które tutaj by uzyskały ocene max 3) to mówiłem sobie ale fajne ...
Pierwsze zdjęcia zacząłem robić telefonem ... SE K800i
Niestety moja ex niezbyt za tym przepadała
Na wspólnym spacerze gdy szukałem kadru dłużej niż 6 sekund słyszałem: "no chodźmy już"
Stwierdziłem że fotografia jest fajniejsza więc .................
Potem miałem cyfraka Szajsunga NV11 ... od tego sie chyba zaczeło ... zacząłem czytać, oglądać i wymarzyło mi sie pierwsze lustro.
Kupiłem E-510 i jest ze mną do dziś
Zebrałem do tej pory tylko 6 szkiełek ale mi to wystarcza
Nie licze zabaw "zautomatyzowanymi" analogami które miałem w rękach tylko w święta u babci
Nie dorosłem niestety jeszcze do własnego analoga ... ale to moje małe marzenie
Ilfordy czekają w lodówce![]()
A ja wróciłem do fotografii w drugim życiu. 10 lat temu po kuracji, która uratowała mi życie, na przynajmniej dziesięć lat (jak widać), doszedłem do wniosku, że chcę czegoś więcej.
Radosław "Radio Erewan" Przybył
http://www.fototv.pl Pierwsza w Polsce Internetowa telewizja o fotografii
* Nigdy nie próbuj przekonywać ludzi, którzy wiedzą, że mają rację. ~Leto
Fotografować lubiłem w młodym wieku na błonach czarno-białych, potem nastąpiły zmiany technologiczne, weszły błony kolorowe i konieczność wywoływania w labie, brak czasu, praca itp.
W zasadzie jestem samoukiem. Były w domu jakieś kompakty cyfrowe w ostatnich latach używane epizodycznie na wyjazdach. O lustrzance pomyślałem gdy trzeba było zacząć archiwizować zdjęcia rentgenowskie. I wtedy wybrałem E- 520. I chwilę później skonstatowałem z przykrością, że fotografia cyfrowa, to nie tylko rejestracja, ale i cyfrowa ciemnia, do której nie mam serca i najczęściej nie mam też na nią czasu.
Aparat traktuję jako pretekst do spaceru, wyrwania się z domu i pracy, wyciszenia w czasie spaceru w terenie. Moje zdjęcia są ilustracją tego co spotykam na swojej drodze.
Ale coraz to częściej mam ochotę na odbudowanie ciemni i powrót do czarno-białej fotografii analogowej.
Pozdrawiam AP.
Ostatnio edytowane przez apz ; 14.10.10 o 06:58
E-M1 Mark II; E-M5 Mark II; E-PM2 IR red+, E-PL5 IR blue; Fuji X-T1; X-M1; garść słoików; Sigma DP2; Hauwei P20 Pro
Nie tylko my wspominamy nasze początki. Pozwoliłem sobie dokleić wspomnienia Artura Andrusa. Oto wpis z bloga: http://arturandrus.bloog.pl/id,35860...l?ticaid=6b100
Z moimi początkami było różnie... albo dokładniej w 3 etapach:
1. Zdjęcia robione za brzdąca zenitem ojca (ale naprawdę byłem mały i mało świadom tego co robię)
2. Po zakupie pierwszej cyfrówki (Minolta Z1)
3. Po już przemyślanym zakupie pierwszej lustrzanki.
Każdy z tych "etapów" był istotny. A bodźcem, który tak naprawdę przychodzi mi na myśl to to, że nie lubię być fotografowany (uważam się za niefotogenicznego - tak, wiem zaraz ktoś powie, że miałem nie odpowiednich fotografów), a wolę fotografować
I dlatego zawsze staram się stać po drugiej stronie obiektywu (to tak trochę żartobliwie, aczkolwiek sporo w tym prawdy).
...ciiii - bo cenzura się obudzi...to forum a nie miejsce do rozmów...
Moje próby i Moja strona
PAJACYK
Kontrast między żółcieniami końskiego g0wna, a nieśmiało przemykającym błękitem, między szarością kostki brukowej, na Starym Mieście w Warszawie.
Niby prozaiczne, ale ileż kolorytu wniosło one g0wno(fot.aparat zenith 12XP autor: ja), w podstawówce, na konkursie foto o tytule: "Nie wszystko złoto co się świeci".
Tak ... filmy tak ORWO jak KODAK miały wspaniałe odwzorowanie barw.
Spodobało mi się, że fotografia tak potrafi zmienić rzeczywistość.
edit: i proszę się nie śmiać, to był art. skończony
|popRAWka: 3|SKARBNIK TWA wątek Moje foty :::: Nie ma prawdziwego szczęścia :::: wątek IR'iotyczne EGZEKUTOR TWA|Zloty: 6|