Dobra, wszystko to prawda, ale gubimy się w jednej kwestii. To co dla innych będzie gniotem, dla kogoś może być dziełem sztuki. Beznadziejna wystawa, będzie innych zachwycać. Trudno obiektywnie wnioskować czy szum na fotografii jest negatywnym zjawiskiem czy pozytywnym. To zależy od 2 spraw, IMHO, 1 - co chce i jak chce to odebrać widz, 2 - co my chcemy przedstawić.
Ja mam większość zdjęć w swoim portfolio (w dziale ludzie) z dodanym szumem na kompie. Kilka setek fot. Nigdy mi się nie zdarzyło podbić ISO w cyfrówce po to, żeby uzyskać szum. To bez sensu, skoro mogę to zrobić w post procesie. A podbicie ISO np. zmniejsza pojemność tonalną. Ale jeśli aparat mi zaszumi to nie robię z tego tragedii. Właściwie nigdy nie miałem aparatu, który mało szumi. Mój D200 szumi jak cholera, niewiele mniej niż np. Olek E-500. Nie spędza mi to snu z powiek.
Za to wiele razy świadomie założyłem do kliszaka wysokoczyły film właśnie po to, żeby ładnie "zaszumiał". W analogowych czasach był fajny sposób na wołanie HLki (400 ASA), naświetlonej na 1600 ASA w rozcieńczonym i podgrzanym wywoływaczu. Podnosił się mocno kontrast i wyłaziło przepiękne ziarno.
Ostatnio edytowane przez Rafał Czarny ; 15.09.10 o 22:45
Kontrola, planowanie... problem w tym, że to nie zawsze jest klucz do sukcesu i nie zawsze o to chodzi. Nie zdziwiłbym się, gdyby poleganie na zaszumieniu matrycy, a nie dodawanie szumu w post-processingu miało związek z, jak to słusznie napisał diabolique, onirycznym charakterem zdjęć Sikory.
PS. Widzę, że moje pytanie pozostało bez odpowiedzi
az wstyd - zadna,ale sie wybieram na ta - http://www.swiatobrazu.pl/wystawy-fo...ico-20899.html
Camille Silvy: Photographer of Modern Life, 1834 - 1910
National Portrait Gallery
2 St Martin’s Place , Londyn
15 lipca – 24 października 2010
Z kazdym dniem mojego zycia nieublaganie zwieksza sie liczba tych osob ktore moga mnie pocalowac w d...!
pozdrawiam reszte !
http://judasz007.blogspot.com/ ------- www.karolphotography.co.uk
Analogowe ziarno w większości uzyskiwane było świadomie już w momencie załadowania wysokoczułego filmu do aparatu. Efekty były jednak bardziej przewidywalne niż przy manewrowaniu wysokim iso w cyfrze.
Z tym większym spokojem podchodzę do owych zdjęć T. Sikory - jeśli nad tym panuje i osiąga zamierzone efekty - na zdrowie!
A że się niektórym nie podoba - cóż w tym złego
Nie zawsze analogowe ziarno uzyskiwano świadomie. Przy wysokoczułych filmach fotograf był skazany na ziarno, to było coś oczywistego więc nikt specjalnie nie marudził. Ale producenci filmów dążyli do jak najmniejszego ziarna, walczyli z tym traktując jako coś niepożądanego.
Jak już wyżej napisali inni, zdjęcia ogląda się z pewnej odległości, z której ziarna po prostu nie widać.
Ziarno było jednym ze środków wyrazu tak jak i teraz. Mówię o tym, że efekty są bardziej przewidywalne w fotografii analogowej niż przy zastosowaniu wysokiego iso w cyfrze.
Pewnie i kiedyś było sporo ziarnofobów