...I przypomniałeś sobie to uczucie gdy mając 11 lat zakradłeś się na koloni do spiżarni by wyjadać konfitury. A teraz jesteś tu. Gospodarz, ciamajda nie domknął drzwi, chwila jego nieuwagi w zupełności wystarczyła by Polacco dostał się do środka. Najpierw sień, potem drzwi. Które to były - te w lewo czy w prawo? Są, oczy powoli przyzwyczajają się do skąpego światła wpadającego przez małe okienko pod powałą. Na stole dostrzegasz bukiet sztucznych kwiatów. Ale nie, nie po to tu przyszedłeś. Tam pod ścianą, lekko tylko muskany światłem jest skarbiec.
Mądry winiarz nigdy nie wyprzedaje w całości swych najlepszych win. Przechowywane w ukryciu są żelazną rezerwą na trudne czasy: pożaru, wojny i władzy komunistów. Dobre wino zawsze się sprzeda. To kapitał lepszy niż akcje bo firmy bankrutują, lepszy niż papierowy pieniądz drukowany bez opamiętania. Lepszy nawet niż złoto bo złotem nikt żołądka nie nasycił a wino głowę rozweselić potrafi...
Tak, tu gdzieś powinno być amarone. Najlepsze, pięknie się starzeje, może leżakować latami nabierając nieziemskiego smaku. Widziałeś w stodole na górze suszące się winogrona, więc ono gdzieś tu musi być. Tylko które to? Najlepsza butelka to pewnie ta, na której szyjce zawieszone są kolorowe świecidełka mające pobrzdąkiwaniem zdradzić gdyby ktoś się doń dobierał. A może to tylko zasłona? Może te szkiełka zawieszono tylko po to by uwagę odwrócić od niepozornej, zakurzonej butelczyny po prawej stronie regału. Nic to, masz dużo czasu, właśnie dostrzegłeś że za stołem stoi krzesło, jakby zapraszało by usiąść i oddać hołd Dionizosowi. Ciekawe, czy gospodarz zakradał się tu przed żoną by sobie łyknąć czasem czegoś szlachetniejszego? Stara hetera, licząca każdego lira, dobre wino oddawała kupcowi bądź zanosiła do knajpy w miasteczku a w domu się piło tylko cienkusza. Jeśli patrone się tu faktycznie zakradał to gdzieś tu powinno być szkło i korkociąg...