Zgadzam się na całej linii, torby swoje ważą, a każdy gram w górach jest na wagę złota. Ja noszę na szyi, nie tylko w górach, ale generalnie podróżując z aparatem. Dzięki temu nic mi nie ucieknie. Zamiast torby mam w plecaku plastykowy pojemnik na mrożonki, który mieści aparat. Jest on hermetyczny i w razie deszczu, czy przeprawy przez rwący potok, gdy przydarzy nam się pech i plecak wpadnie do wody, aparatowi nic się nie stanie. Również w warunkach pustynnych efektownie chroni przed pyłem.