Intensywny deszcz, mgła podczas wyjazdu w góry oraz raz jak mnie zaskoczyła kompletna ulewa to e-3 przemokła ze mną doszczętnie. Nic jej nie było. Z e-500 i e-510 bardziej uważałam.
Większość zdjęć niekomercyjnych robię w deszczu, mgle, mżawkach i śniegu. I raczej żaden aparat od tego nie padł, padały za to od pękniętych klapek itp. spraw - typowe zmęczenie materiału. Więc szkoda się cackać. I tak się jakoś zepsuje.
Najbardziej biedny był chyba g9 podczas kilku takich godzin:
http://www.ckmedia.pl/~jankomuzykant/08/11/4.jpg
Wszystko było mokre i zmrożone. Ale za to zdjęcia fajne wyszły
Jeszcze pamiętam, robiłem nocne zdjęcia 3D w totalnym deszczu ze statywu, a zapomniałem parasola. Tym razem 300D i też nic mu. Olka SP350 wożę za to w kajaku dmuchanym no to sobie czasem dostanie bryzą.
Pstrykanie kosztuje i to normalne, jak w każdym hobby.
Moja gra Aether Collector niedługo wychodzi na Steam - http://magory.net/aether
No bo prawda jest taka, że zdjęcie w słoneczny dzień będzie takie jak miliony innych
zdjęcie w deszcz niebo prawie wszyscy chowają aparat do torby
Jest takie zdjęcie w książce Mc nally'ego uchwycić moment.
przy okazji którego pisze że zawsze tłumaczy swoim studentom, że taka ulewa to wspaniała pogoda na zdjęcia
Joe McNally pisze: „W takich sytuacjach najważniejszą rolę do odegrania ma twoja umiejętność skupienia. I nie chodzi o skupienie w sensie soczewek, ale o skupienie górne... umysłowe. Jest ci zimno, jesteś cały mokry, jest ci źle, martwisz się o sprzęt i ostatnią rzeczą, o której myślisz, jest zdjęcie. Gorąca kawa i bar dla prasy jawią się jako szalenie pociągająca opcja. Ale zostań. Największy fotograf sportowy Neil Leifer zrobił kilka swoich najlepszych zdjęć w fatalnych warunkach i przy beznadziejnym świetle. Igraj z deszczem. Może to brzmieć niedorzecznie, ale staraj się trzymać obiektyw długoogniskowy na dłuższych czasach naświetlania, jak 1/60 itp. Możesz złapać chwile, gdy gracze są wyraźni, a deszcz, szczególnie ulewny, przelatuje przez kadr jak pociski smugowe. Deszcz staje się twoim sprzymierzeńcem, czynisz go bowiem stylistycznym elementem zdjęcia.”
I Janko - widać to też dokładnie na Twoim zdjęciu gdzie nabiera ono takiego artystycznego graficznego wyrazu właśnie przez to że pogoda jest nędzna i straszna
Ostatnio edytowane przez dobas ; 14.12.09 o 14:51
He, nawet nie znałem tej książki, ale zgadzam się z tym w pełni. Zdjęcia, z których jestem najbardziej zadowolony to powstałe te w największym deszczu i najgłębszym śniegu, ale przede wszystkim w chwilach, gdy chmury są ołowiane i tak zwane ''zupełnie niefotogeniczne''. Dość, że zupełnie inne od tych z większości zdjęć widoki, to jeszcze niesamowita faktura tego, co w słońcu ginie i kolor, zupełnie nieokreślony i niejednoznaczny.
A ze zdjęciem, które pokazałem miałem osobliwą przygodę. Otóż był to dzień kopniętej pogody, kiedy słońce miesza się z zadymkami i deszczem. Wiedząc o tym z icm-u ruszyłem na dość ostrą wyprawę z okolic Nowego Sącza do Limanowej (ok. 30km). A że wciąż mróz walczył z roztopami po drodze było mnóstwo błota. I już pod koniec, zupełnie mokry oczywiście i brudny glebnąłem, ale w taki złożony sposób - najpierw na kolana, stąd na plecy i jeszcze boczek. Wyglądałem jak toaletowy potwór z Dogmy, a śniegu ani niczego już wokoło nie było. Jakoś to rozmazałem czym się dało i taki poniżony wkrótce znalazłem się w Limanowej. Cudem zabrał mnie jakiś bus, pewnie dlatego że już było ciemno przy wsiadaniu.
Ale warto było:
http://www.ckmedia.pl/~jankomuzykant/08/11/1.htm
i następne.
Deszcz śnieg nic strasznego, ale na zmiane obiektywu w takich warunkach raczej bym się nie pokusił..
Wywrotka kajakiem. Aparat był w otwartej torbie (E510), wyłączony. Pod wodą był ok. 3 sek. Woda dostała się do środka ale od strony LCD. Zalane były: komora akumulatora, kart, wizjer i flash. Komora z lustrem była sucha. Zaraz po zamoczeniu otworzyłem wszystkie klapki i suszyłem na słońcu spływając dalej już trochę mniej zrelaksowany. Akumulator wyjąłem ok. 1 min. po zalaniu. W domu pojawiły się krople na LCD...od spodu. Po odkręceniu obudowy od strony LCD, rozkręceniu wizjera aparacik był suszony suszarką, letnim powietrzem a potem leżał na parapecie przy otwartym oknie przez 3 dni. W międzyczasie 2 obiektywy 14-42 i 70-300 trafiły do miski z ryżem. Tam też były kropelki od środka. Po trzech dniach aparat skęciłem i wrzuciłem do słoika z ryżem. Po tygodniu wszystko odpaliłem (pierwszy raz) i chodzi do dziś czyli 8 miesiąc.
Większość porad jak suszyć uzyskałem z sieci i z tego portalu tak że wielkie dzięki. Jak widać nie jest tak źle. Szczęściem w nieszczęściu była ładna i sucha pogoda na początku maja. I pamiętajcie alkohol to wasz wróg.
Tak właśnie coś przeczuwałam po przeczytaniu pierwszych zdańDobrze, że skończyło się wszystko ok.
Odnośnie tematu to ja jestem strasznie przewrażliwiona na punkcie zamoknięcia mojego aparatu (e520) i byle mżawka a ja już chowam go głęboko do torby, a ją samą dokładnie owijam pokrowcem przeciwdeszczowym. Może kiedyś mi to minie...![]()
Mam na imię Agata, mam 19 lat, a moje wymiary to 90/60/90. Druga noga tak samo.
Ja jednak zawsze tchórzyłem przy deszczu - niestety ale kwoty, które sprzęt foto kosztuje to dla mnie za dużo, żebym przeprowadzał na tym eksperymenty.
Ale od wczoraj już się tak bał nie będę.
Zanabyłem takie coś:
http://optechusa.com/product/detail/...CATEGORY_ID=30
Wersję bezlampową - 2 sztuki w cenie 20 złotych. Niewysoka cena jak za spokój o sprzęt. A wcale nie wyglądają te rękawy na jednorazowe jakby ktoś miał wątpliwości. Jeszcze nie testowałem, więc dokładnych wrażeń nie opowiem, ale nie jest to skomplikowane urządzenie techniczne, więc nie przewiduję problemów z "działaniem"A po tym jak w tym roku na motogp straciłem całą sobotę, bo lało jak z cebra to już sam myslałem, żeby coś takiego metodą domową zrobić, ale lepiej chyba gotowe kupić niz kombinować...